mistrz pisze:
to tak jakby się reaktywował na przykald cream
właśnie zamierzają
Ostatnią próbą reaktywowania Jarocina był dla mnie PRL.
Ten pierwszy w Warszawie był naprawde super. Poleciał mocno legendą Jarocina ale w pozytywnym znaczeniu. No i reaktywizował do koncertów wiele osób, które na takowym nie było od wielu lat. U mnie w pracy okazało się, że paru managerów bardzo poważnych działów to stare panczury. Dla części był to jednorazowy wyskok, mocno sentymentalny. Ale inni wyciągnęli z piwnic pudła ze starymi kasetami czy zakupili reedycje CD. I super się to udało.
Potem były próby ciągnięcia tego dalej. W Katowicach się nie udało, bo koncert się lekko rozjechał. Do tego pijani konferansjerzy, rozmontowywanie sceny jeszcze w trakcie koncertu ostatniej kapeli (Brygada K.) tudzież totalny odwrót publiki po koncercie (słabym!) Kultu, przed Brygadą dopełniły dość przykry wyraz całości. I to pomimo fantastycznych koncertów Dezertera, Armii i Moskwy (w tej właśnie kolejności - w W-wie to Armia była najlepsza - ocena max. subiektywna).
Próbą kolejną już bardziej udaną aczkolwiek znacznie mniej spektakularną był Festiwal Arahja. I dobrze. Niech będzie co roku, na początku wakacji, w sprawdzonym miejscu spotkanie paru starszych i nowszych kapel. Miejmy nadzieję, że kontynuacja nastąpi.
A Jarocin.. Niech pozostanie legendą. Teraz mógłby posłużyć tylko jako znaczek reklamowy czegoś nowego. Bo Jarocina już nie ma. Nie ma tej sceny, nie ma lat 80-tych, komuny, całej otoczki - dla mnie nierozerwalnie złączonej z tym hasłem. Zostawmy Jarocin. Jest Woodstock, Węgorzewo. Twórzmy nowe legendy a nie podpierajmy się ciągle starymi. (Alem poważnie pojechał !!)
Zaloguj się
Zarejestruj się
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
