Na koncert przybyłem ze znajomymi akurat na początek setu Lao Che. Nagłośnienie okay, zabawa całkiem dobra tylko zestaw mam wrażenie nie przemyślany. Raz szybko, raz wolno, raz nowe raz stare. Jakoś to mało składne wszystko było. Wspaniałe podejście publiczności do "dostępu do włazu my żądamy" czyli wszyscy krzyczą, wszyscy klaszczą w dłonie.
Nowe utwory jakoś bez zaangażowania zagrano. Brakowało w nich "tego czegoś" (może większej energii?), niemniej niektóre teksty mnie zainteresowały i czekam na nowe wydawnictwo.
Armia : początek z Siekiery (Budzy jak zwykle bez czapki
), a potem poszły konie po betonie. Set świetnie ułożony, chociaż też mam wrażenie jak niektórzy, że końcówka była troszkę gorsza, niemniej cały koncert po prostu świetny! Tak jak planowałem pobawić się raczej w miejscu, tak na Aguirre już mnie po prostu nosiło, teksty wykrzykiwałem (mam wrażenie, że prawie bym Meriadokowi niespecjalnie walnął z pięści bo tak coś stał akurat koło mnie wtedy), aż w końcu doszło do "Opowieści zimowej" no i w pogo trzeba było ruszyć, co żem uczynił. Podsumowując cud miód malina.
Jedyne co to się zawiodłem, że nie było wspólnych utworów jak było zapowiadana, ale nie można mieć wszystkiego
Jeżeli mnie nie myli to pierwszy raz widziałem Natalię w ciemnych włosach, bardzo ładnie!
Dzięki Armii za wspaniały koncert, wszystkim co byli za wspólną zabawę, a Goblinowi za towarzyszenie na zdjęciu
Zaloguj się
Zarejestruj się
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
