mirus pisze:
A jeszcze warto wspomnieć, że Armia zagrała na końcu, a nie Acid Drinkers, także nie wiem czy WUKA się doczekał o ile był.
Był , był
. A oto dowód obecnosci mej...a przynajmniej poszlaka
.....
To może słów kilka...
Na koncert wybrałem sie ok godz.19:30...... taki trochę lekko a może nawet bardziej jak lekko podmęczony pracą , małe tankowanie na pobliskiej stacji Jet, zakup tzw. "suchego prowiantu" ( pepsi razy 2 , snikers , batonik Jacuś) ustawienie mojego GPS-a ( niewiadomo po co bo droga prosta jak "drut" , ale mam to se włączę), no i w drogę. Na miejsce dotarłem o godz. 21:00 czyli tak w sam raz. Ze zlokalizowaniem miejsca koncertu nie było problemu. Muzyka "czadzi" ,że aż strach. Jest bardzo dobrze słyszalna. Mały problem ze zaparkowaniem samochodu , poruszam się parę razy tam i z powrotem, aż w końcu udaje mi się zaparkowac nieopodal miejsca koncertu. Zamykam wóz udaję się pod bramkę kupuje bilet i wchodzę . Na scenie trwa koncert Kobranocki . Całkiem fajnie. Bardzo dużo ludzi. Naprawdę dużo. Kobranocka powoli kończy. Lekko zaczyna siąpic deszcz , na scenę wchodzi konferansjer( w osobie byłego lidera byłego(?) zespołu Bielizna) Alek Januszewski i zaczyna nawijac "głodne kawałki". Do zabawy zaprasza na scenę czterech dżentelmenów , z czego jeden jest wyznawcą szatana
o pseudonimie "Ave" , chłopaki dostaja damskie stringi i zakładają na dżinsiory i wykonuja po kolei taniec erotyczny ku uciesze skromnej części publiczności
...Albo ja jestem nieżyciowy , albo świat jest jakiś popieprzony...Dobra ,ale nie to w tym wszystkim jest najważniejsze... Najważniejsze ,że po Kobranocce na scenę miała wychodzić Armia.... Oooooo , widzę jak Krzyżyk zaczyna kombinowac cos przy bębnach , no to za chwilę będzie się działo...Ale sobie patrze , po dosyć sporej scenie zaczynają sie przemieszczac bliżej mi nie znani panowie , no może nie wszyscy...jest Popkorn..coś to wszystko zaczyna wyglądac podejrzanie.....a jak na scenie pojawił się Titus , no to mówię sobie: no to piknie , Armii juz nie budiet!!! Acidzi mieli grac jako ostatni. Armia nie przyjechała pewnie coś się wydarzyło.... no trudno
No to chyba pojadę do domu , bo co tak będę stał po próżnicy , na chłodzie i w mżawce i głodny niewyspany ,zmęczony itd.itp.
I tak chodzę i chodzę , zajrzałem na pobliskie suto zaopatrzone stoiska gastronomiczne , myśle sobie aaaa... co mi tam zobaczę Acidów i pojadę do domu. Chodzę i chodzę od jednej strony sceny do drugiej, Acidzi cały czas się instalują , bo też dużo wcześniej nie chcą zaczynac koncertu , żeby któryś z fanów nie był rozczarowany tym ,ze wpada na oznaczoną godzinę , a tutaj już "pozamiatane"..I tak przemierzam scenę w szerz , a tutaj zajeżdza jakiś zielony bus na poznańskich tablicach , no to myślę może ,może przyjechali....i faktycznie są!
Acid Drinkers kończą swój występ trochę po 24:00 . Pod sceną robi się momentalnie puściutko. Armia zaczyna się instalować, robi to szybko i sprawnie . Po 15 minutach jest już wszysko gotowe. I zaczyna się, mozna powiedzieć tradycyjnie ( przynajmniej dla mnie ) piosenką o szewcach...
Pod sceną zaczyna gromadzić sie całkiem spory tłum. Młodzież się bawi, "emeryci"
stoją przy barierkach...Jest dobrze. Z ogromna niecierpliwością czekam na nowe utwory zespołu. Jakiś znajomy tekst , ale nie znajoma muzyka....."Jestem drzewo , jestem ptak" tak jakby ale nie do końca. Utwór bodajże nazywa się "Proces". Jest także Godzilla Mothra i King Kong zwany "Statkiem burz"..... I właśnie z "Statkiem burz" wypływam z koncertu niestety...."Opowieść zimowa "towarzyszy mi w drodze do samochodu..Jest godz.1:10 udaję się do domu...
Z kronikarskiego obowiązku podaję skład w jakim zaprezentował się zespół na koncercie zatytułowanym "Magia Rocka":
Budzy , dr. Kmieta, Krzyżyk , Paweł , Banan , Franc.
Było dobrze.
Ps. Pozdrowienia dla Mirusa i Kona , "pierwszych wodzirejów armijnego młyna" strony lewej.