znam tą płytę od momentu, kiedy grał tylko bas, perkusja i saksofony. nie byłam zachwycona z pomysłu grania saksofonowego, bo nie jestem fanem tego instrumentu. ale to co usłyszałam spowodowało ogromną euforię. ta pierwsza wersja była tak rewolucyjna, że nie mogłam sobie wyobrazic miejsca dla gitary w ogóle. dla wokalu zresztą też. mogłoby już tak zostac, saksów było zresztą wtedy więcej. tyle już wtedy było dźwięków i muzyki! potem kolejne instrumenty dochodziły i ten proces nagrywania i dodawania kojarzył mi się z malowaniem obrazu, nakładaniem kolejnych warstw farb. widziałam też ile radości elrond wkładał w pracę nad tą płytę - nigdy żadna płyta narywana przez niego nie sprawiała tyle radości. magiczną chwilą dla mnie też było, gdy byłam świadkiem nagrywania przez roberta fragmentów do amagamy (ulubionego kawałka elronda) - naprawdę czuło się wtedy COŚ.
ale też przecież slide guitar franza - super! powstało to już pod koniec pracy nad płytą ale dało taki smak!
no i gera krzyk w break out - ciary za każdym razem! oraz rewelacyjne working at the end of time w maszyniście grocie.
hej, a merlina murmurando w greenie nistądnizowąd? jakbym weszła w gęsty las, a tam czardziej porośnięty mchem śpiewa do prawdziwków, muchomorów, jagód i paproci. to najbardziej czarodziejski moment nie z tego świata w całej twórczości armii. cała przyroda żyje a merlin jest jakimś uosobieniem tysiącletniego dębu z rogalina.
bardzo pomógł elrondowi gero, który nie tylko tłumaczył intuicyjny angielski elronda, ale też czuwał nad poprawną wymową. naprawdę dużo czasu włożył w podróże do puszczykowa, przesłuchiwanie wersji i poprawianie do momentu, aż nie będzie "siary"
(taki był warunek elronda, że jak będzie angielska siara to nie).
uwielbiam tą płytę!
ma posmak wolności.
Zaloguj się
Zarejestruj się
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
którą? chodzi o zapis Wonce?