...uffff! Udało się !!!
abył już moment ,że wydawało mi sie ,że nie damy rady dojechać! To co działo sie na drogach dojazdowych nie da sie opisać .Totalny chaos. Impreza przerosła miejscowego wójta całkowicie. To że obyło się bez ofiar to jakiś cud! Gdyby nie Marek- policjant -motocyklista, który nas poznał i uwolnił z rąk swoich kolegów półgłówków ,którzy nas pare godzin przetrzymywali na drodze trzy kilometry od pola. Argumenty ,że za chwilę mamy koncert do bezmózgiej policji nie trafiały. Bogu dzieki,że znaleźli sie tacy ludzie jak Marek bo wszędzie panował kompletny chaos. Skandal to jest za małe słowo . Gdyby nie ten anioł zesłany z nieba to najprawdopodobniej nie dojechalibysmy na miejsce . Poprowadził nas i popilotował jadąc pod prąd. Pod scenę dojechaliśmy gdzieś o w pół do ósmej po dwunastu godzinach od wyjazdu z domu. To ,że w ogóle dojechalismy na miejsce uważam za cud od Boga!!!! Przy scenie kompletny bezplan. Ale wyszło na to ,że zaczną faworyci wójta- zespół Boys. Puszczono taśmę i chłopcy zaczęli swoje popisy. Na cały teren lecą wulgarne szlagiery. My w tym czasie szukaliśmy czegoś do picia i do jedzenia. Dookoła pobojowisko ,tumany kurzu i góry śmieci. Skwar cały czas leje sie z nieba. Jakaś ogólna potworna potworność. W gastronomicznych budach jedzenie mają ale picia już nie. Tam gdzie jest ustawiaja sie wielkie kolejki. Staję i aby kupić piwo i ciepłą kolę czekam 40 minut. W kolejce słyszę ,że taśma bojsów już sie skończyła i moi koledzy zaczynają sie instalować. Nad pole nadchodzą chmury i zrywa sie wiatr. Co za ulga. Miejscowy wójt urządził sobie z okazji bitwy wiejski festyn, festiwal chamstwa i skończonego buractwa. Obok wioski rycerskiej ustawione zostało wesołe miasteczko ,wata cukrowa i popkorn. Dookoła dudni disko polo i łazi mnóstwo pijanych i agresywnych wiejskich byczków. Jest klymat.Żenada do czwartej potęgi. PO PROSTU WSTYD. Ale wójt wstydu nie ma. W zasadzie to nikt nie panuje nad niczym. Zapada zmrok i powiewa nawet przyjemny wietrzyk. Publika pod sceną coraz większa. Zaczynamy przed dziesiatą. Koncert składa się z samych szlagierów. Jak na zmęczenie i stresy ,które musieliśmy przejść gra się nam całkiem dobrze.Bardzo fajna publika -śpiewa razem z nami i dość żywo reaguje! Trzy bisy a potem pokaz sztucznych ogni. Udaje nam sie jakoś wyjechać. Nocleg na zamku w Nidzicy w apartamencie wielkiego mistrza!
Aby ochłąnąć siedzimy na dziedzińcu zamkowym prawie do świtu. W nocy zrywa sie burza z piorunami. Jak dobrze!!!
ps. Imprezę można podsumować tylko w jeden sposób : całkowita KOMPROMITACJA !
pps. w tym wszystkim ...naprawdę biedni rycerze...
Zaloguj się
Zarejestruj się
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
