ostra pisze:
na szczęście prognozy Eutanazego i Smoka się nie sprawdziły
no, trochę padało przed Armią, ale zza chmur co jakiś czas przebijało na szczęście słońce, ale deszczu na najważniejszym koncercie tego wieczoru na szczęście nie było!
Na miejsce koncertu dojechaliśmy przed 17... ludzi początkowo bardzo niewielu, na szczęście niemalże od razu spotkaliśmy uśmiechniętą Inverness i zaczęliśmy zwiedzać plac koncertowy... Zakaz wnoszenia piwa przyjąłem tym razem z pokorą, a nawet pewnego rodzaju zrozumieniem - bo jednak tego dnia byłem trochę zmęczony... siły wróciły pod wpływem emocji koncertowych...
Nie będę tu wiele pisał o zespole supportującym, bo niestety naprawdę niecierpliwie czekałem, aż zakończą swój występ. O Maleo i być może Lao Che słów kilka zapewne napiszę w innych wątkach... miło było spotkać kilku forumowiczów: Szopen i B., Folkatkę, Jaho3, a po koncercie także i Cortezzę... był też Stefan, ale już niestety zapomniałem jaki ma nick forumowy, gdyż od dawna się tu nie udzielał... czyli niestety nie widziałem Ostrej, ani Ludka (nie wiem czy był).
Mimo dosyć znacznej liczby koncertów zespołu Armia - na których miałem przyjemność być, ten był bardzo zaskakujący, pod wieloma względami... Setlista ciekawa, przekrój przez sporą część dyskografii zespołu z dużym naciskiem na Freak i Triodante i mocnymi akcentami w stronę pierwszej płyty (wielkie dzięki za
Saluto, ale także i powrót
Niewidzialnej Armii do mozaiki koncertowej). Nie za brakło chwil, gdy chciało się szaleć, ale przeważały głównie chwile zasłuchania w muzyce, która unosi przede wszystkim duszę i pobudzała nadświadomość... Szczególnie potężnie z Freakowego materiału zabrzmiał Freak, ale równie mocnym uderzeniem był Wyludniacz, którego się nie spodziewałem... do tego jeszcze Pieśń Przygodna, rewelacja... Cały zespół w świetnej formie, tutaj szczególne brawa dla Elronda - zaangażowanie + forma wokalna = kapitalnie. Ale także i Frantz dał radę, brawurowe solo w
Popiołach,
Underground, rytmika w
Niewidzialnej Armii, no i zagrywki we freakowych numerach też nieźle. Boanerges wspomniał już o świetnie wpisującym się w cały koncert saxofonie. Mi on również bardzo przypadł do gustu, mimo że w niektórych momentach na płycie jest mi go słuchać trudniej - ale na koncercie wszystko nabrało jeszcze większego klimatu.
Miałem wrażenie, że zespół gra z wielką lekkością utwory, szczególnie Freakowe...
wielkie dzięki dla Invi za nocleg i miłe towarzystwo, a także dla Boanergesa - który nas podrzucił swoim autem na drugą stronę Mistycznego Miasta
Zaloguj się
Zarejestruj się
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
bardzo fajna niespodzianka (mimo sporego prawdopodobieństwa), że jednak prawie cały Freak ('Green'! no i 'You Know I Am' oczywiście przewidywalnie super). Szkoda, że 'Skończyłem, Rozpoczynaj' przepadło 
