Wszystko na gorąco, kilkanaście minut po koncercie
.
Szedłem na ten koncert z nadzieją, że wreszcie spełni się moje kolejne marzenie muzyczne i zobaczę Armię w składzie z Brylem. No i Stopą. No i... zobaczyłem!
Ale krótko i po kolei...
Najpierw, że się tak wyrażę, nowa Armia
. Zaczyna się koncert, a tu 20-30 osób na sali. Gdy przechodził obok mnie Frantz, usłyszałem tylko: "Mamy już zaczynać?". Ale zaczęli. Około połowa koncertu to wyłącznie
Freak i
der Prozess. Ze wskazaniem na
Animę. Publiczność "nieco" powściągliwa. Ale jest jej coraz więcej. Nikt nie szaleje pod sceną. Niektórzy tylko tupią nóżką. Dźwięk momentami kuleje. Brak selektywności. Wchodzi
Triodante. Publiczność zaczyna się rozkręcać. I zaczynają się "złote przeboje". Wreszcie ruch pod sceną. Niewielki, ale jest. A może to tak ma być, że nowszych kawałków ludzie słuchają w skupieniu, a przy starszych zaczynają się bawić. Ostatni kawałek Armii i widzę pod sceną bujającego się Bryla. Elrond woła go na scenę. I tu następuje prawie niekończąca się Brylowa improwizacja przy
The other side. Koniec.
Następnie Izrael. Dużo bardziej selektywnie. Może dlatego, że mniej przesterów. Na początek materiał z najnowszej płyty. A potem starsze kawałki. W pewnym momencie na scenie pojawia się Elrond. Najlepszy moment koncertu:
Duchowa rewolucja z wstawką z
Satisfaction Stonesów i
Niewidzialną armią . Jeszcze bisy.
Myślę, że już koniec, ale... Marzenia się spełniają. Zaczyna grać Armia z Brylem i Stopą
!
Niezwyciężony,
Podróż na wschód i
Zostaw to. Wszystko na miejscu, wszystko brzmi jak trzeba. Selektywnie, ale z niepowtarzalnym klimatem. Rewelacja! Szacunek dla Was, Panowie!