Ultima Thule

Chciałem być, to byłaby już moja trzecia forumowa Wigilia w Piwnicy, do końca miałem nadzieję, że się wszystko poukłada, ale niestety dzisiejszy dzień zweryfikował te plany. Myślę o Was i pozdrawiam serdecznie - udanego spotkania!

Kolejna z tych, co nie dotarli, pozdrawia tych, co dotarli!

dziękuję post factum
powiedzmy, że było to spotkanie dość lightowe i faktycznie kulturalne, bardziej żeśmy jedli i rozmawiali, niż na przykład pili alkohol Ale wcale nie znaczy, że było nudno, zwłaszcza, że odbyliśmy podróże do Japonii i Skandynawii, a także w mroki pogańskiej słowiańszczyzny - ale wróciliśmy cali, zdrowi i niezdemoralizowani. Na spotkanie dotarli wszyscy zdeklarowani goście, oprócz Lapusza.
Wszystko skończyło się o pierwszej, ja bardzo dziękuję. Myślę, że za rok znowu się coś wymyśli.

_________________
Mężczyzna pracujący tam powiedział:

- Z pańskim forum jest wszystko w porządku.

my również wszystkim dziękujemy, bardzo sympatyczne i kulturalne spotkanie.

_________________
"Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy krok do przodu!"

coś więcej
Budyniu za to że to trwa

coś więcej: sałatka jarzynowa, sałatka śledziowa, śledź w śmietanie, jajo + tajemniczy składnik , mak + owoce, paszteciki & barszcz, ciasteczka, śledź w sosie musztardowym, chleb, masło...

_________________
Mężczyzna pracujący tam powiedział:

- Z pańskim forum jest wszystko w porządku.

Weekend był napięty jak latexowa mini na posłance Grodzkiej, więc dopiero teraz mam czas coby skrobnąć to i owo.

Co było: życzenia, zakłady hazardowe o to kto kołata do drzwi, spotkania po latach, toasty, spory polemiczne na temat "London Calling", dyskusje kuluarowe na temat przejęcia władzy nad światem, poszerzanie horyzontów, wizyty w Japonii, Estonii (wraz z przeskokiem czasowym) i prasłowiańskich matecznikach.

Czego nie było: jaj faszerowanych (na przyszły rok zobowiązuje się dostarczyć zawczasu najprzedniejszych jaj ze służewieckich delikatesów).

Bardzo dziękuję Budyniowi za organizację i gościnę, wszystkim przybyłym za przemiłe towarzystwo i wszystkim nieobecnym, którzy nam dobrze życzyli, a także tym, którzy nam nie życzyli dobrze, ale domagali się, aby wypić ich zdrowie.

Zadowolony wróciłem na piechotę do akademika.

_________________
Sometimes good guys don't wear white

ale ktoś ma tupet...

Tupet, nie tupet, ale woleliśmy nie dyskutować z takim autorytarnym mesydżem i zdrowie wypiliśmy

_________________
Sometimes good guys don't wear white

Budyń, bardzo Ci chciałem podziękować, że zdecydowałeś się znowu zorganizować spotkanie, choć miałeś już nie organizować, w dodatku Marty nie było... Ogromnie się ucieszyłem z przyjazdu Witka też, bo jednak przybycie osób z innych części Polski zawsze dawało spotkaniom forumowym jakiś dodatkowy wymiar. Bardzo mi było spotkać się z tymi, co przyszli, nieczęsto się teraz widujemy, choć i tak to nic w porównaniu do tego, że Wit i Pet doszli do konstatacji, że ostatnio się spotkali ponad 7 lat temu (nie licząc jakiegoś pseudo spotkania w przelocie na koncercie chyba pod Muzeum). Najadłem się tak, że w sobotę za jedzenie zabrałem się dopiero po 16 i to raczej z przyzwyczajenia. Zresztą był to ciąg dalszy potraw tych samych, bo jadłem śledzie przyniesione od Budynia

ps. Adrian, proszę serdecznie o linka do tego wspaniałego teledysku, co pan ma błyszczący wisiorek na klacie!!!

A! Zapomniałem dodać, że bardzo doceniam subtelność i takt wszystkich gości, z których żaden nie zdecydował się zburzyć mojego dobrego samopoczucia i poinformować mnie kiedy wychodziłem, że mam pełno maku między zębami.

_________________
Sometimes good guys don't wear white

proszę bardzo:
http://www.youtube.com/watch?v=kA5GkLM5C7M

_________________
"Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy krok do przodu!"

Wszyscy już napisali, co było do napisania, więc też dziękujemy.

_________________
Była tu wczoraj premier Suchocka,
chyba przypadkiem przed wyborami

A sałatkę dokończyliśmy wczoraj. Pyszność

A foty jakieś są?

_________________
czasy mamy jakieś dziwne
głupcy wszystko ogołocą
chciałoby się kogoś kopnąć
kogoś kopnąć - ale po co