Crazy pisze:
Mimo paru incydentów i dziwnych akcji z dziwnymi ludźmi, atmosfera pod sceną była rewelacyjna
Ejże! Ja bym powiedział, że atmosfera pod sceną była rewelacyjna także DZIĘKI incydentom pod sceną. Jeśli głównym bohaterem koncertu był materiał z lat 80-tych, to i trzoda pod sceną powinna być przynajmniej odrobinę w stylu lat 80-tych. Rekonstrukcja doskonała z dbałością o detale.
Crazy pisze:
Nie pytam, dlaczego te bilety tak wstrząsająco drogie, ale ani trochę nie żałuję.
Ty nie pytasz, ja odpowiedzi nie znam, ale pozwolę sobie posnuć domysły. Po pierwsze warto chyba ustalić czy bilety były "wstrząsająco drogie", tylko "drogie", czy wręcz "w normalnej cenie". Odnosząc tą cenę do biletów na ostatnie koncerty NMA, która faktycznie była niższa, można by było faktycznie stwierdzić, że były "wstrząsająco drogie". Jeśli jednak porównamy je z cenami na koncerty innych polskich wykonawców z podobnym (lub nawet krótszym) stażem i o podobnej pozycji na polskiej scenie, to zrobi się ciekawiej. Bilety na jesienne "pomarańczowe" koncerty Kultu - ok. 135 PLN, bilety na czerwcowe koncerty Molesty - ok. 140 PLN (zresztą już wyprzedane, zostały wyłącznie pakiety vip, z których najtańszy to ok. 160 PLN... + opłata serwisowa). Po drugie warto wziąć pod uwagę, że obecnie bilety na koncerty gwiazd zagranicznych zaczynają się przeważnie od 150 PLN wzwyż (piszę w oparciu o moje rozpoznanie w tej kwestii i w oparciu o ceny które płaciłem za koncerty zachodnich gości w zeszłym i w tym roku). Z tego wynikało by raczej, że (niezależnie jak nas to klepie po kieszenie) to nie bilety na Armię były "wstrząsająco drogie", tylko co najwyżej bilety na NMA były "podejrzanie tanie". I nie, nie chodzi o to, że bronię tej ceny, ani że mnie ona cieszy. Po prostu taniej to już było, a ja chyba zdążyłem do tego przywyknąć. Wypada także dodać, że ostateczna cena biletu zależy nie od zespołu, a od organizatora, a tym było Live Nation, który jest kojarzony jako chyba największych "zdzierca" w branży koncertowej (tak, wiem, że organizatorem trasy NMA, także było LN i jest to tym bardziej niezwykłe/podejrzane
). Niezależnie jednak od tego jakbyśmy sobie tutaj nie kwękali, to wygląda na to, że mimo wszystko LN nie przestrzelił z ceną. W sobotę Proxima pękała w szwach (przyznam szczerze, że już dawno nie widziałem tylu osób na koncercie Armii), a przecież to nie był jeden, szczególny koncert, na który ściągnęli fani z całej Polski, tylko jeden z wielu koncertów z całej trasy (i z tego co donoszą sprawozdawcy, to sytuacja wszędzie jest podobna). Jak widać publiczność "zagłosowała nogami" i utwierdziła LN w słuszności co do wysokości przyjętej stawki. Możliwe (i mam taką nadzieję), że w ramach tej ceny zespół dostał odpowiednie wynagrodzenie, promocję (co jest bardzo ważne), możliwość grania w miejscach, w których wcześniej miał problem z "przebiciem organizacyjnym", a przede wszystkim wiatr w skrzydła skłaniający go do intensyfikacji aktywności koncertowej (np. na jesieni, przy okazji promocji materiału z nowego albumu), czego im i sobie życzę.
A ujmując rzecz znacznie krócej. Ile te bilety kosztowały, tyle kosztowały, ale nie żałuję żadnej wydanej złotówki.
No! I tyle pisaniny na ten temat z mojej strony.
Crazy pisze:
Pozdro dla wszystkich, których spotkaliśmy
Piątula!
A co do samego koncertu, to jak odebrałem go chyba mniej "mistycznie", a bardziej "fizycznie", ale coś rzeczywiście jest w tym co napisałeś:
Crazy pisze:
po raz pierwszy od wielu lat poczułem znowu, czym jest Niewidzialna armia! Jak ziarna rozrzucone gdzieś na wietrze, które na powrót się zeszły.
I nie mówię tylko o bywalacach UT. Spotkałem w Proximie tylu znajomych, których nie podejrzewał bym o obecność, że to było naprawdę zadziwiające. Niektórych widywanych często (ale raczej nie spodziewał bym się ich ujrzeć pod sceną, na której grała Armia), a innych widywanych bardzo rzadko, bo już dawno odpuścili sobie chodzenie na jakiekolwiek koncerty (ale na ten jednak przyszli). Ba! Jeden ancymonek przyjechał na tą potańcówkę specjalnie z Londynu.