Nic nie dzieje się bez konsekwencji. - Tato, zgubisz jutro kostkę żółtego sera?, - Spal te wszystkie zeszyty z ich szkoły. Jak umrę i tak nie zdradzą!... Śpię w dzień, pilnuję w nocy. Jak ja uwielbiam te koncerty daleko! O której zasnąć by zliczyć drzewa? Pociąg! Kilometry popołudnia. W konwulsjach zjadam bułkę. Żółty! Czerwony! Młody jestem i piękny! W butach z czerni. Zamierzam się na Warszawę, która tak mnie nie lubi... wysiadam na dworcu, wystraszony jak wytrzęsiony w kapeluszu królik Houdiniego... może 17?... jestem spóźniony na koncert, nie pójdę w tamtą stronę, ale nie pójdę też w tamtą... tylko do celu, jak zagubiona duszyczka... muszę chwycić języka, bo ciemno i nie odnajduję się... wybór pada na ciepłego w krawacie: - Którędy na Rondo Romulusa? - chcę zapytać, ale zamiast tego mówię: - ... warszawa... jest... nana... smutna bez ciebie.... Pan odpowiada, że jest niestąd.
W klubie agresywna bramka. Bardzo słabo. Widzę Anastazję z małżonkiem siedzących jak w koszach na sopockiej plaży tuż przed pojawieniem się Godzilli. Witamy się serdecznie. Palimy. Kristoforos bilety do nieba ma niedrogie, grube, pachnące Wschodnim z lat 80-tych, dojrzałe do spadnięcia, rumiane jakąś podejrzaną sinością, mówię: sprzedaj. On: no nie wiem. Ja mówię: weź nie bądź... sprzedaj. On: no?... cmoka tak pytająco, i nic nie robi żeby np. sprzedać mi ten bilet... to ja z drugiej strony: Po ile?! - pytam już bez cyrkolenia. - 35. - Tak osłabienie po grypie... Wchodzę i wychodzę i tak kilka razy. Unieś dokąd chcesz... Po bilety do nieba na Burakowskiej...
Spotykam Erkeja z Kishiro i Darka. Erkej jakiś trochę niekompletnie ubrany, bez aparatu, ale cieszymy się, że będzie można swobodnie poprzeżywać, a może nawet sobie umrzeć?
Wychodzi zespół. Maszyna rozkręca się powoli. Gruz wewnątrz mnie sypie się miarowo, a oni wywożą i wywożą... Franz zmaga się z jakąś kontuzją, ale i tak wdzira się tym czarnym instrumentem do środka, brzmi mi, jakiś udar. Amade odważniejszy! Uderzenia pewniejsze, zwierzęce. Bije z serca. Świetny Breakout! A Darek... a Darek niczym faszysta o gołębim sercu! jak on CUDOWNIE trzyma ten splot! Po prostu niczym Jaco - którego przecież jakoś nie lubię - a w nim, to on odnajduje kość, przestaje palcować i jedzie. Słuchając gry Darka pragnę zostać basistą!! Darek - jesteś moją ABBĄ! Tomka głos mocny. Znajomy! Godzilla wydaje okrzyk - wrzask z sali!Rozglądam się. Wszyscy godżżillujemy!!! ja nie mogę. To się dzieje tu i teraz! Widzę, że cała publiczność ma rozprute flaki. Broczy krfią. Idziemy z palcami by włożyć sobie je w rany. Chcę krzyczeć jakieś wyrazy!!! A tylko skakam. On jest TU!!! Od godziny moje serce nie bije! Jak to jest, że każdy ostatni Wasz koncert jest najlepszy???!!!
Jak to jest, że każdy ostatni Wasz koncert jest najlepszy???!!!
***
Po koncercie rozmowy. Dzięki Erkej i Kishiro za podwiezienie. Lapusz, zrobił bym z Tobą z 10 takich smacznych piwek! dziękuję za obecność Anastazja!
Dzięki ZESPOŁOWI za rozmowy. Kiedy stanęliśmy pochyleni i objęci poczułem się jak na Niebieskim Łęblej. Jakiś Diego jest z nami!!!
Kocham Was!
***
Miłość w Warszawie!
***
Jutro wrócę do świata: - Borysie Iwanowiczu, akaramen akaramen!
Zaloguj się
Zarejestruj się
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
A Swiat konczyl sie dwukrotnie..
kijowe światło było... masakryczne... ale coś wyłuskam