już raz pisałem o koncertach ale można i jeszcze raz:
Łódź, Dekompresja, styczeń (****1/2). Jak dla mnie wyśmienite rozpoczęcie roku. Taki typowo klubowy koncert, nie jakiś specjalny ale regularny, bardzo dobry koncert. Ogromna energia, przecież nawet Ślepy werbel rozwalił! No i sympatyczne spotkanie okołokoncertowe z paroma z Was i pierwsze rozmowy z zespołem!
Warszawa, Stodoła, styczeń (*****). A co tam to było wydarzenie! Pod każdym względem. OK nad przekrojowością można chwilkę poubolewać ale i tak to co było dla mnie wynagrodziło wszystko. Bardzo byłem osobiście zadowolony, bo był to koncert bardzo inny od łódzkiego. I repertuar też się różnił, bo trafiło kilka innych rzeczy. O Dla każdej samotnej godziny już pisaliście. Ale to był też dla mnie pierwszy koncert kiedy usłyszałem na żywo Śmierć w Wenecji. I do tego czasu ten utwór jakoś się dla mnie nie wyróżniał. A to wykonanie było fenomenalne!
No i całe manewry późniejszez, które dla mnie w dość płynny sposób przeszły w piątkowe pójście do pracy. Niezapomniane przeżycie.
Warszawa, Punkt, maj (******) absolutny szczyt. wymarzony koncert. Z resztą cały ten dzień od meczu przez koncert po budyniowe manewry są nadal wydarzeniem roku. A i sam koncert był wyjątkowy. Crazy, ja tam jednak od początku opczekiwałem na Triodante i prawdę mówiąc gdyby poleciała nawet cała Legenda, to czułbym się lekko zawiedziony. W końcu cały ten mecz był po to aby wysłuchać/zagrać Triodante. Tak przynajmniej ja to widzę. I cała otoczka nie bez znaczenia. To że byliście tam głównie Wy, dodało wydarzeniu czegoś absolutnie niepowtarzalnego.
Poznań, Malta, lipiec (****) niestety nie dotarłem ale oglądałem na płycie i to bardzo dobry koncert był. Dodatkowo oprawa wyjątkowa. Szkoda, że mnie tam nie było. Również w manewrowym kontekście.
Warszawa, MPW, lipiec (***) chyba wszyscy byli zbyt zmęczeni. Potworny całodniowy upał uniemożliwił chyba lepsze zagranie z jednej strony ale też i odbiór z drugiej tego koncertu. Koncert ważny, bo w wyjątkowym miejscu i z wyjątkowej okazji. Przez to też, jak napisała bodajże Natalia, zupełnie nowy kontekst z tekstów w paru miejscach wyszedł. Ale jednak w porównaniu do takiego Punktu czy Stodoły było słabiej.
Poznań, Czytelnia, październik (*****) już to w paru miejscach pisałem, koncert objawienie dla mnie, dzięki niemu odkryłem dla siebie Taniec Szkieletów, wcześniej nietrafiający do mnie zupełnie. Zarazem koncert ważny z wielu innych powodów, bo piękny sam w sobie, znów w rodzinnym gronie i wpisujący się w kolejny meczowo-koncertowo-manewrowy weekend.
Warszawa, Hybrydy, październik (****1/2) piękny sam w sobie i udanie podtrzymujący wrażenia z Czytelni. Może ciut brakło tej wyjątkowości atmosfery poza samym koncertem, stąd leciutko niżej. Ale i tak było pięknie. Koncerty czytelniany i hybrydowy rozpoczął dla mnie piękną jesień 2005 z Tańcem Szkieletów.
A o innych koncertach pisałem
tu