Ultima Thule

Oj Jak to pisał Bułchakow: "Królowa jest oczarowana..."
Moich kilka wrażeń to:
-Jasiek, król pogo od którego wszyscy się odbijali jak piłeczki...
-dwa siniaki na nodze od glanów dyingbride
-dziadek z siwą brodą który połączył pokolenia...
-aktorska wręcz gra Budzego na scenie, z którym nawiązałem kontakt duchowy dzięki miejscu koło rur przy suficie
-doskonała muza technicznie i klimatycznie
-tupot białych mew rano...
Dzięki zespołowi za super Show!!!

_________________
Be Yourself

Pilot??????? Ty byles??????? Yyyy... nart nei zauwazylam... Za siniaki sory; na usprawiedliwienie dodam, ze mi tez sie nielicho oberwalo, wiec nalezało łodegrac sie

_________________
you create your hell...

Heh! gdybym wiedział ze bedzie tak ostro to nie zdejmowałbym butów narciarskich, choć jeszcze do południa w nich jeździłem i przemkneła mi ta myśl, gdy poczułem co się dzieje... Za siniaki się nie gniewam, bo każda piamiątka z piątkowych zdarzeń jest mi droga...

_________________
Be Yourself

Koncert w Lykendzie świetny, porównywalny z ostatnim koncertem w Punkcie! Dzięki! Trochę nagłośnienie się psuło czasem, ale utwierdziłem się w przekonaniu, że Armia dużo lepiej wypada w małych klubach...
Trochę mnie tylko wkurzył ten mały zaczepny dzik pod sceną Lawmen powiedział, że miałem siekierę w oczach

..w Łykendzie garalo sie nam wybornie....publika na wyciągnięcie dloni ( starałem sie na poczatku ich slownie "prowokować ":lol: )...i duzo znajomych twarzy...! na zapleczu trochę smierdzialo i ciasno bylo i do ubikacji daleko( uderzyłem sie w glowe w ciemnościach)....ale bylo wesoło ..ten dzadek !!! a czy w czasie występu Trupej czaszki nie doszlo do jakiejś malej bijatyki ? widzial to ktoś ????

_________________
ooooorekoreeeoooo

ja tez




to ten maly "dzik" jak go ochrzcil jasiek rzucal sie do wszystkich, ja tego nie widzialem bo bylem pod scena, ale z tego, co slyszalem, to byla chwilowa zadymka, ale w pore przerwana.

W nawiazaniu do malych klubow..
Czy Loch Ness w Krakowie to maly klub czy duzy ?
Kusi mnie zeby zrobic wyprawe pod Wawel na poczatku marca.

taki średni. trudno określić. ale nie taki mały.

_________________
"IM LEPIEJ POZNAJE LUDZI TYM BARDZIEJ LUBIE PSY" (K.S.)

A doszło doszło . Określenie mały dzik pasuje idealnie... Otóż mały dzik prał się z drugim małym dzikiem, nieco węższym w talii. Na początku dali sobie po pyskach a potem po zejściu do parteru uprawiali zapasy przerywane raz po raz jakimś efektownym rzutem... Trwało to z minutę i dzięki nim uluźniło się trochę na środku sali. Potem wyprowadziła ich ochrona, a oni wrócili na salę po parunastu minutach nie rzucając się już na siebie. Za to dzik nr 1 rzucał się dalej na innych... Najciekawszy był tekst kogoś z sali: na rzucone przez Elronda pytanie "co się stało?" zabrzmiała odpowiedź "Nic nic, potknąłem się, grajcie dalej "
No i zagrali...

ja dopiero teraz z długiego łykendu wracam na ziemię....

koncert był kapitalny ! Nie lubię tego miejsca we Wrocku, ale byłem pod wrażeniem - publiki w sam raz - nie za dużo, nie za mało, nagłośnienie bardzo dobre z perspektywy drugiej części sali - było wybornie słychać Banana i Aviatora !!! (normalnie w tym klubie słychać łomot i nic więcej)

Pozwolę sobie zacytować uwagę mojej żonki: KONCERT BYŁ DŁUŻSZY NIŻ KONCERTY KULTU !

Zwłaszcza przypadł mi do gustu pierwszy set Armii z dość rzadko granymi perełkami... i koniec drugiego ze śmiercią, samotną godziną i On jest tu... Nie przepadam za tym numerem, ale w piątek byłem zauroczony - połączenie mocy z łagodnościa, żeby na końcu Tom wyśpiewał, że tak trwają wiara, nadzieja i miłość.... piękne zakończenie koncertu.... Nie można się przyczepić - były utwory z każdej płyty, tradycyjnie już z przewagą legendy... Taki koncert zespołu z 20-letnią historią to ja rozumiem - przekrój całej twórczości... jasne, że żal,że nie było skończyłem-rozpoczynaj, ale wciąż tli się we mnie iskierka nadzieji, że jeszcze kiedyś będzie...

A mi trochę zabrakło Maleo - fajny z niego gość i na pewno by rozbujał przez chwilę publikę i jego łojojoj tez trudno przecenić.

Ciekawe było to, że Moskwa zagrała bisa - między innymi No woman no cry w wersji hc/punk.

Odnośnie bójki: po klubie szlajał się nawalony jak autobus konus z szelkami, który miał dwie fazy - agresywną jak się do kogobądź dopier... i łagodną jak się do kogobądź przytulał... gdzieś w połowie setu TC zabulgotało w publice, małego sprowadzono na ziemię, a potem jacyś kumple wyciągnęli go z publiki, żeby się uspokoił... to wtedy zespół przerwał i Budzy się pytał, co się stało....

miło było poznać nieznanych dotąd forumowiczów i zamienić z nimi parę słów... i pospacerować po Wrocławiu w nocy...

pozdro...
KoT

no właśnie!! najważniejsza była Twoja reakcja!! załagdziłeś najlepiej ten mały konflikt, który mógł być groźny, a tak chyba coś do gościa dotarło... Twoja reakcja była ważna choćby z perspektywy przedkoncertowej opowieści Budynia jak to Grabaż kiedyś na jakimś koncercie śpiewając o zacnych celach nawet nie ruszył palcem widząc zadymę z bramkarzami...

_________________
Be Yourself

"niedobrze mi się robi jak patrzę na wasze smutne twarze tu z przodu"

Ja miałem twarz trupioczaszkową Wcale nie smutną

...hahahaha !!! ale to nie bylo do Ciebie ani do żadnego z naszych ,tylko do smutasów z przodu !
ps. "zamknij ryj "- to też nie bylo do Ciebie !

_________________
ooooorekoreeeoooo

niezly byl jeszcze koles, ktory rzucil do elronda tekstem w stylu "macie szczescie ze bedziecie jeszcze grac" - mial naprawde przerazenie w oczach kiedy elrond podszedl kulturalnie zwrocic mu uwage ze nie powinien tak mowic

...powiedziałem mu ,że do mnie to sie mówi proszę pana......i powiedzial !!!

_________________
ooooorekoreeeoooo