Ech, Wrocław
. Mój 23. koncert Armii...
Zaczęło się nienajlepiej, bo zasiedzieliśmy się u obywatela Cytza i wpadliśmy do klubu na ostatnią chwilę. W szatni zabrakło już numerków, więc nie udało mi się przebić na front, będąc w kurtce i trzymając w jednej ręce plecak, a drugiej fotoaparat i nagrywajkę.
Nie trzeba było długo czekać (minutę) na "Kochaj mnie", na który trzeba było długo czekać (kilkanaście lat?).
Koncert bardzo, bardzo energetyczny, mnóstwo pozytywnych emocji. Dość powiedzieć, że ja - który na koncertach zawsze stoję sobie spokojnie, czasem coś nagrywam, czasem robię zdjęcia, a czasem rozglądam się za jakimiś sympatycznymi armistkami
- nie wytrzymałem, oddałem aparat i nagrywajkę nieznajomej kobiecie (jak się później okazało, o pięknym imieniu
) i w zasadzie po raz pierwszy w życiu ruszyłem w tany
.
W dodatku tak jak nigdy nie śpiewam tekstów utworów, tak wrzeszczałem "zostaw to!" (no i na "Niezwyciężonym" z zaskoczenia do tomkowego mikrofonu, tyle że tekst mi się pomylił
).
Podobał mi się też moment, kiedy razem z Bartkiem Z. zaczęliśmy zamiast "ho-ho-ho-oo!" krzyczeć "Śle-py-so-lo!". Tom:
- Żaaadne solo!
Dziadek... przegapiłem go, jak był na scenie, ale widziałem go jak wchodził i później parę razy na sali. Szacunek dla niego
!
Po koncercie dużo rozmów z zespołem za sceną. A w "Klubie pod kolumnami" dużo wspomnień z różnych, różnistych koncertów.
Wszystkim forumowym gościom dziękuję za przybycie do starej, piastowskiej twierdzy Breslau. Do następnego!
Zaloguj się
Zarejestruj się
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
prawie poczulam teleportacje....
