W zeszłym tygodniu skończyłem czytać dzieciom Władcę pierścieni. Czytając na głos zauważa się wiele szczegółów... nad wieloma miejscami człowiek lepiej się może zastanowić, nie można też ot tak sobie przeskoczyć na dłużyznami, trzeba je zmęczyć. Zwraca się też większą uwagę na to, co się w którym rodziale dzieje, bo to rozdziały wyznaczają naturalny rytm czytania.
I stąd zrodził się ten wątek, którego pierwsza odsłona teraz.
Będę oceniał ostro, w końcu mamy o czynienia z powieścią wszechczasów. Z moimi 62 ulubionymi rozdziałami z literatury pięknej. Postaram się być zwięzły jak nigdy... liczę, że inni coś tu podopisują
ZACZYNAMY!
WYPRAWA (vel Drużyna pierścienia, ale pozostańmy przy Skibniewskiej, choć tu przedobrzyła)
KSIĘGA PIERWSZA
Zabawa z dawna oczekiwana * * * 1/2
przygotowania do przyjęcia, wielkie manewry bag-endzkie
, Bilbo znika, z oporami oddaje Pierścień, odchodzi, pozostawiając wszystko Frodowi
Jako rodział początkowy - bez zarzutu, chociaż nie ma tu jeszcze wielkich emocji. Bardzo dobre są jednak sceny oddawania Pierścienia, i niepokój Gandalfa mocny, chociaż niby nie wiadomo o co. No i: "Chcę znów zobaczyć góry, Gandalfie. Góry!"
Cień przeszłości * * * * *
powrót Gandalfa, próba Pierścienia w ogniu kominka i dłuuuga historia... a na koniec wyciągnięcie Sama zza okna
Jakby ktoś nie lubił historii, miało by go prawo zmęczyć. Ale ja... uwielbiam ten rodział, jest to lektura zapierająca dech w piersiach jak najstarsze mity i legendy! Bardziej!
Trzech to juz kompania * * 1/2
po długiej zwłoce opuszczają Hobbiton, pierwsze spotkania z Czarnymi Jeźdźcami, spotkanie również z elfami i wspólny z nimi wieczór; dużo pieśni!
Przede wszystkim za długo (28 stron u Skibniewskiej mieści ten rozdział wśród najdłuższych), a nie wiadomo po co. Początek dłuży się jak frodowy dylemat "should I stay or should I go" [copyrights Jasiek

], spotkanie z elfami mało ekscytujące, za to Czarni jeźdźcy podnoszą ocenę. I fajny moment pierwszego noclegu hobbitów na ziemi - korzenie im się wpijały w plecy he he he
Na przełaj w pieczarki * * * 1/2
decyzja o unikaniu gościńca, idą na skróty, trafiają na farme Maggota, gdzie po początkowych obawach okazuje się być miło i bezpiecznie; na koniec rozdziału - spotkanie z Merrym (a Czarny Jeździec majaczy w oddali)
O wiele lepszy rozdział, bo bardziej konkretny i "charakterny". Może to dzięki wyrazistej postaci Maggota, a może też dzięki rosnącemu poczuciu zagrożenia. Dobre!
Spisek wykryty * * * -
w Bucklandzie; Pippin i Merry ogłaszają Frodowi, że idą z nim; wybierają drogę przez Stary Las
Od trzeciego rozdziału o tyle lepsze, że dwa razy krótsze, ale w sumie też niewiele ciekawego. Przyjemny opis Ustroni, szkoda, że nie mogli tam naprawdę zamieszkać...
Stary Las * * * * *
idą... błądzą... las prowadzi ich wprost w dolinę rzeki Wiji, gdzie dopada ich Stara Wierzba... hej-ho-merry-dol... nadchodzi Tom!!!
Fenomenalny opis lasu, a zwłaszcza rzeki i jej zaczarowanej doliny.
Jest to wręcz genialne

Jak ich kusi ten brunatny nurt, jak usypiają... hipnotyczną moc ma ten rozdział. A na koniec kontrapunkt dostarczony przez Toma - powinienem dać nawet sześć gwiazd, zostaje pięć tylko dlatego, że ten rozdział jest jakby na uboczu całej intrygi.
W domu Toma Bombadila * * * 1/2
nic się nie dzieje
chill-out w gościnych progach Złotej Jagody i Toma
W zasadzie nic szczególnego, ale jednak jest Bombadil, więc jest i magia. A kiedy opowiada o lesie, to staje się on Bombadilem w locie!
Mgła na Kurhanach * * * * -
błądzą, porywa ich upiór, Frodo wykazuje męstwo, dzięki czemu nie zostają w Kurhanie na zawsze... ostatecznej pomocy udziela im Tom, po czym buszuja po skarbcu i zdobywają całkiem zacną broń
Ten rozdział mógłby niby być wybitny, ale jakoś... za bardzo duchem z "Hobbita". Tam by pasował - trolle, stwór w jaskini zadający zagadki, krwiożercze muchy i pająki.. czemu by nie upiór. A tutaj jest owszem wciągające, ale jak dla mnie za mało realne, nie pasuje.
"Pod Rozbrykanym Kucykiem" * * * 1/2
w gospodzie u Barlimana; żeby powstrzymać Pippina od wypaplania za dużo, Frodo (pan Underhill) robi jeszcze lepszy happening ze swoim zniknięciem w roli głównej; na horyzoncie pojawia się Obieżyświat
Dobre w tym mało konkretnym rozdziale jest pełzające po ścianach gospody nieuchwytne uczucie zagrożenie. Niby wesoło, niby Barliman zalewa wszystkie nieprzyjemne uczucia piwem i potokiem słów, a jednak tu i tam pojawia się podejrzliwe spojrzenie, albo złowieszczo skośne oczy, albo różne krępujące pytania, no i ten nieprzyjemny typ z fajeczką gapiący się spod kaptura na hobbitów... A pamiętajmy, że hobbici są po raz pierwszy w życiu za granicą.
Obieżyświat * * * *
dowiadują się więcej o tożsamości Aragorna, a także o liście, który Barliman zapomniał wysłać do Shire; Merry opowiada o spotkaniu z Czarnymi Jeźdźcami
Rozdział, który bardzo dużo wyjaśnia, a jednocześnie pozostawia jeszcze więcej niepokojących zagadek (czemu Gandalf nie przybył?!). Dużo napięcia zamkniętego w małej izdebce gospody...
Sztylet w ciemnościach * * * * * -
unikają śmierci z rąk Czarnych Jeźdźców, ale tracą kuce; wyruszają z Obieżyświatem na pieszą wycieczkę przez pustkowia; idą i idą, po drodze widząc z oddali wielkie błyski - aż na Wichrowy Czub, gdzie znajdują znak Gandalfa, ale w nocy napadają ich Czarni Jeźdźcy...
Niemal wszystko jest tu rewelacyjne, budzący dreszcz przerażania początek, po raz pierwszy ilustrujący naocznie, do czego zdolni są Jeźdźcy, wyczerpująca i nużąca wędrówka przez totalną dzicz, kontrast między wytrawnym przewodnikiem a zszokowanymi hobbitami, wreszcie zapierające dech w piersiach zakończenie... co za groza!!! Minusik za czasem lekko dłużące się opisy iścia i iścia bez końca.
Bieg do brodu * * * * 1/2
rana w coraz gorszym stanie, próbują dalej iść (natykają się na trolle z "Hobbita"!), spotykają elfy Glorfindela, Frodo jedzie dalej na koniu, gonitwa z Dziewięcioma do brodu na Bruinenie, rzeka zalewa wszystko
Tutaj opisy drogi dłużą się o wiele bardziej i w ogóle rozłazi się ten rozdział - ale Nazgule dyszące "Pierścień, pierścień! Do Mordoru!..." dają tak porażające wyobrażenie tego, jaką moc ma ten maleńki przedmiot wiszący Frodowi na szyi... to zakończenie jest tak rewelacyjne, że pół gwiazdki do góry!
...
PODSUMOWANIE:
najlepszy rozdział: Stary Las
najciekawsza postać: Czarni Jeźdźcy
best moment: są dwa, atak na Wichrowym Czubie i opisywana powyżej konfrontacja Froda z Nazgulami w rzece.
---
Koniec pierwszej odsłony.
Oceny całości Trylogii są już przemyślane, druga księga wręcz była całkowicie gotowa do opisu, ale późno się zrobiło i musi to pozostać na kiedy indziej. Będzie pierwsza sześciogwiazdka
