DWIE WIEŻE
KSIĘGA CZWARTA
Obłaskawienie Smeagola * * * * *
błądzenie po skałach Emyn Muil; krzyk Nazgula w ciemnościach; burza podczas schodzenia w ciemność i użytek z liny Sama; pochwycenie Golluma i litość Froda; przysięga na skarb
Pierwsza część tego rozdziału doskonale ukazuje zagubienie wędrowców i paradoks ich losu, jak mówi Sam: "ze wszystkich krajów świata tego jednego wolelibyśmy nigdy nie oglądać, i właśnie tam musimy się dostać. Co prawda bieda w tym, że chyba się nie dostaniemy". Zagubienie, ale również ciężar pierścienia odczuwany teraz – w samotności - przez Froda o wiele dotkliwiej niż kiedykolwiek
Ale przede wszystkim w tym rozdziale pojawia się Gollum z całym bogactwem swojej postaci, począwszy od jego niezapomnianej mowy okraszanej wciąż syczeniem, pluciem, gulgotaniem, skrzekiem i gdakaniem, aż po autentyczne głębokie rozbicie, kiedy mówi on o utraconym pierścieniu.
A Frodo jest biedny i przygarbiony, ale w obliczu Smeagola przemienia się w dumnego wielkiego pana.
Przez moczary * * * * *
idą... światełka pod wodą i trupie twarze; skrzydlate Nazgule krążą; Gollum rozmawia sam ze sobą nad głową Froda; wyjście z bagien na równie martwe pola...
Z jednej strony mamy tu mistrzowskie opisy długiej, nużacej wędrówki przez coraz bardziej duszne bagna, w których śmierdzi odwieczna śmierć; noce pełne mozołu i dni pełne strachu. Z drugiej – akcenty iście dramatyczne, jak panika Golluma po przelocie Nazgula albo jego dialog z samym sobą, podczas którego ręce coraz bliżej sięgały do gardła Froda... Komponuje się to w kolejną idealną całość, ocena maksymalna nie budzi dla mnie wątpliwości.
Czarna brama jest zamknięta * * * * -
osiągają przedpola Mordoru; przybycie wojsko posiłkowych; Frodo chce iść przez Bramę, ale Gollum panicznie odradza i opowiada o innej drodze; Frodo prosi go o dalsze przewodnictwo
Typowy rozdział przejściowy, w sumie niewiele się dzieje. Ale bardzo dobre jest chwilowe odejście w narracji od punktu widzenia hobbitów podczas opisu Kirith Ungol i niespodziewane wspomnienie pozostałych członków Drużyny: że Aragorn i Gandalf mogliby wiele opowiedzieć o tej przełęczy, ale ten był tu, tamten tam, daleko... a jednak Gandalf zawsze o nich pamiętał. Rozszerza to pole widzenia i bardzo dodaje otuchy!
Za to, i jeszcze za moment, kiedy Frodo grozi Gollumowi użyciem pierścienia w razie zdrady – cztery gwiazdki.
O ziołach i potrawce z królika * * * * 1/2
marsz przez Ithilien; sam gotuje, ale dym zdradza ich i wpadają w ręce żołnierzy Gondoru; Frodo mówi pokrótce Faramirowi o Drużynie; zasadzka na kolejne posiłki zmierzające do Mordoru; Sam widzi olifanta!
Ten rozdział trochę się rozpada na kilka części, które nie do końca płynnie w siebie przechodzą, przez co nie ma wrażenia, że jest to faktycznie jedna całość. Zaczyna się od opisów, które choć nieco przydługie, zawierają obrazy wspaniałe: czysta woda, kwiaty, zapach wiosny w pięknym Ithilien! (tylko Gollum wciąż prycha
) Mimo zupełnej zmiany stylu dobrze koresponduje z tym best moment rozdziału (nie tylko tego!) – rozmowa Sama z Gollumem o jedzeniu, o zieleninie, ziemniakach, smażonej bądź surowej rybce. Sto procent codziennego życia w najbardziej niecodziennych warunkach! Przecież zjeść trzeba wszędzie
Potem następuje kolejna wyraźna zmiana stylu, kiedy pojawiają się ludzie. Trochę gadki, trochę bitki, lekko nie wiadomo na czym się skupić. I wreszcie znowu wolta, ale jakże przyjemna, bo oto kończy się zupełnie bajkowo – ziszczeniem marzeń Sama o zobaczeniu olifanta
Okno na zachód * * * 1/2
przesłuchanie Froda, podczas którego Frodo podaje więcej szczegółów ich wyprawy, a Faramir mówi o śmierci Boromira – swojego brata; Faramir w rozmowie na osobności domyśla się czegoś na temat zguby Isildura, ale deklaruje, że nie ma zakusów na przejęcie skarbu; Frodo i Sam prowadzeni po omacku do kryjówki ludzi (ale najwyraźniej Gollum ich śladem); wieczerza po zachodzie słońca w Henneth Annun, Faramir opowiada dużo o historii bojów Gondoru (i Rohanu) z nieprzyjacielem; Sam wygaduje się o pierścieniu, Faramir nie daje się skusić
Rozdział byłby "kruszcem najwyższej próby", jak Faramir kapitan Gondoru, ale jest stanowczo za długi. Najlepsze są momenty, gdy Faramir zaskakuje przenikliwością, domyślając się wszystkiego, czego Frodo mu nie mówi - ale my to przecież wiemy, więc z dreszczem się czyta. Poza tym mnóstwo różnych opowieści, większość z nich nie ma jednak konkluzji, która by zafascynowała. Przegadane.
Zakazane jezioro * * * *
Gollum łowi ryby nad zakazanym jeziorem, Frodo prosi o łaskę dla niego, po czym chcąc ratować mu życie, wciąga go w pułapkę; Faramir pozwala całej trójce iść wolno, ostrzega jednak zarazem przed Gollumem, jak i przed proponowana przez niego drogą
Powrót do zwięzłości opowiadania – bardzo dobrze! Tyle, że nic takiego się tu nie dzieje. Najciekawsze są tu wyrzuty sumienia Froda, które czuje się, jakby zdradził Smeagola, mimo że czyni wszystko, by go ratować. Dla mnie osobiście najważniejszy jest sam powrót Golluma, jego niepowtarzalnych gadek o rybkach i zaginionym skarbie, złodziejach, których
zadusimy, dobre ryby...
za kilka rybek, za marne ościste rybki, chcą biedne stworzenie karać śmiercią. Taka jest ich mądrość, taka sprawiedliwość, taka wielka sprawiedliwość
Moja ulubiona postać ever, jak by nie patrzeć!
Ku Rozstajowi Dróg * * * *
pożegnanie z Farmirem; droga do Rozstaju, gdzie skręcą w stronę Minas Morgul – znowu się muszą kryć...; a dzień nastaje tym razem ciemny
Kolejna przejściówka, ale i powrót do tego, z czym Księga czwarta kojarzy się najbardziej – długie mozolne iście nocami, wśród coraz bardziej trupich krajobrazów, z coraz cięższym brzemieniem, w cieniu złych gór... Trochę to wszystko już było, ale tu po raz pierwszy ciemności zaczynają się nasuwać na świat.
Przede wszystkim jednak na koniec tego rozdziału pojawia się niezwykły znak – promień zachodzącego słońca, który przebiwszy się przez chmury, ozdobił zbezczeszczony pomnik króla.
They cannot conquer forever!
Schody Kirith Ungol * * * * * *
mijają Minas Morgul, obserwują wymarsz wojsk Morgula, Frodo zmaga się z pokusami, ale nie nakłada pierścienia; wchodzą na schody; podczas odpoczynku Frodo i Sam rozmawiają o losach bohaterów legend, których los pchnął na niebezpieczne drogi, ale nie zawrócili; podczas ich snu wraca Gollum, zaskoczony Sam nazywa go złodziejem
Uwaga – to jest może "obiektywnie" najlepszy rozdział Trylogii! Będzie apologia....
Jaskinia Szeloby * * * * *
!
wejście do śmierdzącego tunelu, przeprawa przez jaskinię; gubią Golluma i wpadają w zasadzkę; przy pomocy szkiełka Galadrieli przedzierają si do przodu; napada ich pajęczyca, ale nieustraszony Frodo odpędza ją; wyrąbują dziurę w pajęczych wrotach i wychodzą na zewnątrz; Frodo pędzi w strone przełęczy, Sam za nim, lecz pomiędzy nimi wyłania się Szeloba i goni Froda, podczas gdy Sam zostaje zatrzymany przez Golluma
Rozdział jak z najlepszego kina akcji! Cała ta końcówka trzyma każdą sekunda w napięciu i jeszcze kończy się kulminacją suspensu w "ale było już za późno" (z tym, że nie wiemy na co). Jest tu jednak i coś więcej: niesłychanie plastyczny, namacalny w ciemnościach opis dusznego, lepkiego mroku jaskinii i panującego w niej niewyobrażalnego smrodu. Genialna obrazowość, jeżeli można tak powiedzieć, w dodatku wzbogacona o Znaczenie, bo przecież szkiełko Galadrieli okazuje się tu być światłem, gdy inne światła pogasły...
Aha, i jeszcze idealnie wpleciony w thrillera rys historyczny – o Szelobie z pradawnego rodu, o jej spotkaniach z Gollumem i stosunkach politycznych z Sauronem.
Rozterki Sama * * * * *
tym razem Sam w furii odpędza Szelobę, ale Frodo zdaje się być martwy; przełamawszy rozpacz, Sam bierze miecz Froda, a także pierścień, i postanawia podjąć misję; mając naprzeciwko siebie oddział orków nakłada pierścień; widzi orków biorących ze sobą ciało Froda, słyszy rozmowy Szagrata z Gorbagiem i uświadamia sobie, że Frodo żyje; podąża za orkami do twierdzy Kirith Ungol, lecz nie zdąża i zostaje w tunelu pod zamknięta bramą
Nieprawdopodobny jest początek tego rozdziału – męstwo Sama pokonujące prastarą moc, a potem całkowite jego załamanie i Sam kłądzie się na ziemi w najgłębszej rozpaczy... Przejmujący moment.
Dalsza część rozdziału nie utrzymuje aż takiego napięcia emocjonalnego, chociaż nie spuszcza z tonu jeżeli chodzi o napięcie w sensie sensacyjnym! Jak by nie patrzeć, są tu też znowu rozmowy orków w tym samym dobrym stylu, co w moim ulubionym rozdziale Uruk Hai
W dodatku z urywków tych rozmów można się wielu ciekawostek dowiedzieć, np. o wielkim wojowniku elfów i małym pokurczu, przyjacielu Szeloby... Kończy się to wszystko wzorowym cliffhangerem, choć tak niespodziewanie i nagle...!
PODSUMOWANIE:
najlepszy rozdział: Schody Kirith Ungol
najciekawsza postać: chociaż wszystkie trzy, to jednak zdecydowanie Gollum
best moment: śmiech Froda na schodach Kirith Ungol
---
Koniec księgi czwartej.