Ja na przykład nie czytałem - na trop naprowadziły mnie te celtyzmy w tekście (Tolkiena jako podejrzanego skreśliłem z miejsca - zbyt oczywisty).
Cytat:
Rycerz (...), ostatni z jadących, obrócił się jeszcze raz ku klasztorowi.
- Ostańcie z Jezu Krystem! - zawołał.
- Jezus Krystus, Pan nasz, z wami! - odkrzyknął stojący w bramie przeor dodając półgłosem:
A zmylże im drogę, miły Panie Jezu! Nie ostaw krzywdy bez pomsty!
Własnoręcznie, nie czekając na brata furtiana, zawarł zamczystą bramę i stanął przy częstokole chmurnie patrząc w las, gdzie cichł tętent kopyt. Sandały zaklekotały tuż za nim. Nie odwracając głowy przeor słuchał żałośliwego wyliczania brata cellerariusa, czyli szafarza.
- ...Chleb wszystek jaki jeno był... trzy skopy... słoninę całą... cztery kopy jajców, jeden podświnek, sera dobrego kadkę, krup mieszek.
- Utropa! Chąsa zbójecka! - stęknął gniewnie przeor.
- Miodu beczułkę, piwa dwie kadzie, owsa dziesięć miar, siana pół brogu... - ciągnął szafarz głosem jednostajnym.
- Nie trzeba było tyle dawać... - mruknął przełożony.
- Staralim się ojcze wielebny, staralim... Daremnie... Pachołki okrutnie były zgłodzone, konie też...
- Wielmoże takoż nażrec się nie mogły - przyznał przeor. - Święty Lambercie, patronie nasz! Na cztery niedziele starczyłoby tego jadła, co w jeden dzień zećpane...
- Na pięć albo i sześć - sprostował z goryczą brat cellerarius, wsuwając chude dłonie w luźne rękawy burego habitu.