Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest pn, 14 października 2024 01:41:44

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 22 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna
Autor Wiadomość
PostWysłany: wt, 13 marca 2012 10:51:44 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 05 listopada 2009 14:10:40
Posty: 182
Pozwólcie, że moją zwięzłą opowieść zacznę od dwóch fragmentów wspomnień Romana Pollaka, przyjaciela Stefana Grabińskiego z lat gimnazjalnych:

(…) szczytem odwiedzin u Grabińskiego była zabawa jego wspaniałą koleją w miniaturze. Można ją było rozbudowywać na całe dwa pokoje, przeprowadzać szyny pod fortepianem, pod stołami, rozstawiać zwrotnice, semafory, mosty, wiadukty, tunele. Każdy z nas prowadził pociąg z jednej stacji końcowej, omijając ostrożnie napotykane przeszkody. Grabiński był niewyczerpany w wyszukiwaniu wciąż innych wariantów tej zabawy. Trzeba było dobrze pociąg prowadzić, zawczasu zwrotnice nastawić, baczyć na znaki semaforowe, aby uniknąć katastrofy i do wyznaczonego celu dojechać. Przy tym wszystkim Stefan był w siódmym niebie…

W porze zimowej pociąg z Przemyśla często się spóźniał i trzeba się było chronić przed zimnem w poczekalni. Do tego właśnie wieczornego pociągu zawsze wychodził obłąkany samotnik, oczekujący daremnie przyjazdu narzeczonej. Spoglądaliśmy z lękiem na jego mroczną postać, skuloną w kącie poczekalni. Z Sambora do Dublan było około 16 km. Pociąg wspinał się z trudem po zboczu rozległego wzgórza, wśród szeroko rozsiadłej wsi szlacheckiej, zwanej Kulczyce, a potem pędził w dolinę przez pustkowia coraz szybciej, jak opętany, z rzadka tylko używając hamulców. Wagon przechylał się gwałtownie na boki jakby lada chwila miał wyskoczyć z szyn, zgrzytały bufory, złowrogo szczękały sprzęgła.
Pamiętam jedną taką jazdę z Grabińskim późnym zimowym wieczorem. Prócz nas dwóch prawie nikogo nie było w całym wagonie. Na korytarzu pojawił się konduktor z latarką i z trudem posuwał się naprzód, obijając się o ściany w tym pędzie. Za oknami migotały iskry na tle nocy i huczała zawieja. Pociąg pędził jak na zatracenie. Cierpła na mnie skóra, słowa zamierały w ustach, ale zarazem urzekała groza takiej jazdy. Wysiadłem w Dublanach. Grabiński miał jeszcze dalej jechać już sam w przedziale.


Przyznam, że trudno mi pisać w sposób lekki i przystępny o twórczości Grabińskiego, która z jednej strony stała się dla mnie bardzo bliska i osobista, a z drugiej stanowi obiekt trwających już od dłuższego czasu dość sztywnych badań studenta filologii polskiej. No ale skoro raz na tym forum wspomniałem, że taki wątek założę, a pisarz to dla twórczości zespołu Armia chyba istotny, trzeba wywiązać się z zobowiązań. Zwłaszcza, ze wokół Grabińskiego bardzo dużo się ostatnimi czasy dzieje…
Jeśli interesuje Was kim jest ów tajemniczy maszynista Grot, gdzie leży mistyczna stacja Ultima Thule, czy też do jakich zaklęć używa się bielunia-dziędzierzawy, zapraszam do zapoznania się z tą niesamowitą literaturą. Mam nadzieję, że zanadto nikogo nie zanudzę :wink: .

ODCINEK PIERWSZY: Niebieskooki cherubinek z I B*

Mały Stefek dorastał w religijnej rodzinie obrządku greckiego, a podobno ktoś w jego rodzinie był nawet duchownym grekokatolickim. Swoich rodziców wspominał Grabiński zawsze ciepło, a okres wczesnego dzieciństwa nazywał wręcz „sielskim, anielskim”. Szczególnie matka, która w życiu pisarza odegra jeszcze niebagatelną rolę, roztaczała podobno wokół siebie niezwykły urok, a wizytujący dom Grabińskich goście czuli się wręcz podniesieni na duchu spotkaniem z tą niezwykle muzykalną, siedzącą przy fortepianie kobietą. Ale ten szczęśliwy czas miała wkrótce przyćmić choroba pisarza, wyjątkowo agresywna, dziedziczna gruźlica, która rzuciła na przyszłe życie, jak i (szczególnie) twórczość Grabińskiego cień traumy. Doświadczenie nieuleczalnej choroby całkowicie zmieniło chłopca. Były to pierwsze symptomy tak znamiennej potem dla dojrzałego już człowieka postawy wobec świata, wyrażającej się z jednej strony w namiętnym pragnieniu doświadczania wszystkich darów życia jak najbardziej intensywnego, dopóki czas pozwala, a z drugiej w ustawicznym lęku i drżeniu przed widmem przedwczesnej katastrofy i klęski, w rozpaczliwym szukaniu możliwości przedłużenia egzystencji własnej za wszelką cenę. (Artur Hutnikiewicz)
Na gruźlicę umiera przedwcześnie ojciec, a w późniejszym okresie także dwie siostry. W obliczu zagrożenia matka i babka rozwarły nad wątłym i kruchym Stefkiem baldachim ścisłej opieki. U małego, zamkniętego w czterech ścianach mieszkania w obawie przed chorobą dziecka, rozwija się z czasem niezwykła wyobraźnia, która swoje ujście znajduje m.in. w intensywnych doznaniach religijnych. Sam Grabiński wyznawał po latach:
Wiara moja już wtedy miała cechy wybitnie mistyczne; wyczuwałem tajemne związki między ziemią a zaświatem, dopatrywałem się już wtedy w zdarzeniach życiowych, historii i w losach mych krewnych i znajomych tajemniczych, ukrytych głęboko pod powierzchnią zwyczajności znaczeń: patrzyłem na wszystko jak na zamaskowaną zagadkę, wszędzie dostrzegałem symbole…
Religijność ta nabierała jednak chwilami charakteru dość niepokojącego, młody Grabiński odczuwał nieustanne skrupuły sumienia, pogrążał się w wątpliwościach i przesadnie precyzyjnych aktach spowiedzi. Warto wspomnieć, że w ogóle był dzieckiem wrażliwym czy wręcz przewrażliwionym (czemu trudno się dziwić) i cecha ta towarzyszyć mu będzie także w dorosłości. W latach gimnazjalnych doszedł do tego długotrwały zatarg z katechetą unickim, ks. Gmitrykiem, czego powodem była niechęć Grabińskiego do posługiwania się na lekcjach religii ruszczyzną. Koniec końców Stefan na lekcje w ogóle nie uczęszczał, a przed maturą egzamin z całości materiału odbył u katechety rzymskokatolickiego. Zaraz po uzyskaniu dojrzałości Grabiński przeszedł formalnie na katolicyzm, choć głębszych tego powodów nie sposób w pełni dociec. Wkrótce jednak odejść miał od określonego wyznania… ale jak to się wszystko potoczy zobaczymy dużo później.
Jeszcze w latach gimnazjalnych przydarzyła się Stefanowi dość tajemnicza historia. Tak jak w późniejszych nowelach Grabińskiego, tak i tu zaczęło się raczej niepozornie: w szóstej lub siódmej klasie któryś z kolegów zranił go piórem w rękę. Wypadek przybrał dość tragiczny obrót, rana nie chciała się goić, co więcej próchnica zaatakowała kość… Nie pomagały ani długotrwałe kuracje lekarskie, ani dwukrotna operacja. Coraz wyraźniejsza stawała się natomiast wizja amputacji prawej dłoni, toteż Stefan uczył się już nawet pisania lewą ręką. Ale wtedy… ktoś ze znajomych wspomniał mu, że mieszka gdzieś tam pod Tarnopolem pewien wiejski znachor i znany jest on ze swojej cudownej mocy. Cóż… złapano się więc tej ostatniej deski ratunku. Roczna, uciążliwa kuracja ”pod kuratelą tego szarlatana” – dodajmy niezbyt wymyślna, bo polegała na wypalaniu rany promieniami słonecznymi skupionymi przez soczewkę – przyniosła efekt nieoczekiwany. Dolegliwość została niemal całkowicie zaleczona, pozostała Stefanowi jedynie mała blizna „w kształcie wklęsłego stożka na zewnętrznej stronie dłoni miedzy przegubem a małym palcem”… na pamiątkę.
Ale być może ona dawała mu codziennie tyle do myślenia, gdy zmęczony pisaniem kolejnej stronicy jakiejś niesamowitej opowieści, odkładał pióro i przypatrywał się w skupieniu swojej dłoni. A więc są takie rzeczy w niebie i na ziemi, o których się nie śniło filozofom… Ale czymże one są i skąd się biorą?

C.D.N. w kolejnym odcinku pt. „Jak Stefan został pisarzem”.

* opis Romana Pollaka

_________________
drabina okno a rakieta mysz


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 13 marca 2012 15:20:55 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 15:59:39
Posty: 28124
Remus, ale czad! Mam nadzieję, że będzie Ci się chciało kontynuować tu tę opowieść. Świetny odcinek, co za klimat!

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 13 marca 2012 16:30:34 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 05 listopada 2009 14:10:40
Posty: 182
Myślę, że będzie się chciało, tylko to wymaga czasu :wink: .

_________________
drabina okno a rakieta mysz


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 02 kwietnia 2012 21:26:56 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 05 listopada 2009 14:10:40
Posty: 182
Ojojoj! Ale opóźnienie! Dzisiaj niestety nieco krócej… :wink:

ODCINEK DRUGI: „Matce mojej w czci i ukochaniu poświęcam” – jak Grabiński został pisarzem

Z czasem wiara dogmatyczna przestała mi wystarczać; rozbudzone życie intelektualne i zmysłowe usunęło mi z pod nóg bezpieczny dotychczas grunt: uczułem, że równowaga moja jest chwiejną. Nastąpił okres buntu i zwątpienia. Zaogniły je i spotęgowały bolesne przejścia – przewlekła, przeszło pięcioletnia choroba, szpitale, dwukrotna operacja ręki, widmo śmierci. Były to smutne chwile; zdarzenia między mym 15-ym a 21-ym rokiem rozpięły nad moim późniejszym życiem swe żałobne całuny, rzuciły cień mocny i wyrazisty na szlaki dni późniejszych. Poznałem już wtedy zagadkową grozę życia i nabrałem przekonania, że zło jest równie potężne jak dobro. Wyrazem rozgoryczenia z tych czasów jest moja pierwsza nowela p.t. „Puszczyk”…

Ma wtedy Grabiński lat dziewiętnaście i powoli otrząsa się z bolesnych przeżyć wczesnej młodości. Zasklepiają się duchowe i cielesne rany, a widmo choroby wydaje się na jakiś czas zażegnane. Pisanie staje się dla młodego człowieka polem rozliczenia ze złowrogą rzeczywistością i ujściem dla niezwykłej wyobraźni. I tak powstają te pierwsze nowelki. Przyznać trzeba, że nie zachwycają jakoś szczególnie. Osobiście ilekroć zdarza mi się do niech zajrzeć, napotykam opór materii. Ot, dość to ponure opowieści, z całym sztafażem niesamowitości i grozy, napisane dość odpychającym, pełnym patosu i z daleka pachnącym najgorszej jakości młodopolszczyzną językiem: Z lewej krzyż omszały się kłonił; na krzyżu kruk. – Zakrakał, zakrakał i odleciał… Jakieś zło i szaleństwo unosi się tu nad wszystkim. Po jesiennych polach biegają wściekłe psy, po drogach tułają się obdarci włóczędzy przepowiadający nadchodzącą zagładę, a przy wątłych ogniskach rozpalonych to tu to tam grzeją się jacyś inni nędznicy. Wszędzie panują ciemności i zimny siekący po twarzy deszcz. Tylko tam daleko, tuż przy poziomie krwawił się zachód; ale i ten zakryły mi wrychle zsiniałe kotary chmur zesnuwając się szczelnie nad purpurowym misteryum słońca.
Widać przelanie bólu duszy na papier nieco pomogło Grabińskiemu, bo z zadziwiającym entuzjazmem, odbiegającym od klimatu swoich opowieści, pisze o czasach swojego debiutu pisarskiego:

Piękny był literacki Lwów w pamiętnym dla mnie, młodego wówczas akademika roku. Życie i Sztuka biły w tym czasie w naszym ukochanym mieście pełnym, mocnym jak serce spiżowe dzwonu tętnem. Przebywali wtedy stale we Lwowie pisarze tej miary, co Jan Kasprowicz, L. Staff, Jan August Kisielewski, Jerzy Żuławaski, K. Irzykowski, Józef Jedlicz i H. Zbierzchowski (…) od czasu do czasu zjeżdżali tu z odczytami mistrze słowa: St. Przybyszewski, Tadeusz Miciński (…). Wrzało we Lwowie od dysput, kipiał wrzątek namiętnych sporów, niby rakiety na niebie zapalały się i gasły młode niespodziewane talenty, czasem błysnął na chwilę zwodniczy jak fata morgana meteor…

Tak zapamiętał rok 1908 dwudziestojednoletni wówczas student filologii polskiej i klasycznej na wydziale filozoficznym Uniwersytetu Lwowskiego. Nic dziwnego, że zapragnął on wejść w tak intensywnie przejawiające się życie literackie. Zresztą nie on jeden! Zaczął skromnie, od próby zamieszczenia jednej swojej nowelki w czasopiśmie „Nasz Kraj”: Szedłem z drżeniem w sercu jak podsądny, by usłyszeć wyrok. Bo trzy tygodnie temu zdobyłem się na odwagę i posłałem pocztą do redakcji rękopis mojej pierwszej noweli, którą uznałem za „możliwą”. A była to nowela „Opuszczona zagroda”… Wizyta w redakcji „by zasięgnąć języka” okazała się nad wyraz pomyślna…

- Czemuż pan zgłasza się dopiero dzisiaj? Rzecz wyszła już przed tygodniem a pan o niczym nie wie!
Ukłoniłem się niezgrabnie.
- Istotnie nic nie wiedziałem. Byłem przez cały tydzień tak zajęty lekcjami na uniwerku i korepetycjami na mieście, że nie znalazłem ani chwili czasu, by wpaść tu i dowiedzieć się…
- No! Niechże pan bierze numer i przypatrzy się. O tu! „Szalona zagroda”. Tytuł zmieniłem, bo pańska „Opuszczona zagroda” wydała mi się za sentymentalna.
- Dziękuję panu redaktorowi!
- Za co?
- Za wydrukowanie i zmianę tytułu. Zmiana wyborna!


No i tak mniej więcej Grabiński został pisarzem. Nowela chyba faktycznie wydawała się mu „możliwą”, bo umieszczał ją później także w tomach Na wzgórzu róż oraz Niesamowita opowieść. Tak czy owak, tekst spodobał się w redakcji (opowiadał historię ojca, który opętany przez swoiste fatum, nieokreślone siły starego domostwa, morduje swoje dzieci), co zachęciło młodego Grabińskiego do działań na szerszą skalę.
Rok później własnym nakładem pieniędzy uciułanych z lekcyj prywatnych, wydał debiutancki tomik „Z wyjątków. W pomrokach wiary”. W swojej skromności, choć może raczej należałoby powiedzieć – niepewności własnego talentu, ukrywa się pod wiele mówiącym pseudonimem Stefan Żalny.
Zawarł w nim swoje młodzieńcze nowele, jak już wspomniałem, raczej odbiegające pod względem artystycznym od późniejszych dokonań, opatrując całość dedykacją „Matce mojej w czci i ukochaniu poświęcam”. Debiut przeszedł właściwie bez echa i raczej nikt nie zwrócił na niego uwagi. Nawet późniejszy przyjaciel Grabińskiego i wielki popularyzator jego twórczości, Karol Irzykowski, wspominał, że ten tomik nie rokował zbytnich nadziei na przyszłość. Ale może to i dobrze? Widocznie tak miało być. Czas Grabińskiego zdecydowanie wtedy nie nadszedł i czekać go miało jeszcze dziesięciolecie żmudnej pracy i rozwoju. Tak więc Stefan Żalny odszedł w niepamięć a niezwykły debiut Grabińskiego miał dopiero nadejść.

C.D.N. w kolejnym odcinku pt. „Jak Grabiński sięgnął po sławę”.

_________________
drabina okno a rakieta mysz


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 02 kwietnia 2012 21:53:40 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 29 maja 2006 08:57:07
Posty: 10786
Skąd: Gdynia
Remus pisze:
Ale opóźnienie!
Tak to już z kolejnictwem bywa. Czekam na kolejny ( :wink: ) odcinek...

_________________
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 02 kwietnia 2012 21:58:22 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 26 stycznia 2009 21:04:57
Posty: 14033
Skąd: ze wsi
:D
super!
i ja czekam z niecierpliwością! Nie czytałem niczego Grabińskiego.

_________________
un tralala loco


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 02 kwietnia 2012 22:26:32 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 15:59:39
Posty: 28124
Hej, czyta się jak książkę! bardzo przyjemnie! :)

Remus pisze:
Po jesiennych polach biegają wściekłe psy, po drogach tułają się obdarci włóczędzy przepowiadający nadchodzącą zagładę, a przy wątłych ogniskach rozpalonych to tu to tam grzeją się jacyś inni nędznicy.


Taki pejzaż...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 03 kwietnia 2012 11:09:53 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 05 listopada 2009 14:10:40
Posty: 182
Dziękuję za słowa uznania :soczek:
Mam nadzieję, że następny pociąg dojedzie wcześniej niż za miesiąc. :wink:

_________________
drabina okno a rakieta mysz


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 04 maja 2012 13:25:26 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 05 listopada 2009 14:10:40
Posty: 182
Ostatnio nie bardzo mam czas na dokończenie mojej opowieści, ale jeśli ktoś ma niedaleko do Przemyśla, to we wtorek w ramach Ogólnopolskiej Naukowej Konferencji Studenckiej „Grabiński, groza, groteska” będę prezentował swój referat: Wobec „Niewyrażalnego” – spotkanie z transcendencją w noweli „Spojrzenie” Stefana Grabińskiego. Konferencja ma odbyć się w budynku PWSW w Przemyślu.
Mam nadzieję, że po 14 h w pociągu będę w stanie powiedzieć coś interesującego :wink:.

_________________
drabina okno a rakieta mysz


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 04 maja 2012 14:17:19 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 00:39:35
Posty: 12221
Skąd: Nieznajowa/WarsawLove
dopiero teraz sobie poczytałam :oops:

super! a w związku z religijnością grabińskiego, czy to prawda, że zajmował się okultyzmem? gdzieś coś takiego czytałam, chyba w posłowie vargi w wydaniu lampy i isry bożej, ale pewna nie jestem.

no i czekam na ciąg dalszy!!! do przemyśla dalej niż na koniec świata, ale taka konferencja musi być bardzo ciekawa!

_________________
ja herez ja herez
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 04 maja 2012 14:54:38 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 15:59:39
Posty: 28124
Remus pisze:
w ramach Ogólnopolskiej Naukowej Konferencji Studenckiej „Grabiński, groza, groteska” będę prezentował swój referat: Wobec „Niewyrażalnego” – spotkanie z transcendencją w noweli „Spojrzenie” Stefana Grabińskiego


Świetnie! To trzymam kciuki! I oczywiście czekam dalszego ciągu :) .

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 17 maja 2012 22:30:27 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 00:22:22
Posty: 26664
Skąd: rivendell
...ta willa którążęś mi pokazał w sączu idealnie pasuje do Stefana

_________________
ooooorekoreeeoooo


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 17 maja 2012 23:28:54 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 15:59:39
Posty: 28124
Willa Marya:

Obrazek

Na pewno kryje niejedną tajemnicę.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 18 maja 2012 00:04:04 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 00:22:22
Posty: 26664
Skąd: rivendell
rewella ! :shock:

_________________
ooooorekoreeeoooo


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 04 czerwca 2012 15:41:31 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 05 listopada 2009 14:10:40
Posty: 182
natalia pisze:
w związku z religijnością grabińskiego, czy to prawda, że zajmował się okultyzmem? gdzieś coś takiego czytałam, chyba w posłowie vargi w wydaniu lampy i isry bożej, ale pewna nie jestem.


Ech odpowiadam miesiąc po pytaniu, ale ostatnie tygodnie byłem tak zaganiany, że nawet na forum nie miałem czasu… :?

Czy Grabiński zajmował się okultyzmem? Z pewnością interesował się nim, tak samo zresztą jak i satanizmem, co najpełniejszy wyraz znalazło w powieściach „Salamandra” i „Cień Bafometa”. Ale nigdy, jak mi się wydaje, te zainteresowania nie wynikały z jakiejś niezdrowej fascynacji złem.
Grabiński interesował się zależnością czy wręcz walką sił dobra i zła w świecie, co na pewnym etapie jego życia zaowocowało niemal gnostycznym zrównaniem tych sił. Ale jego twórczość świadczy wyraźnie, że (mówiąc najbanalniej) on sam stawał, albo przynajmniej starał się stać po stronie dobra.

Grabiński czytywał „dzieła” okultystyczne, ale jak wspominał jego bliski przyjaciel ksiądz Jan Kwolek (który nawiasem mówiąc podzielał zainteresowania Grabińskiego): „W lekturze okultystycznej szukał Grabiński rzeczy poważnych i zasadniczych, gardził broszurami zabobonnymi.”. Co ciekawe Kwolek wymienia kilka takich dzieł, są to głównie publikacje niemieckie.

A co do tego, co pisze Varga o Grabińskim, to zapewniam i wręcz ostrzegam, że czasami autor ten zamiast oprzeć się na faktycznych źródłach historycznoliterackich, daje się ponieść pisarskiej imaginacji… O ile jeszcze wspomniany wstęp do „Demona ruchu” można zaakceptować, to tekst nt. Grabińskiego, jaki kiedyś popełnił na łamach Wyborczej, to totalny stek bzdur i wymysłów.

No i wspaniała willa! :D

PS W najbliższym czasie (mam nadzieję...) postaram się dokończyć moją opowieść. Opowiem też może coś o mojej wizycie w Przemyślu, gdzie Grabiński napisał swoje najlepsze nowele łącznie z wspaniałym tomem „Demon ruchu”. :)

_________________
drabina okno a rakieta mysz


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 22 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
cron
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group