Robiąc tegoroczny spis, czułem niemałą satysfakcję, bo to, co poniżej wypiszę, to w zdecydowanej większości rzeczy bardzo dobre i lepsze, aż głupio będzie niektórych rzeczy nie wyróżnić.
Zacznę jednak od zdecydowanej książki roku, przeczytanej w pierwszej jego części (przed pandemią jeszcze), po raz pierwszy:
Anthony Burgess - A Clockwork OrangePamiętam, jak chodziłem po mieście (wtedy jeszcze sporo się chodziło
) wryty w ziemię,
like bezoomny, a w głowę wrywał mi się coraz głębiej ten niesamowity dialekt,
litso, veshches, glazzies, droogs and lewdies. Jeżeli nawet mamy tu delikatny przerost formy nad trescią i pewne działania efekciarskie może też są, to jednak ten nomen omen efekt jest porażający.
Drugą zaś książką roku jest nieoczekiwanie - ha! -
Robinson Crusoektórego wziąłem, by przeczytać dzieciom na głos i było to doświadczenie, po latach, wprost niezwykle pozytywne. Muszę wszak zastrzec, że lekko oszukałem, bo pamiętałem, że jako dziecko nigy nie lubiłem tych przygód wcześniejszych, sprzed Wyspy, więc i dzieciom zacząłem od owej feralnej burzy i ogni świętego Elma. Rewelacja. Czytałem tę książkę jako dziecko kilkakrotnie (a nawet była mi czytana, zanim sam umiałem), potem pewnie dziewczynom, ale ten powrót po latach był pierwszej klasy.
A, tak naprawdę to nie Daniel Dafoe, którego oryginału nigdy nie czytałem, lecz:
Robinson Crusoe według Daniela Dafoe napisał Stanisław Stampf'lNo i trzecie miejsce na podium - rzecz z zupełnie innej beczki:
Thomas Bernhard - Przed odejściem w stan spoczynku - dramat z jednością miejsca czasu i akcji, z trójką bohaterów, którzy przygotowują się do celebracji rocznicy urodzin Himmlera. Mrozi krew w żyłach a jednocześnie napisane jest z taką maestrią, że głowa mała...
Teraz zaś następuje seria różnego rodzaju powieści, które WSZYSTKIE (a jest to zapewne spis kompletny z tego roku) są przynajmniej bardzo dobre. Od Sasa i rzeczy bardzo poważnych i dorosłych, do Lasa i książek młodzieżowo-dziecięcych, pełna satysfakcja czytelnicza. Wytłuszczam dwie, które dzisiaj wydają mi się z tego zestawu najlepsze, ale za tydzień to mogłyby być może i inne!
Miron Białoszewski - Zawał - peerelowska surowość przełamana intelektualizmem z najwyższej półki
Isaac Bashevis Singer - Wrogowie. Opowieść o miłości - świetnym piórem Singera opowiedziana historia ludzi kompletnie spaczonych przez wojenną traumę; bardzo poruszające
Alistair MacLean - Przełęcz Złamanego Serca - książka znaleziona przypadkiem w zasobach Schroniska pod Muflonem, ogromna frajda
Edmund Nizurski - Żaba, pozbieraj się - wow, jaki odlot!!
Eduardo Mendoza - Sekrety hiszpańskiej pensjonarki - nie żeby tu mniejszy
Milan Kundera - Żart - znowu ta komunistyczna surowość... nieprzyjemna ta książka, ale znakomita
Gabriel Garcia Marquez - Niewiarygodna i smutna historia niewinnej Erendiry i jej niegodziwej babki - nie tylko tytuł jest tu the best! - wspaniała zwięzłość formy i umiejętność przekazania esencji w kilku zdaniach, nieskrępowana fantazja i wszystko, co najlepsze w realiźmie magicznym, i takie poczucie, że książka traktuje po prostu o tym, co najważniejsze, bite pięć gwiazdek!
Olga Tokarczuk - Podróż ludzi Księgi - trochę jak wyżej, chociaż to nie opowiadania, ale jedna całość; bardzo prostą drogą do celu i żadnego pustosłowia po drodze (tzn. bohaterowie owszem, gadają często od rzeczy, ale dla czytelnika wszystko jest w punkt)
Kalman Segal - Śmierć archiwariusza - świetny, jakby odrealniony obrazek z pogranicza żydowsko-ukraińskiego, z czasów bardzo dawnych i bardzo naszych
Fredrick Backman - Britt-Marie tu była - o, to też świetne, chyba moja bohaterka roku! Choć okropna i chciałem ją początkowo wyrzucić do śmietnika (bohaterkę), ale jak to się rozwija! I znakomite dygresje piłkarsko-kibicowskie!
Zuzanna Orlińska - Detektywi z klasztornego wzgórza - wzorcowa książka dla dzieci, sto razy lepsza od bestsellerowych Lassów i Majów, intryga kryminalna wciągnęła i mnie starego (sam to sobie czytałem, nie dzieciom), a świat przedstawiony przedstawiony jest z taką klasą i wyczuciem epoki, jak rzadko
Colson Whitehead - Kolej podziemna - świeżo skończone... mam pewne zastrzeżenia, ale jest to duży kaliber i rzecz, być może, dziejowa; książkowy odpowiednik filmu 12 Years a Slave, z tym że zdecydowanie lepszy.
Z literatury pięknej jedyna pozycja, do której mam pewne zastrzeżenia, to:
Kalman Segal - Opowiadania z zabitego miasteczka - ma swoje dobre momenty, ale w wielu innych mnie nie wciągnęło, a w kilku raczej zirytowało.
A, no i nie wiem, czy to w sumie literatura piękna, czy brzydka
czy reportaż, czy felietony, czy zwykła zgrywa... ale bardzo mi się podobało:
Malcolm XD - Emigracja
Następny dział, to
auto-audio-booki, czyli książki czytane na głos, dzieciom. Często w takiej formie odkrywane na nowo. Obok Robinsona Crusoe należy tu wymienić:
J.R.R. Tolkien - Hobbit - dawno mi się ta książka tak nie podobała, jak w tym roku!
Jan Brzechwa - Akademia Pana Kleksa - elsea odmówiła czytania, więc pociągnąłem całą sam i - pierwsza klasa!
Tove Jansson - Lato Muminków - większe fragmenty, choć część czytali inni; nie muszę mówić, że również pierwsza klasa
Te powyższe to oczywiście powtórki. Ale również chciałbym wymienić takie trzy pozycje, które skądinąd
gorąco polecam do czytania innym dzieciom:
Maciej Szymanowicz - Najmniejszy słoń świata
Krzysztof Łapiński - Dzik Dzikus
Tomasz Samojlik - Ryjówka przeznaczenia - komiks, i to jaki!
Hanna Zdzitowiecka - Raz na sto lat
Ach, last but not least! Książka, która towarzyszyła mi przez cały rok, od czasu do czasu przypominając o sobie, która nieodmiennie mnie fascynuje, ale też cały czas nie mogę się z nią pogodzić i myślę sobie, że chyba nie jest dla mnie:
Jakub de Voragine - Złota legenda