Jeśli chodzi o same Ziemiomorze, to napisałem kiedyś recenzję ostatniej częsci tego cyklu (pięcioksięgu!!)
Generalnie jest tu zawarte to, co uważam w temacie:
(jest trochę spojlerów, więc ci co nie czytali jeszcze, niech uważają!!!)
Pieśń skończona
Ziemiomorze- świat stworzony przez Urszulę K. Le Guin należy do tej kategorii książkowych uniwersów fantasy, która zaliczana jest do ścisłej czołówki „tego co najlepsze w fantasy”. Postawmy sprawę jasno: Ziemiomorze to jak na razie najbardziej udana alternatywa dla „paradygmatu fantastycznego” stworzonego przez Tolkiena . Opowieści o przygodach czarodzieja Geda to klasyk gatunku i mistrzostwo same w sobie.
Tak się złożyło, że na początku swej przygody z fantastyką sięgnąłem po „Czarnoksiężnika z Archipelagu” (w świetnym tłumaczeniu S. Barańczaka) po lekturze „Władcy Pierścieni”. Gdybym się wtedy zawiódł- pewnie do dziś omijałbym fantastykę z daleka. Nie było jednak rady- po tak „bezlitosnej” dawce, musiałem po prostu się w to wszystko zanurzyć. Pierwsze trzy części Ziemiomorza (wspomniany „Czarnoksiężnik...”, „Grobowce Atuanu” „Najdalszy brzeg”) przyjąłem z należnym im zachwytem i ze byt wielkim pragnieniem by „fikcja stała się rzeczywistością”... Czwartą – „Tehanu” już z lekkim rozczarowaniem.
Po latach, ukazał się zbiorek opowiadań, który rozgrzał trochę dawne afekty, tym nie mniej pozostawił w przekonaniu, że Ziemiomorze to szczenięca miłość, która w sumie do niczego dobrego mnie nie doprowadziła. Dlatego z lekkimi oporami i bez entuzjazmu sięgnąłem (też w opóźnieniu, bo wydane w 2003r), po V tom Ziemiomorza pt. „Inny wiatr”. Jako, że miałem okazję rozmawiać z innym fanami tego świata, którzy podobnie jak ja „utracili wiarę w Ziemiomorze” i przegapili (bądź zignorowali) pojawienie się tej ważnej książki- stąd spóźniona recenzja.
Odważę się powiedzieć na początku, że kto nie przeczytał „Innego wiatru”, nic tak naprawdę nie wie o Ziemiomorzu...
To jest niewątpliwie jeden z bardziej udanych powrotów do tematu jaki miałem okazję przeczytać w literaturze fantasy, chwalebne opus magnum, godne prawdziwej mistrzyni gatunku.
Świat Ziemiomorza to miejsce, gdzie na tysiącach wysp rozsianych po ogromnym oceanie żyją rozumne istoty: ludzie i smoki. Oddalenie wysp czy większych archipelagów, nie sprzyja unifikacji- wręcz odwrotnie, mieszkańcy traktują sąsiadów mieszkających o kilka godzin czy dni żeglugi jak przybyszy z obcego świata.
Spoiwem tego wszystkiego jest magia, praktykowana zarówno przez dumnych magów-mędrców jak i skromne wiejskie czarownice. Pozwala ona trzymać w ryzach żywioły świata- od bezimiennych mocy ziemi, przez naprawę uszkodzonych garnków i sprowadzenie deszczu na pola aż do potężnych smoków. Mieszkańcy Ziemiomorza za najcenniejszy skarb uznają swoje imiona, nadawane w dawnej mowie stworzenia, którą władają czarodzieje i smoki. Każdy kto zna prawdziwe imię człowieka czy smoka, ma nad nim nieograniczoną władzę.
Jedynym miejscem, gdzie magia jest zakazana i nie praktykowana, jest cesarstwo Kargów, pozostające w stałej wojnie z resztą Archipelagu.
Powieść rozpoczyna się gdy po czasie chwały i bohaterskich czynów (opisanych we wcześniejszych tomach), legendarny Arcymag Ziemiomorza Ged nazywany Krogulcem dożywa dni na wyspie swej młodości-Goncie. Niegdyś uratował świat od zagłady grożącej z powodu zachwianiem granicy między światem żywych i umarłych, na skutek czego utracił całą swoją czarodziejską moc. Pozbawiony jej, od kilkunastu lat żyje życiem prostego wieśniaka razem ze swoją żoną Tenar- która pomogła mu ongiś zdobyć ważny dla całego Ziemiomorza Pierścień Erreth-Akbego („Grobowce Atuanu”). Mieszkają razem z przybraną córką o imieniu Tehanu- dziewczyną straszliwie niegdyś okaleczoną, która posiada nierozwikłaną wciąż tajemnicę- jej ocalenie wiązało się z pojawieniem się na wyspie Gont najstarszego ze smoków- Kalessina („Tehanu”).
Ged przyjmuje do swego domu Olchę- wioskowego czarodzieja dręczonego przez sny.
Sny dziwne, niepokojące- w których Olcha stawał przy murze oddzielających świat żywych od umarłych. Spotykał tam swoją niedawno zmarłą ukochaną żonę, która wzywała go rozpaczliwie z prośbą o pomocą. Z tego jednak co wiedzą mędrcy i magowie umarli po śmierci zapominają o wszystkim co ich spotkało, „matka nie tuli już swego dziecka”. Wszyscy zmarli trwają w zimnym bycie, bez bólu i strachu, ale też i bez miłości, czy jakichkolwiek uczuć zamieszkują suchą krainę, gdzie nie ma ani kropli wody tylko pył. Jedynym światłem tego miejsca są zimne, obce niebu żywych gwiazdy. Dlatego to wydarzenie stanowi pogwałcenie odwiecznego porządku.
Z kolejnymi snami Olchy zamiast zmarłej ukochanej pojawiało się coraz więcej umarłych z podobnym wołaniem. Mało tego, wszyscy oni próbowali sforsować ów tajemniczy mur, oddzielający ich od świata żywych...
Olcha czuł, że przedłużający się kontakt ze zmarłymi, w końcu i jego samego doprowadziłby do śmierci- bo nie można bezkarnie przebywać w pobliżu krainy umarłych. Z drugiej strony trawiła go tęsknota do swej zmarłej ukochanej, z której odejściem wciąż nie mógł się pogodzić. Wyruszył więc po radę na wyspę czarodziejów- Roke, jednak tamtejsi mistrzowie nie potrafili mu pomóc. Skierowali go tylko do Geda- starego Arcymaga, który w swej przeszłości nie raz był w owej krainie umarłych. Właśnie by świat żywych nie zmieszał się ze światem umarłych na skutek działań szalonego czarodzieja Coba, Ged kiedyś stracił całą moc („Najdalszy brzeg”).
Ged- mimo, że pozbawiony mocy przychodzi jednak Olsze z pomocą, po czym wysyła go do Havnoru- stolicy odrodzonego królestwa jednoczącego wyspy Ziemiomorza, pod berłem króla. Władający tam król zjednoczonych Archipelagów- Lebannen niegdyś był towarzyszem Geda w krainie śmierci. W stolicy przebywają także z wizytą Tenar i Tehanu, które udały się tam na wezwanie króla. Ostatnio dochodzą bowiem niepokojące wieści, o pojawieniu się na rubieżach smoków. Smoki od wieków nie naruszały siedzib ludzkich w związku z rozejmem, który panował między ludźmi i smokami, a którego utrzymanie wspomagała wszechwładna magia... Ged, również zaproszony dla udzielenia rady- zostaje, zamiast siebie posyłając Olchę.
Sny wioskowego czarodzieja i pojawienie się smoków nie są bowiem przypadkowe....
Od pierwszych kart tej opowieści, czytelnika znającego wcześniejsze tomy, ogrania radość. Okazuje się, że magia słowa jaką władała U.K. Le Guin nic nie straciła ze swej mocy i całe piękno wizji wraca w pełni chwały. To wszystko co uwiodło w pierwszych przygodach Geda, jest i tu oddane, choć przyprószone siwą mądrością autorki jak i samych jej bohaterów, zbliżających się do kresu życia. „Inny wiatr” posiada wszystkie zalety swoich poprzedniczek- szanuje czytelnika pod względem objętości, w mistrzowski sposób oddając płynność narracji. Równocześnie nic z uroku i głębi historii nie umyka. Jesteśmy w równym stopniu wzruszeni starczą niemocą Geda jak widokiem smoków szybujących nad Ziemiomorzem. Dostaliśmy powieść o życiu i śmierci, niezwykle ważną książkę zamykającą i wyjaśniającą wiele z tego, co wcześniej było rozbite i jedynie mętnie zaznaczone.
U.K. Le Guin tak jak poprzednio skupia się głównie na ludziach, okiełznując natrętną magię jak i tajemne siły choćby mocą zwykłego kocięcia. Losy bohaterów zazębiają się, wyjaśniają i ostatecznie wypełniają. Nie razi brak na pierwszym planie Geda (jak to było w przypadku „Tehanu”) wszystko zachowane jest we właściwych proporcjach, aż do ostatecznego końca...który nie rozczarowuje.
Autorka pokazuje w tej książce najwspanialszą mądrość kobiecą, jaką literatura może ukazać-pełną miłości, szacunku i zrozumienia dla świata i zamieszkujących go stworzeń. Relacje damsko-męskie, ukazane są bez feministycznej krzykliwości i męskiego wulgaryzmu, delikatnie budowane i odnajdywane choćby przez Lebennana i przybyłą księżniczkę z barbarzyńskiego imperium Kargów
Jednak to inne namiętności niż miłość, sprowadzają na świat straszliwe konsekwencje. Lecz to miłość wszystko ratuje.
Może więc tylko cieszyć, że opowieść rozpoczęta ponad 30 lat temu, znalazła takie a nie inne zakończenie. Z własnego doświadczenia jak i innych uwiedzionych przez magię wiem, że fascynacja losami Geda stały się dla wielu przyczyną spotkania z ich własnym „cieniem”. I podobnie jak u Geda, nie obyło się bez ran, u wielu wciąż otwartych.
Niewątpliwie „Inny wiatr” pozwala wiele z niedomówień zamknąć, wiele ran uleczyć... Autorka ocala swego bohatera od straszliwego losu „życia po życiu”, robi tą książką jednak coś więcej, bo ocala również swoich czytelników. Tych wszystkich, którzy kiedyś, dawno temu wyruszyli tak jak Ged na „najdalsze brzegi”, by próbować zdobyć mądrość mędrców z wyspy Roke. Każdy kto teraz wyruszy do Ziemiomorza, może wiedzieć, że bezpiecznie wróci do domu. Błądzącym tam dalej, autorka zapaliła mocną latarnię.
Zachęcam więc wszystkich do powrotu do Ziemiomorza, zwłaszcza w kontekście szalonej popularności innej powieści o czarodziejach i szkole magii. Ostatecznie okazało się, że ta opowieść do czegoś doprowadziła, do poznania czegoś ważnego, co warto było okupić ranami. Tym nie mniej, zasłuchanie w pieśń jaką przyniósł inny wiatr, lepiej niech się skończy wraz z jej ostatnim dźwiękiem.
Świat, ten świat choć troszkę odmieniony przez inny wiatr, warto jest przywitać z radością.
_________________ " (...)Czy pan myśli,że nasze żydowskie pisma są tylko dla jakiegoś widzimisię pisane spółgłoskami?Każdy wyszukuje sobie skryte samogłoski, które zawierają dla niego jedynego określoną myśl, żywe słowo nie powinno zamieniać się w martwy dogmat."
|