Bohater płyty Luna rusza więc na początku strony B w wędrówkę, w której nie może mu towarzyszyć inny człowiek, ze swoim losem będzie musiał zmierzyć się sam.
Może dlatego, że w jego sercu nastała zima?
Bezgraniczny śnieg to cisza i bezruch, ale człowiek przez tę ciszę biegnie, i pędzi, bo inaczej by umarł! Tak, jak ktoś, kto w najwyższych górach pozwoli sobie usiąść na śniegu i odpocząć - i zamarza. W niepojęty dla mnie sposób stosunkowo banalna muzycznie piosenka Serce oddaje doskonale ten pęd do życia, wręcz instyknt samozachowawczy, i to właśnie bardziej dźwiękiem niż słowem! Ona rozbrzmiewa we mnie tak silnie i nieubłaganie, jak serce człowieka, który wie, że nie ma innego wyjścia, że gra o wszystko, że musi biec tak długo, aż jego krew znów zapulsuje, aż dotrze nad rzekę, gdzie już nie będzie mrozu i serce znów zagoreje, gdy je trafi strzała.
I trafia... Ale obraz w opowieści pt. Tren jest zgoła nieoczekiwany. Nie ogrzewa i nie pociesza, lecz budzi moją grozę. Jest porażający, bo ukazuje człowieka niewątpliwie silnego charakteru i charyzmy, który wobec potęgi, z którą staje twarzą w twarz nie może uczynić nic. A jednak - to obezwładnienie, choć straszne i aż fizycznie bolesne, jest jednocześnie nieprawdopodobnie piękne i nie oddałbym go za nic na świecie... jak miłość... jak ta wokaliza po refrenie, która wyraża zachwyt i doskonałość dla zwykłych słów już chyba niemożliwą do ujęcia.
Po TAKIM spotkaniu człowiek może zrobić wszystko. Nawet śmierć nie jest straszna, bo miłość ją wielokrotnie zwycięża. Nawet jeżeli jestem już zmęczony, nawet jeżeli nie mam żadnych szans, to skoro idzie ze mną taki mocarz, jak ten z piosenki Tren, to któż może mi stanąć na przeszkodzie? Mogę podnieść swoją głowę i zrobić krok w przepaść, iść po wzburzonym morzu, umierać i wiem, że mi się uda!
Kiedyś i ja spotkałem swojego mocarza i wierzyłem, że wszystko się musi udać, i rzeczywiście się udawało. Ale z tego szczytu spadłem gdzieś daleko, w miejsce ponure i pełne jeszcze większego zmęczenia niż kiedykolwiek... na wygnanie. Bo myślałem już, że to będzie zawsze, że zawsze będę umiał ze śpiewem w duszy szarżować i nie bać się niczego, a okazało się, że nie zawsze. Że nie tak od razu. Że chociaż człowiek wierzy w zmartwychwstanie, to Wielka Sobota trwa czasem, napisał Gero, bardzo długo. I wtedy nagle nie chce się przenosić gór, nawet się nie wie, z której strony się za to zabrać. Wtedy czasem człowiek prosi już tylko o jeden mały promyk światła, o wspomnienie choć raz tego, jak było, kiedy się mogło wszystko. A i to nie zawsze przychodzi.
Utwór Wiosna na wygnaniu pokazuje najgłębszą noc i najstraszniejszą samotność, jakiej dane mi było doświadczyć. Czy poza tym mrokiem coś w ogóle jest? A jeżeli nawet jest, to co mi po tym, skoro obijam się w ciemnościach o swoje własne nogi. Dziwaczne czarne dekoracje. Co za ironia losu. Ciche braterstwo w tonacji moll...........................
... a co to takiego? Gdzie ten grobowy kontrabas? Gdzie ciche i bolesne "uu", które ginie w smutku? Przecież tam jest COŚ INNEGO!! Tam jest światło!!! Tam, po ostatnim refrenie, wraz z kolejną harmonią Gera, dzieje się najprawdziwszy CUD.
I już wiem, że jestem uratowany, najgorsze minęło. Nawet mnie już nie przeraża to, że to jeszcze nie tak od razu, że jeszcze trochę trzeba cierpliwości i zanim znowu będę w domu muszę jeszcze posłuchać pięknych partii kontrabasu i perkusji...
Utwór Poza tym światem, który właściwie nie jest jednym utworem, lecz zbiorem momentów muzycznych (dla mnie rozpoczyna się on od kontrabasu, formalnie zaliczanego do Wiosny) jest na opisywanej w Lunie drodze bardzo potrzebny. Inaczej można by znowu zrobić hurra! i potem wpaść w kolejne wygnanie. To utwór bardzo pokorny. Każe zamilknąć słowom i cierpliwie czekać na owoce cudu, czasem tylko z głębi serca może wydostać się tęskne wołanie (odnajduje się w końcu sens banalnej frazy z dnia bez duchów). To czekanie nie jest jednak bezczynne - czekając można w milczeniu robić swoje: tworzyć przepiękną muzykę. Bardzo, bardzo podobają mi się te sola kontrabasu i instrumentów perkusyjnych. Wiem już, że złe minęło, a jeżeli nadal nie wiem do końca, co ze sobą zrobić, to chciałbym - czekając - umieć tak zagrać.
A czym jest Dom, gdzie na koniec trafia bohater Luny?
Pierwsze skojarzenia kazały mi doszukiwać się w nim królestwa nie z tego świata, powrotu do domu Ojca, umarłem i obudziłem się ze snu, a więc zmartwychwstałem. I jako taki utwór ten nie przekonywał mnie. Był zbyt mało wyrazisty, zbyt mało miał w sobie mocy i mimo wszystko wciąż za dużo smutku. Tu chciałoby się coś Wielkiego! Skończyłem rozpoczynaj! Miłość zmartwychwstanie! Jak w niedzielny poranek rezurekcyjny, dzwony biją i serce rośnie! A tu... jakoś nie rośnie, jakoś tak zmęczenie nadal przytłacza. Czy to ty czy to nie ty... bohater sam nie jest pewien, co widzi, a kto wie czy to nie jego nie mogą rozpoznać po tym, co przeszedł. Do królestwa niebieskiego wchodzić zmęczonym?
I teraz sobie myślę, że to umieranie, o którym mówi cała płyta, zwłaszcza jej druga część, to nie takie umieranie, po którym robią Ci pogrzeb i czekasz na sąd ostateczny. To był pewien moment życia rozgrywającego się stopniowo coraz bardziej wewnątrz duszy a może być sto powodów, które nas zabijają, nie zatrzymując pracy mózgu, lecz pogrążając właśnie duszę w jakimś niebycie. Może to wszystko trwało tylko jeden dzień? Udało się wrócić do tego, co dobre - ale kto wie, co będzie dalej?
W utworze Dom nie ma żadnej euforii, może dlatego, że nie ma on charakteru ostatecznego? Zbudziłem się, wróciłem, skończyłem ważną wyprawę, ale mam wciąż przed oczyma to, co przeżyłem; czy dane mi będzie kiedykolwiek odzyskać młodzieńczą radość i energię? Czy nie będę, jak Frodo, na zawsze nosił znamienia tego, co mnie dotknęło, aż kiedyś przejdę próg tego ostatecznego domu i dopiero wtedy wszystko, co za mną, przeminie?
Na szczęście teraz mogę cieszyć się, że znowu zaczyna otaczać mnie ten świat, który nie niszczy mnie, a właśnie umacnia, gdzie panuje harmonia i pełnia, który jest po prostu mój.
_________________ ćrąży we mnie zła krew
Ostatnio zmieniony pn, 20 października 2008 00:58:36 przez Crazy, łącznie zmieniany 1 raz
|