Domino to jakieś wybitnie dziwne chyba nie jest. Trzeba się dokładać jak w zwykłym, z tą różnicą, że kostki mają wartości od 0 do 12, a poza tym istnieją "pociągi" prywatne, do których może dokładać się może tylko sam właściciel, o ile tego pociągu nie upubliczni. Partia kończy się, jak pierwszy z graczy zejdzie ze wszystkich swoich kostek, a inni wówczas sumują pozostające na składzie oczka, określając tym samym liczbę punktów karnych. Nauczyliśmy się chyba dość szybko, skoro właściciel gry zajął miejsce powszechnie uważane za nienajlepsze
Po pierwszych rozgrzewkowych partiach, które upłynęły pod znakiem przyjaznej atmosfery i licznych punktów karnych zbieranych przez Crazy'ego, nie zaliczanych jednak do głównej rozgrywki, sam Crazy celem przełamania kryzysu zarządził grę na punkty i wygrał chyba z 5 kolejnych partii. Potem gra się trochę wyrównała, Piotrek z Moniką przesli do kontrofensywy, nie pamiętam, czy SJ coś wygrywał (pamiętam tylko te kłody rzucane mi nieustannie pod nogi
), ale i tak dominacja jednej strony była wyraźna. Dodajmy, że Crazy z biegiem czasu był coraz mocniej wspierany przez Elseę i Asię, co nie mogło skończyć się niczym dobrym dla rywali. W pewnym momencie było tak, że wszyscy mieli prawie 300 punktów karnych, a Państwo Sawiccy około 50. I w tym momencie nastąpił przełom. Ktoś mianowicie zauważył, że Crazy zawsze losuje swoje kostki jako ostatni. Postanowiłem więc przeczekać i opłaciło się! To była krótka partia, po której śmiałym ruchem opuściłem bardzo pewnie do tego momentu bronione ostatnie miejsce i przesunąłem się na drugie. No ale na tym się skończyło - zasłużone zwycięstwo rodziny Sawickich.
Zaloguj się
Zarejestruj się
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
no to zobaczyłem. Ten hetman byl odsłonięty już wcześniej, ale to miało nie mieć żadnego znaczenia, bo Piła miał bć całkowicie zepchnięty do obrony... i własnie przez pewien czas był i dlatego zapomniałem 
dla wszystkich graczy a szczególnie dla zwycięzców! 
