Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest ndz, 16 czerwca 2024 21:32:39

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 1155 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 26, 27, 28, 29, 30, 31, 32 ... 77  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 23 marca 2009 13:10:57 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 07 marca 2006 15:07:18
Posty: 827
Skąd: Marshes
tego się nie spodziewałem,
dzięi!

_________________
[.. :muuu .]


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 31 marca 2009 23:29:53 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 07 marca 2006 15:07:18
Posty: 827
Skąd: Marshes
jednak do wywalenia

_________________
[.. :muuu .]


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 03 kwietnia 2009 19:17:10 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 24 grudnia 2004 15:34:22
Posty: 17331
Skąd: Poznań
Bardzo dobre, psychotato :!:
Takie niewydumane i szczere.

_________________
czasy mamy jakieś dziwne
głupcy wszystko ogołocą
chciałoby się kogoś kopnąć
kogoś kopnąć - ale po co


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 03 kwietnia 2009 20:30:52 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 17:00:25
Posty: 22933
najciekawsze jest to, zę cały czas czytając miałem wrażenie, ze wiersz jest rymowany, w ostatniej zwrotce nagle mi tego rymu zabrakło i dopiero wtedy zobaczyłem, ze ja sobie wmówiłem te rymy. Też mi się bardzo podoba.

_________________
Mężczyzna pracujący tam powiedział:

- Z pańskim forum jest wszystko w porządku.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 03 kwietnia 2009 23:04:12 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 00:39:35
Posty: 12221
Skąd: Nieznajowa/WarsawLove
za każdym razem gdy czytam Wasze wiersze, chyba chodzi o myśl, że ludzie mają potrzebę pisania wierszy, czuję wzruszenie. ja nigdy nie pisałam wierszy, dla mnie to jakaś wyższa szkoła wrażliwości?

_________________
ja herez ja herez
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 08 kwietnia 2009 09:53:49 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 17 lutego 2007 10:03:24
Posty: 18001
"Chłop Maciej wyciął stare uschnięte drzewo.....ale nieświadom bez pozwolenia niestety"

..Miał chłop domek i dwa drzewa
Wpół uschnięte bardzo stare
Miał dwie kury i indyka
Miał od dziecka w ludzi wiarę

W telewizji dziś mówili
Idzie "trąba" tam od Śląska
Wytnę moje drzewa stare
Toc już sucha ta "gałązka"

Jak pomyślał tak uczynił
Drzewo stare suchy konar
Wytnę stare wsadzę nowe
Jak pomyślał tak wykonał

Rośnie sobie drzewko nowe
Choineczka piękna młoda
Wtem chłop patrzy przez zagrodę...
A tu orszak ciągnie spory
Wójt i szwagier , pani z gminy jest i także dzielnicowy...

..Rzecze pani:
Drogi chłopie coś uczynił
Stare-ś drzewo wykarczował!
A gdzie świstek , pozwolenie????
...i już chłopa boli głowa...

Już policjant i kajdany ....
Sala w sądzie już gotowa
Już komornik w ciemię bity
Domek chłopa zlicytował

A gdzie kury i gdzie indyk
Piękny duży król podwórka?
A w brytfannie w dużym domu
Wójta gminy pana Jurka.

A gdzie chłop niemłody Maciej?
W zagajniku sznurek mierzy
Stracił domek trójkę zwierzat
On dziś ludziom już nie wierzy.

A ten powróz sznur mackowy
To nie sznurek jest wisielczy
Sznur to przecież jest do paczek
Wnet i paczkę tworzy on...

A w tej paczce cała czwórka...
Szwagier Bolek .. policjant Zenon ...Jola z gminy...
Nie zabrakło wójta Jurka....

Koniec....
P.S. Szwagier był donosicielem , a paczka została wysłana daleko ...daleko ... daleko...a gdzie tego nikt nie wie....Tylko sam Maciej.
Tak daleko żeby już nikomu cała czwórka nie szkodziła....


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 08 kwietnia 2009 10:36:09 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 00:22:22
Posty: 26664
Skąd: rivendell
.... :shock: straszna historia...

_________________
ooooorekoreeeoooo


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 08 kwietnia 2009 14:27:44 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 17 lutego 2007 10:03:24
Posty: 18001
elrond pisze:
.... straszna historia...

..ale nie do końca prawdziwa...i nie moja przede wszystkim...Telewizyjna.
Komornika nie było , szwagier był...donosiciel.
Kara do zapłacenia była. Jak na biedaka zabójcza.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 12 kwietnia 2009 17:27:16 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 17 lutego 2007 10:03:24
Posty: 18001
.....Zły porucznik.....
K. szybko podniósł się z łóżka na dźwięk budzika...5:30..no tak...Nacisnął mały czerwony plastikowy guzik off na swoim budziku , zapalił nocną lampkę znajdującą się nieopodal łóżka i postanowił jeszcze na chwilę wejść pod kołdrę. Za oknem panował jeszcze kompletny mrok.
K. nie czuł się dzisiaj dobrze. Zamknął na chwilę oczy tak czujnie , na tyle czujnie żeby nie zasnąć.
K. mimo że położył się spać poprzedniego wieczora bardzo wcześnie odczuwał potworne zmęczenie. Stan kompletnego wyczerpania , który K. odczuwał już od wielu miesięcy nie dawał mu spokoju. Swoje przygnębienie tłumaczył sobie ciągnącą się od wielu miesięcy zimą oraz wyczerpującą pracą którą zawsze przecież lubił , a która teraz była dla niego jakby udręką.
Pod zamkniętymi powiekami oczu K. zaczęły jawić się obrazy z poprzedniego dnia....najpierw płacz matki która dowiedziała się że leki które muszę zaordynować Piotrkowi są zbyt drogie a naszego małego powiatowego szpitala nie stać na nie , a bez których zmiany w organizmie jej jedenastoletniego syna będą postępować w zastraszającym tempie co skończy się niechybnie zgonem..Tak zgonem...K. Przestał nazywać śmierć po imieniu i wolał ją raczej nazywać terminem medycznym..Tak było po prostu łatwiej.... A potem jeszcze „scysja” z Markiem kierowcą sanitarki....K. „wypalił” do niego przy drzwiach szpitalnego garażu... I to o co? O dwie minuty spóźnienia? Przecież dobrze wiedział, że Marek jest sumiennym i bezkonfliktowym człowiekiem , a powrót z miasta na czas które wiecznie jest nawiedzane kataklizmem niekończących się remontów dróg staje się wręcz niemożliwe...Co prawda K. przeprosił Marka podając mu rękę ale zrobił to tak lakonicznie i z wyczuwalną pretensją w głosie ,że jego przyjaciel tylko przytaknął głową uścisnął dłoń i szybko zniknął za metalowymi drzwiami pomieszczenie dyspozytora. ....Kim byłem ?
Kim jestem? .....Kim będę ?..... Czy w ogóle będę......
K. zerwał się z łóżka rozprostował swoje ciało wszedł do łazienki załatwiając w niej to czego potrzebował do funkcjonowania jego prawie czterdziestoletni organizm....Wychodząc z łazienki szybko ubrał się zabrał ze sobą swoją raportówkę wyłączył nocną lampkę znajdującą się w pokoju zabrał klucze wiszące w przedpokoju nieopodal drzwi energicznie otworzył je i zamknął z zewnątrz. Szedł korytarzem w kierunku klatki schodowej mijając po drodze sterty porozrzucanych reklam których pan Zbyszek dozorca kamienicy w której K. mieszkał od urodzenia nie zdążył jeszcze pozbierać. K. energicznym krokiem wyszedł na zewnątrz budynku i śmiało podążył do swojego samochodu zaparkowanego tuż obok miejscowego skwerku.
Skwerek chociaż była godzina 6:30 od wielu już chwil tętnił życiem. Sąsiadka spod numeru 5 wyprowadzała swojego niemłodego już psa rasy pudel królewski .... Pani Genia była dumna z swojego czworonoga podkreślając w rozmowach z miejscowym lumpenproletariatem słowo królewski. Przechadzała się z Otellem , bo tak nazywał się pies pani Geni, dumnie niczym dama dworu , mijając po drodze zaparkowany samochód K. oraz ławkę na której zwykle lubiła sobie usiąść a która dzisiaj była zajęta przez miejscowych mężczyzn którzy swój byt od zawsze określali słowem bezrobotni.
K. zbliżył się do samochodu ,czarnym pilotem otwarł swego czteroletniego Nissana wsiadł do środka , zapalił samochód i ruszył w kierunku ulicy 3 Maja na której znajdował się szpital powiatowy.
K. pracował w nim od 8 lat. Był pracownikiem oddziału wewnętrznego w randze zastępcy ordynatora. K. pytany przez studentów medycyny którzy jako wolontariusze pracowali w miejscowym szpitalu o motywy decyzji która podjął prawie 20 lat temu aby zostać lekarzem nigdy nie mówił że był to przypadek....Mawiał zawsze z dumą że „przypadek” to syn „nieporadności” i „egoizmu”.... Dzisiaj słowo „nieporadność” i „egoizm” przybrały dla niego formę autoosobową , jednakże żeby nie burzyć swojej teorii o „pochodzeniu przypadkowości” zastąpił ją nową teorią o „ pochodzeniu apatyczności” nad której zdefiniowaniem dopiero pracował i odnosił ją wyłącznie do swojej osoby....
Teorię o „pochodzeniu przypadkowości” K. stosował w kontaktach ze studentami nadal. Robił to rutynowo i jakby mechanicznie. Słowa które za pośrednictwem strun głosowych wydobywały się z jego gardła od jakiegoś czasu wydawały mu się tak obce jakby nie padały z jego ust.
Zajęty sektor mózgu K. teorią o „pochodzeniu przypadkowości” ni jak nie dal się „zresetować” dlatego K. uznał że ten „defekt” bo tak go nazywał od jakiegoś czasu jest raczej nieuleczalny i postanowił z nim żyć tak jak pacjent dotknięty nieuleczalną chorobą. A o chorobach K. wiedział prawie wszystko wszak jest lekarzem.



...ciąg dalszy może kiedyś nastapi.......


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 12 kwietnia 2009 23:51:09 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 10 marca 2007 12:18:31
Posty: 3575
Skąd: nigdzie
natalia pisze:
za każdym razem gdy czytam Wasze wiersze, chyba chodzi o myśl, że ludzie mają potrzebę pisania wierszy, czuję wzruszenie. ja nigdy nie pisałam wierszy, dla mnie to jakaś wyższa szkoła wrażliwości?


'tabletki ze słów'

Kogo nie boli,
ten nie pisze wierszy,
bo i po co?

Wiersze piszą ci,
których boli,
tak jakby mogły one zmienić cokolwiek...

Wiersze piszą ci,
których zawiodły
wszystkie
przeciwbólowe środki...

A więc wiersze
to dla nich
uśmierzające
tabletki ze słów.

Trudno powiedzieć,
co dokładnie boli poetę,
w którym miejscu?

Pisanie wierszy
to dla poety
uśmierzające
tabletki ze słów.

Jan Rybowicz


lepszej odpowiedzi na twoje pytanie nie znam. sam sobie tak to tłumaczę... i sam piszę (choć nigdy się do tego nie przyznaję i wkurzam się na kumpla gdy wspomina coś o moich pseudo-tworach i że jestem pisaty) dla siebie, nikomu tego co piszę nie pokazuje.

_________________
....więc czekać musisz na wczorajszy dzień....


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 13 kwietnia 2009 00:17:22 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 00:22:22
Posty: 26664
Skąd: rivendell
WUKA70 pisze:
...ciąg dalszy może kiedyś nastapi.......
.....ciekawie się zapowiada ....czy to fragment większej całośći ?

_________________
ooooorekoreeeoooo


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 13 kwietnia 2009 07:26:25 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 17 lutego 2007 10:03:24
Posty: 18001
elrond pisze:
WUKA70 napisał:
...ciąg dalszy może kiedyś nastapi.......
.....ciekawie się zapowiada ....czy to fragment większej całośći ?

...tak , to byłby fragment pierwszej części , a części miało by byc 7.

_________________
..Ty się tym zajmij..


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 13 kwietnia 2009 13:25:33 

Rejestracja:
ndz, 15 czerwca 2008 11:56:47
Posty: 163
Skąd: Łódź
"Z cienia ku słońcu"

Siądź proszę coś ci opowiem
gniew nie załatwi tu nic
niejeden raz jeszcze nad tym zapłaczesz
niejedno morze pochłonie cię dziś.

Kolejną bitwę z szarością
jakże szybko przegrywasz znów
na zewnątrz grzmi więc się kryjesz
w tulącą otchłań głębokich snów.

Daj proszę dogonić cię
prowadź tak by moje serce nie wahało się więc przyjdź
nie pozwól bym odwrócił twarz od tych snów
którymi chcę żyć a którym gorycz daję znów.

Żałośni kipią cynizmem
nie czekaj na kolejny ich ruch
milczeniem okryj swe usta
siłą twoją silny twój duch

Siądź proszę coś ci opowiem
za rękę wtedy mocno mnie chwyć
ciemności w tyle pozostaw
z pochodnią w ręku do przodu idź.

Daj proszę dogonić cię
prowadź tak by moje serce nie wahało się więc przyjdź
nie pozwól bym odwrócił twarz od tych snów
którymi chcę żyć a którym gorycz daję znów.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 13 kwietnia 2009 21:12:16 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 17 lutego 2007 10:03:24
Posty: 18001
WUKA70 pisze:
elrond napisał:
WUKA70 napisał:
...ciąg dalszy może kiedyś nastapi.......
.....ciekawie się zapowiada ....czy to fragment większej całośći ?

...tak , to byłby fragment pierwszej części , a części miało by byc 7.



„Zły porucznik” cd. post nr 2


....K. zaparkował swój samochód nieopodal drzwi wejściowych do szpitala na miejscu przeznaczonym dla samochodów personelu , wysiadł z niego , guziczkiem pilota zamknął drzwi jednocześnie aktywując autoalarm. Była godzina 7:15 więc do rozpoczęcia pracy pozostało mu 15 minut więc postanowił odwiedzić pobliski kiosk...”Dzień dobry pani Agnieszko - rzekł K....”...Oooo... dzień dobry panie doktorze , dawno pana u mnie nie było”... odpowiedziała Agnieszka trzydziestopięcioletnia śliczna właścicielka kiosku ...”Czym mogę panu służyć....” zapytała Agnieszka....”Mam dzisiaj dyżur więc proszę coś dobrego do poczytania i papierosy......oj przepraszam!.... bez papierosów oczywiście” rzekł K. Agnieszka lekko się uśmiechnęła i podała K. „Przegląd Sportowy” nie podając mu papierosów marki LM których K. jeszcze nie tak dawno był namiętnym amatorem. K. nie palił od prawie roku , a jednorazowe „wpadki” które czasami mu się zdarzał były wynikiem jego słabości oraz działania alkoholu.
K. alkoholu nie traktował w kategoriach smakowych traktując go raczej jako środek uśmierzający tak zwany „ból istnienia” , gdzie owe znieczulenie występowało tylko i wyłącznie w czasie jego spożywania ,a który to ból wracał ze zdwojona siłą następnego dnia jakby głębiej wciskając się w jego świadomość i oskarżając go sto razy mocniej od największych oskarżeń tego świata.. K. nie był typem pijaka , a stany które zaczęły go nawiedzać podczas „syndromu dnia poprzedniego” stały się na tyle niepokojące aby w pewnym momencie powiedzieć ...dość...!
K.wszedł do szpitala głównym wejściem grzecznie ukłonił się pani z portierni , schodami udał się na pierwsze piętro na którym to znajdował się oddział wewnętrzny szpitala powiatowego.
Równym krokiem skierował się do pomieszczenia socjalnego w którym to oprócz wygodnej wersalki dwóch foteli i zgrabnego okrągłego stolika znajdowały się szafki na ubrania.
K. szybko się przebrał w białe lekarskie ubranie , na nogi założył drewniane chodaki , wyszedł z pomieszczenia socjalnego na korytarz i ruszył tą zawsze sterylną i lśniącą posadzką przed siebie.
Mijając po drodze pokój pielęgniarek K. zatrzymał się na chwilę jakby o czymś zapomniał po czym ruszył dalej długim korytarzem w kierunku izby przyjęć......
„Dniówka” K. minęła raczej spokojnie nie licząc przypadku młodego człowieka który to próbował opuścić ten padół ziemski z własnej i nie przymuszonej woli zażywając znaczną ilość środków nasennych. Wydarzenie to na K.. nie wywołało żadnej reakcji oczywiście oprócz tej zasadniczej dla postępowania lekarskiego w takich przypadkach czyli udzielenia pomocy ciału do której to K. zobowiązywała przysięga Hipokratesa. K. jako „lekarz duszy” nie sprawdzał się od pewnego czasu . Chory nie uleczy chorego....
...Po wypełnieniu obowiązku świadczenia pracy w ilości 8 godzin przed objęciem dyżuru w ilości 12 godzin K. postanowił posilić się w szpitalnym bufecie . Ruszył więc czym prędzej tak żeby zdążyć jeszcze przed „nawałnicą wygłodniałego personelu medycznego” Była godzina 15:30 gdy K. dotarł do miejscowej jadłodajni a pani Magda ajentka tutejszego baru rzekła sakramentalne .....” Dzień dobry....czym mogę służyć panu panie doktorze...?” „Dzień dobry pani Magdo , a właściwie dobrego popołudnia mogę pani życzyć” - odparł K....” Czy ma pani te pyszne gołąbki które jadłem u pani w zeszłym tygodniu ?”...”Oczywiście , proszę sobie usiąść zaraz podgrzeje i przyniosę panu do stolika” - odpowiedziała pani Magda . K. zmierzył pomieszczenie bufetu wzrokiem i zajął wolny stolik nieopodal okna. Miał ze sobą poranną gazetę sportową zaczął powoli wertować tradycyjnie zaczynając od wydarzeń związanych z piłką nożna..Gdy kończył czytać artykuł poświęcony jedynemu z polskich piłkarzy który zaaplikował 4 bramki drużynie brazylijskiej ( co prawda na mistrzostwach w roku 1938 ..ale zawsze to Brazylia) Ernestowi Wilimowskiemu ,pani Magda na czerwonej plastikowej tacy podała apetycznie wyglądające gołabki oraz plastikowe sztućce. K. oddał się czynności konsumowania z nieukrywana radością. Po skończeniu posiłku K. zaopatrzył się u pani Magdy w paczkę herbaty miętowej i ruszył na dyżur.

.....cd. nastąpi...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 20 kwietnia 2009 18:52:32 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 07 marca 2006 15:07:18
Posty: 827
Skąd: Marshes
[...]

Wiersz nieskomentowany. Uległ przeterminowaniu. I zatarciu.

_________________
[.. :muuu .]


Ostatnio zmieniony śr, 03 lutego 2010 00:43:36 przez Puddleglum, łącznie zmieniany 1 raz

Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 1155 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 26, 27, 28, 29, 30, 31, 32 ... 77  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 11 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group