Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest czw, 18 kwietnia 2024 10:26:17

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 470 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 27, 28, 29, 30, 31, 32  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 05 kwietnia 2012 15:37:23 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 17 lutego 2007 10:03:24
Posty: 17991
Tyler Durden pisze:
Teraz żałuję, że nie kupiłem.

..na tego diabła to bym się jeszcze skusił :)

_________________
..Ty się tym zajmij..


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 05 kwietnia 2012 17:06:15 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 26 marca 2006 09:01:48
Posty: 19447
Skąd: z prowincji
wuka pisze:
szukałem kiedyś na straganach odpustowych Godzillę i diabła co to jak mu się łeb ściskało to pokazywał język..niestety nie ma już takich zabawek. Nie ma kapiszonów i kapiszonowców i pukawek..takich prawie jak rowerowa pompka tylko na końcu korek na sznurku..Ni ma
a piszczałki "napędzane" farbowanymi prezerwatywami pamiętacie

_________________
Obrazek
"Niewole robią z nas ponurych i złych"
"Nie ma przypadków, są tylko znaki"


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 05 kwietnia 2012 21:15:53 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 17 lutego 2007 10:03:24
Posty: 17991
pablak pisze:
a piszczałki "napędzane" farbowanymi prezerwatywami pamiętacie

..fioletowe.. :)

_________________
..Ty się tym zajmij..


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 06 kwietnia 2012 21:56:57 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 20:39:34
Posty: 2858
Skąd: bydzia
wuka pisze:
Albo sobota, ja po kąpieli w pidżamie w łóżku po dobranocce oczywiście i taki spokój i stan bezpieczeństwa z świadomością , że jutro niedziela i nic złego nie może się wydarzyc..Widzę to bardzo wyrażnie i powiem nawet że bardzo tesknię do takiego stanu ducha, którego już póżniej nie mogłem osiągnąc..Albo wakacyjne wieczory, przesiadywanie na balkonie, świerszcze cykają , słychac w oddali przejeżdżający pociąg towarowy i stukanie jakiegoś ogromnego urządzenia , jakby młotu z pobliskiej huty..i setki światełek z oddali i znów ta świadomośc, że wszystko jest na swoim miejscu i nic złego nie może się wydarzyc..

tak bylo! :) Zamiast pociagow dochodzily sporadyczne dzwieki wystrzalow z nieodleglej jednostki (osiedle wojskowe zamieszkiwalam) i cwierkanie wrobli, ktore zalozyly sobie gniazdo na moim balkonie w szczelinie miedzy sciana, a wielkim pudlem z "plytkami na nowe mieszkanie"..

_________________
you create your hell...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 19 sierpnia 2014 12:42:07 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 26 stycznia 2009 21:04:57
Posty: 14022
Skąd: ze wsi
Spotkałem dziś, w ponurej lekarskiej poczekalni, pana z błękitnym tatuażem kobiety o spiętrzonej i falującej fryzurze. Poczułem się jak we Władysławowie w 1976 roku, nawet smak lemoniady z woreczka miałem w ustach.

_________________
un tralala loco


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 19 sierpnia 2014 19:55:21 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 17 lutego 2007 10:03:24
Posty: 17991
Cytat:
nawet smak lemoniady z woreczka miałem w ustach.

..żółta?
W Wieliczce zapijaliśmy się tym do nieprzytomności. Cytrynada się to chyba nazywało.

_________________
..Ty się tym zajmij..


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 23 kwietnia 2015 20:55:31 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 17 lutego 2007 10:03:24
Posty: 17991
..przeglądałem sobie dziś Fb i natknąłem się na stronę legendarnej siemianowickiej cukierni "Dorotka" znanej raczej jako cukiernia "U Achimka".."U Achimka" rządziły lody sprzedawane na gałki. Cóż to był za smak! Jak były truskawkowe, to wiadomo że były z truskawkami, jak jagodowe to z jagodami..Strasznie trudno było je kupić , kolejka jak za kiełbasą w kryzysie.
No ale parę razy udało mi się skosztować.
Częściej jadaliśmy lody w pobliskich budkach, lody z automatu tzw. włoskie, które z Włochami raczej nie miały nic wspólnego :) Lody włoskie gasiły pragnienie. Procent wody w lodzie był znaczący. Z lizaniem trzeba było zdążyć przed zjawiskiem dolnego przeciekania waflowego kubka...
Aaaaaale i tak bardzo je lubiłem..Teraz jak mam ochotę na lody, to też wolę te z automatu.

_________________
..Ty się tym zajmij..


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 12 czerwca 2015 08:50:11 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 24 grudnia 2004 15:34:22
Posty: 17254
Skąd: Poznań
wuka pisze:
lody z automatu tzw. włoskie


Chyba właśnie na bazie sentymentu z dzieciństwa te włoskie nadal lubię najbardziej.

_________________
czasy mamy jakieś dziwne
głupcy wszystko ogołocą
chciałoby się kogoś kopnąć
kogoś kopnąć - ale po co


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: wt, 23 czerwca 2015 21:27:46 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 24 listopada 2014 22:36:08
Posty: 735
Skąd: z nienacka
Kolorowe jarmarki były fajne

Mi utkwiły w pamięci szpule z magnetofonu "unitra" i jak się rzuciło w górę taką szpulę lub puściło po ulicy to ona tak się fajnie rozwijała...
albo albo po domówkach na pobliskich drzewach zwłaszcza jesienią zamiast liści wisiały taśmy...
u nas na Mazurach tak się bawiliśmy :dancer

_________________
Mieszkam we mgle, po tamtej stronie
mieszkam we mgle, na jakiś czas


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pt, 06 maja 2016 09:39:40 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 24 grudnia 2004 15:34:22
Posty: 17254
Skąd: Poznań
Skoro wspominano tu matury to też się podzielę.
Tuż przed maturą z polskiego staliśmy w korytarzu przed aulą. Pomyślałem sobie wtedy "człowieku, zaraz zdajesz maturę - zapamiętaj ten moment, właśnie ten jak tu stoisz". I dzięki temu zapamiętałem i teraz to piszę.
Potem sam polski... fajny temat - "Średniowiecze. Barok. Fascynacja czy poczucie obcości". Pisało mi się świetnie, dołożyłem nawet Lema do tego, nadprogramowo.
Potem historia, do której właściwie nie uczyłem się. Historia zawsze wchodziła mi do głowy jak dym z grilla. Tematy fajne, wybrałem o relacjach polsko-litewskich na przestrzeni wieków. Nie wiem po jaką cholerę (może jednak w ostatniej chwili przestraszyłem się tego nieuczenia) ale umieściłem przedtem książkę od historii w kiblu - na ściance między kabinami. Nie przydała mi się, ale po egzaminie poszedłem po nią. Była w niej kartka z napisem "Dzięki! :-)". Ktoś więc skorzystał.
A potem miałem kilka dni luzu do egzaminu z niemieckiego, którego trochę się obawiałem. Z polskiego i historii dostałem piony, więc zostałem zwolniony z ustnych z tych przedmiotów.
Trochę powtarzałem ten cholerny niemiecki. Poszedłem do sklepu muzycznego i kupiłem płytę grupy Armia "Legenda", która właśnie się ukazała. Miałem z nią zupełny odjazd, jak po jakimś narkotyku.
Poszliśmy kilkuosobową grupą do kina (chyba "Gwiazda"...) na "Polowanie na Czerwony Październik". Łaziliśmy po Starym Rynku. Wiosna szalała. Wszyscy się zakochiwali i odkochiwali. A potem ten niemiecki - szło mi kiepsko ale w Pytaniu Ostatniej Szansy Na Czwórę pani spytała mnie jak życzyć osobie chorej powrotu do zdrowia. Mijały sekundy, nic mi nie przychodziło do głosy i już czułem, że jak w teleturnieju 1 z 10 zaraz rozlegnie się ten Zły Sygnał. A tu nagle błysk! miniwybuch w mózgu! to przecież "Gute Besserung!" i szybko tak powiedziałem i czwóra! :D
W sumie to były chyba jedne z najbardziej gęstych i intensywnych dni w moim życiu.

_________________
czasy mamy jakieś dziwne
głupcy wszystko ogołocą
chciałoby się kogoś kopnąć
kogoś kopnąć - ale po co


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pt, 06 maja 2016 10:57:29 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 15:59:39
Posty: 28013
arasek pisze:
Była w niej kartka z napisem "Dzięki! :-)"


No proszę! Bardzo piękne.

A mój kolega na maturze z historii miał książkę na sli i nie omieszkał z niej skorzystać!


arasek pisze:
kupiłem płytę grupy Armia "Legenda", która właśnie się ukazała. Miałem z nią zupełny odjazd, jak po jakimś narkotyku


Bardzo fajne te wspomnienia, pozytywne i dość upojne! :)

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pt, 06 maja 2016 11:50:18 
(-)


Ostatnio zmieniony pt, 22 lipca 2016 12:48:58 przez chewbacca, łącznie zmieniany 1 raz

Na górę
 
PostWysłany: ndz, 08 maja 2016 20:52:00 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 20 października 2008 17:48:09
Posty: 6421
aras prymusie świetna opowieść :)

_________________
J 14,6


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: ndz, 08 maja 2016 21:24:52 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 24 grudnia 2004 15:34:22
Posty: 17254
Skąd: Poznań
Miałem po prostu szczęście, że w tamtych latach można było nie zdawać matematyki. Gdyby nie to, prawdopodobnie nie zdałbym matury :brew_hmm:

_________________
czasy mamy jakieś dziwne
głupcy wszystko ogołocą
chciałoby się kogoś kopnąć
kogoś kopnąć - ale po co


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pn, 09 maja 2016 03:57:13 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 01 października 2007 22:19:21
Posty: 7628
Skąd: Kraków
A, to ja się dopiszę, akurat 10 lat minęło i nie czar to był, tylko raczej nieco duszna wiosna... ;)

arasek pisze:
Tuż przed maturą z polskiego staliśmy w korytarzu przed aulą. Pomyślałem sobie wtedy "człowieku, zaraz zdajesz maturę - zapamiętaj ten moment, właśnie ten jak tu stoisz"


Zacznę tak samo, zresztą nie tylko my moglibyśmy tak zacząć. Tuż przed maturą z polskiego staliśmy w korytarzu przed aulą. Z tym, że ja chyba nie zapamiętałem tego momentu specjalnie, no ale trudno go było nie zapamiętać! :D

Wypadło, że będę siedział przy drugim stoliku od przodu, w drugim rzędzie z lewej , rzędów było chyba 4 albo 5, nie pamiętam dokładnie, Traf chciał, że przede mną siedziała koleżanka, która notorycznie mdlała wskutek stresu, i bardziej bałem się o to, żeby nie zemdlała, niż o wynik matury.

Wzywali nas do wydawania telefonów komórkowych, po którymś wezwaniu z kolei, jeszcze jeden czy dwóch kolegów "pękło" i oddali swoje; ja nie brałem, ale za to miałem aż cztery czarne długopisy, na wszelki wypadek.

Na polskim miałem "Makbeta" i "Chłopów", test poszedł dość prosto, a wypracowanie pisałem chyba właśnie z "Chłopów". Ogółem stwierdziłem, że nie było zbyt ciężko i szykowałem się do angielskiego, podstawowego i rozszerzonego, który miałem mieć następnego dnia.

Czwartego maja miałem polski, piątego ten angielski, no i pojawiło się małe spięcie przed wejściem, bo jeden z kolegów nie chciał oddać telefonu do przechowania, choć mu to radziłem, no ale ostatecznie tylko go wyłączył całkowicie (bardzo nas uwrażliwiano na przerwanie egzaminu w przypadku, gdyby komuś zadzwonił telefon). Telefonu za to użyła komisja... ale na szczęście nic się nie stało.

Mała panika była za to w przerwie między częścią podstawową a rozszerzoną - okazało się, że są istotne różnice w testach, no i padł na nas blady strach, czy coś nie namieszano w testach i czy nam nie unieważnią matury. No ale na szczęście potem się okazało, że "po cichu" wprowadzono warianty testów, żebyśmy nie ściągali. Tak więc skończyło się na strachu. I to chyba był najdłuższy egzamin, jaki musiałem pisać, no ale za to potem był łikend. :D

Po łikendzie, ósmego maja, pisałem WOS. Siedziałem w sali gimnastycznej, przy końcu, no i chyba wtedy wzięli mnie po raz pierwszy jako zamykającego kopertę bezpieczną po zakończeniu egzaminu. W każdym razie pamiętam, jak w trakcie rozdawania testów jeden z kolegów szeptem pyta się pół żartem, pół serio, pana profesora od wuefu, który rozdawał arkusze - kiedy Bielecki był premierem? Na co otrzymał odpowiedź - "O ile pamiętam, pan Franciszek nie pełnił nigdy tej funkcji"; był bowiem u nas w szkole pan Franciszek Bielecki, który uczył biologii.

Pamiętam też, że w arkuszu już w trakcie egzaminu, znalazłem błąd, zresztą nie tylko ja; za zadanie z błędem wszyscy zdający w Polsce dostali jeden punkt gratis.

W przerwie między częściami z panem wicedyrektorem i kolegą spieramy się, czy Trybunał Konstytucyjny jest częścią wymiaru sprawiedliwości - ja i pan dyrektor jesteśmy zdania, że nie jest, kolega, że jest. No i okazuje się, że to my mamy rację. ;)


Następnego dnia miałem dzień przerwy, co poświęciłem głównie na przygotowanie się do egzaminów ustnych i wspominanie katastrofy w Lesie Kabackim, wtedy to była 19 rocznica; a dziś mija 29...

Nadszedł wreszcie 10 maja, i egzamin ustny z polskiego. W komisji miałem wychowawczynię, która już wcześniej zapowiadała, że nie będzie w ogóle używać mimiki twarzy, żebyśmy jej nie pozwali do sądu, gdyby coś. No i w efekcie nawet nie wiedziałem, czy słyszy to, co mówię... :D

Miałem temat o scenach batalistycznych w literaturze i sztuce. Przygotowałem fragmenty bodajże z "Pieśni o Rolandzie", "Krzyżaków", "Dywizjonu 303", obrazy Jana Matejki "Bitwa pod Grunwaldem" i Roberta Taylora "Zwycięstwo nad Dunkierką". Wbrew obawom, szło mi całkiem dobrze, aż do momentu, gdy miałem omówić ten ostatni. Okazało się, że czas się skończył... :| No ale nic, dostałem tradycyjne trzy pytania, choć już wtedy myślałem, że chyba oblałem. Albo, że "co to będzie". :shock: :D Odpowiedziałem na dwa pierwsze, było OK, a jako trzecie dostałem dokończenie prezentacji. No i tak mówię, trochę o tym, o tamtym, o bitwie pod Dunkierką, o Messerchmittcie Bf 110, o Supermarine Spitfire, "o którym wielu sądzi w tym i ja, że jest najpiękniejszym samolotem, jaki kiedykolwiek zbudowano", na co komisja parska śmiechem, w tym jedna pani z zewnątrz, która jako jedyna kiwała głową, gdy coś mówiłem i tylko dlatego wiedziałem, że w ogóle mnie słychać... :D

Kończę konkluzją, że dobro zawsze zwycięża nad złem, po czym szanowna komisja wyprasza mnie z sali, no więc wychodzę i tak sobie myślę, że jakby mnie mieli oblać, to chyba by się nie śmiali... :?

Po jakiejś godzinie, czy dwóch, ogłoszenie wyników. Dostaję 20/20. :shock:

Następnego dnia mam angielski ustny. Poszło trochę gorzej (Opisz obrazek: "Ja widzę jezioro. Ja widzę psa w tym jeziorze. Ja widzę ludzi na brzegu tego jeziora... :? :wink: ), no ale też się powiodło, też miałem temat medyczny - na szczęście pamiętałem, że środki przeciwbólowe to "painkillers" i udało się, 18/20. ;)

To już był prawie koniec, ale na koniec zostało najważniejsze, czyli historia, 16 maja. Uczyłem się z kompedium wiedzy, a na zakończenie części rozszerzonej pisałem coś o Polsce, no i na końcu napisałem trochę poprawnie politycznie, że jesteśmy już w zjednoczonej Europie, czy jakoś tak... w każdym razie, pamiętam, że słowo "Europie", ostatnie na maturze, pisałem z wielkim namaszczeniem; nie stawiałem kropek, tylko jednym cięgiem napisałem, powoli i dostojnie cały wyraz, no i potem dostawiłem, również z wielką powagą, obie kropki: nad "i" i na końcu zdania. Skończyłem! Udało się! :D


Pozostało tylko zapakować prace do koperty, no i to było na tyle.

Wynik odebrałem 11 lipca, w dniu katastrofy kolejowej w Kłaju, sam wynik katastrofą nie był, zdałem naprawdę dobrze, ale mogło być lepiej.

W międzyczasie 4 czerwca podłączyli mnie internet, no i dowiedziałem się o istnieniu takiego zespołu jak 2Tm2,3, co całkowicie zmieniło moje postrzeganie muzyki ciężkiej i muzyki w ogóle. Początkowo sprawy nie toczyły się szybko, ale potem nabrały rozpędu no i teraz jestem tutaj. :D

arasek pisze:
Wiosna szalała. Wszyscy się zakochiwali i odkochiwali.


O u mnie było podobnie! :D W sumie to bardzo dobrze wspominam ten czas, mimo, że stresu jednak trochę było. :D


arasek pisze:
Miałem po prostu szczęście, że w tamtych latach można było nie zdawać matematyki. Gdyby nie to, prawdopodobnie nie zdałbym matury :brew_hmm:


Mam nieodparte wrażenie, że w moim przypadku byłoby podobnie... ;) :lol:

_________________
Would you know my name, if I saw you in heaven ?

Mój kanał na YouTube, czyli klejenie modeli, ale nie tylko. :wink:


Ostatnio zmieniony wt, 25 października 2016 07:42:27 przez jpl, łącznie zmieniany 2 razy

Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 470 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 27, 28, 29, 30, 31, 32  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: arasek i 41 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group