Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest ndz, 05 maja 2024 01:17:26

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 470 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 24, 25, 26, 27, 28, 29, 30 ... 32  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 24 czerwca 2010 23:16:51 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 15:46:47
Posty: 21411
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
Fengari pisze:
Mnie to dawali do sklejania. I to jest wspomnienie z dzieciństwa o charakterze zdecydowanie traumatycznym.



Słyszało się czasem legendy opowiadane przez piastunki w śnieżne, zimowe wieczory, że gdzieś tam hen! za morzami i lasami, w niedostępnych rozpadlinach górskich żyją tacy co kleją gęsią skórką, ale żeby tak osobiście spotkać, to nigdy wcześniej mi się nie zdarzyło :o

Zdrówka życzę

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 24 czerwca 2010 23:30:57 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 17 listopada 2004 00:19:04
Posty: 854
Pet pisze:
Wszak gęsia skórka była wczesną wersją korektora i do niczego innego się nie nadawała

Dlatego nazywano ją "gęsim ścierwem" :mrgreen: . Do klejenia nadawała się, :idea: ale przy użyciu specjalnej techniki. Paznokieć jednego z palców należało zapuszczać dłuższy niż pozostałe i tym pazurem przy odpowiednim nacisku dało się kleić .... choć spojenie nie należało do trwałych.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 25 czerwca 2010 06:27:13 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 19:09:25
Posty: 6879
Skąd: z Nepalu
U mnie w pracy jeszcze jakiś czas temu używano "gęsiej skórki" jako korektora :wink:

_________________
Auto, winda, kibel, molo
Ławka, kino,basen, szkoła


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 25 czerwca 2010 07:43:36 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 12 czerwca 2010 21:52:56
Posty: 54
Skąd: Ja to, proszę pana, mam bardzo dobre połączenie...
Jaki korektor, jakie sklejanie?
Gęsia skórka świetnie nadaje się do przyklejenia do stołu kartki, żeby się nie ruszała przy rysowaniu, a dała się potem łatwo odkleić (skojarzenie z karteczkami samoprzylepnymi zasadne ;) ). Poza tym dobrze jest nią obkleić ekierki/linijki dla lepszego trzymania palców i lepszego poślizgu po kartce :)

_________________
... spiral out, keep going...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 25 czerwca 2010 07:52:00 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 15:46:47
Posty: 21411
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
Arcus pisze:
Poza tym dobrze jest nią obkleić ekierki/linijki dla lepszego trzymania palców i lepszego poślizgu po kartce



O! To prawda! Sam tak robiłem.

Zdrówka życzę

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 17 lipca 2010 09:14:59 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 17 lutego 2007 10:03:24
Posty: 17995
Kanikuła...

..tak ze 30 (..prawie, może trochę mniej) lat do tyłu byłbym z rodzicami i z bratem na wczasach. Kiedyś jeżdziliśmy na wczasy do Wisły, ale jak w domu pojawił się czworonóg, sprawa pobytu w domu wczasowym umarła śmiercią naturalną..No i zaczęliśmy jeżdzic na tzw. wczasy namiotowe (od ojca z pracy) do miejscowości Tuczno w byłym woj. pilskim..Podróżowaliśmy najpierw ( pierwszy raz) samochodem marki trabant. Poczciwy to był samochód..Pózniej samochodem marki fiat 126 p. Piękny wóz 5 osobowy.. :) Ja , brat , rodzice no i pies....dosyc spory pies..Samochód załadowany do granic absurdu. Bagażnik z przodu pełny..On i tak był malutki..W bagażniku kanister z paliwem (20l. etylina 84?) , jakby przypadkowo nie szło wykupic paliwa z kartek..Na dachu bagażnik, a na nim ubrania... W środku samochodu prócz nas prowiant. Puszki , jakieś mięsko w słoikach , masło , chleb (na dobry początek :wink: )..wiadomo..kawa , herbata , cukier, jakiś ryż , kasza.
Prowiant zabierało się z sobą, ponieważ nie było pewności ze w czasch kryzysu będzie można cokolwiek kupic..
Tuczno było śliczne!
Obóz w kształcie koła rozbity był nieopodal jeziora. Na miejscu dostawało się wszysko co było potrzebne do "namiotowania"..Łożka polowe lub materace , kuchenkę z butlą gazową, jakąś szafeczkę, stolik turystyczny wraz z krzesłami, pościel , śpiwory...Do każdego namiotu był doprowadzony prąd niskiego napięcia do oświetlenia namiotu.
Pośrodku obozowiska znajdowala się blaszana kuchnia z dwoma piecami.
Kuchnia była rozpalana przed porą obiadową...i...wtedy następował zmasowany atak kucharek na piece :wink: Kto pierwszy ten lepszy...
Wodę czerpało się ze żródełka nieopodal...
Do jeziora Liptowskiego mieliśmy jakieś 100 metrów. Był tam "sklecony" przez sąsiadujący z nami obóz Elektromontażu Katowice(?) fajny pomost.
Jeioro bylo bardzo czyste..Kilkaset metrów od naszego obozowiska była zlokalizowana plaża miejska. Niechodziliśmy tam prawie wcale bo i po co..Wszystko mieliśmy pod nosem..Woda , las ...niebo! :) Niebo..A po niebie czesto latały samoloty wojskowe z mirosławskiego lotniska i to przelatywały nad nami tak nisko,że szło odczytywac numery taktyczne...Robiły one potworny huk , ale nam dzieciom " w to graj" :) Głowy zadarte do góry, machanie do pilotów rękoma :wink:
Rano jeżdziliśmy na zakupy do miasta. Głównie po chleb i mleko..Fajne to bylo miasteczko...Zamek , kosciół , urząd gminy , kino, restauracja , parę sklepów...W niedzielę jechaliśmy do miasta na obiad. Albo do Tuczna albo do pobliskiej Człopy..Ja to nawet pamiętam co jadłem w tych restauracjach :) W Tucznie podano nam karty i zażyczyłem sobie sznycla, bo nie wiedziałem co to jest...Jak pani kelnerka przyniosła mi tego sznycla byłem trochę zdziwiony...W zasadzie to myślałem że pani coś tam pomyliła z moim zamówieniem...Bo jak się okazało sznycel okazal się karminadlem czyli mielonym :wink: , a ja myślałem że dostanę jakiś wykwintny kawał mięsa.. A w Człopie jedliśmy udko z kurczaka, frytki i rosół z makaronem...Frytki jedliśmy błyskawicznie i wielką przyjemnością, ponieważ wcześniej jadaliśmy je tylko sporadycznie...
Dzieci lubią frytki...
Bardzo fajne to były wczasy... W koło lasy i mnóstwo grzybów. Nieopodal w miejscowości Strzelin (Strzelno..jakoś tak) znajdowały się umocnienia z czasów II wojny światowej. Były to chyba umocnienia wchodzące w skład Wału Pomorskiego..Ruscy po zdobyciu tych terenów powysadzali wszystko "w pierony". A szkoda. Były to potężne żelbetowe konstrukcje, można powiedziec ze samowystarczalne, bo i w skałd takiego kompleksu wchodziło wszystko co było potrzebne do życia , tak żeby nosa spod ziemi nie wystawiac.
Wczasy namiotowe mialy jedną wadę....Jak padał deszcz, a raz zdarzyło się że lało rowno przez cały turnus to wiadomo...wszystko mokre , a dzieci w czasie deszczu nudzą się :wink: .
Podróż naszym maluchem (sama jazda) trwała ok.8,5 godziny. Na trasie naszej podrózy mieszkała siostra babci , w związku z tym zajeżdżaliśmy do niej na poczęstunek i odpoczynek. Była to miejscowośc w Wielkopolsce ...Sobótka. A u cioci i wujka organisty to jedzenie było 1 klasa! Wujek był wędkarzem, w związku z tym w domu zawsze byl jakaś rybka..przeważnie rybka w occie..Były i sery! Cóż to były za sery..!
Albo twaróg krajanka , albo ser smażony z kminkiem...Hmmmmm...
I maslo swojskie i ciasta...I pamiętam doskonale ciasteczka które piekła ciocia..To były takie ciasteczka maślane w kształcie gwiazdek i półksiężyców, posypywane z góru cukrem...Delicje normalnie...!
Ciocia bardzo się cieszyła jak przyjeżdzaliśmy do niej. Pakowała nam zawsze jakąs wałowkę na drogę , a nam z bratem potajemnie wciskała do kieszeni jakiś niemałego nominału banknot..Potajemnie żeby rodzice nie widzieli , bo kazali by nam oddac zdobycz.. Ciocia i wujek to byli bardzo dobrzy i serdeczni ludzie...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 19 lipca 2010 06:17:14 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 17 lutego 2007 10:03:24
Posty: 17995
WuKa pisze:
Kanikuła...

..w młodym wieku zauważałem taką prawidłowości i to przez dosyc długi okres czasu..Wystarczało nie przebywac dwóch tygodni w domu, a cały otaczający mnie swiat czyli miejsce w którym żyłem na codzień wydawało i się zupełnie inne..Jakby takie wyblakłe, pozbawione barw już może nawet takie niepospolite (jakby było pospolite to by było pól biedy...), obce, inne...Stan takiej świadomości nie trwał długo. Winę za taki stan ponosi młody mózg :wink: Młoda głowa chłonie najfajniejsze obrazy i na dodatek szybko się do nich przyzwyczaja.
Działa to na szczescie w drugą stronę także, z tym że młody mózg chłonie obrazy pospolite eliminując z świadomości to co kolorowe i fajne. Słowem asymiluję się z otoczeniem i bardzo dobrze że tak jest...
Czym człowiek starszy to proces "chłonnosci mózgowej" staje się coraz mniej dokuczliwy aż do całkowitego zaprzestania...Wiem co mówię :)
Chciałbym jeszcze napisac co dalej działo się podczas wakacji...tych dziecinnych raczej.Uczynię to wkrótce.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 19 lipca 2010 07:27:57 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 24 grudnia 2004 15:34:22
Posty: 17265
Skąd: Poznań
WuKa pisze:
Wystarczało nie przebywac dwóch tygodni w domu, a cały otaczający mnie swiat czyli miejsce w którym żyłem na codzień wydawało i się zupełnie inne


:!: :idea: :!:

Dokładnie! Myślałem, że tylko ja tak miałem ;-)
Gdy po dwóch tygodniach wracaliśmy to miałem dziwne uczucia obcości... np: zielone poznańskie tramwaje wydawały mi się takie od czapy, jakbym je pierwszy raz widział. Dziwne uczucie to było, ale dość szybko mijało.

_________________
czasy mamy jakieś dziwne
głupcy wszystko ogołocą
chciałoby się kogoś kopnąć
kogoś kopnąć - ale po co


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 19 lipca 2010 08:16:02 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 16:53:29
Posty: 14866
Skąd: wieś
Mi tak zostało do teraz. Wystarczy, że jestem gdzieś przez tydzień, a po powrocie wszystko wydaje mi się inne - mieszkanie takie dziwne, hałas na ulicach dokuczliwy, widzę jak ludzie są zestresowani itp.

_________________
Youtube


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 19 lipca 2010 11:36:31 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 15:46:47
Posty: 21411
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
I ja też tak miałem i mam do dziś. Nie ma człowiek adwa tygodnie w domu, wraca do miasta i nagle postrzega je jako zupełnie inne. Tu jaką ulicę zamkneli, tam dobudowali jakieś piętro do nowopowstałego budynku, w bloku jakąś ścianę odmalowali, sąsiad z naprzeciwka połyskuje nową czpaką z lumpeksu... Zmiany!

Tylko, że jak widzę wszyscy przedpiścy dostrzegali róznicę raczej nagatywną, tymczasem ja zawsze byłem zafascynowany tymi powrotami. Jakby podczas mojej nieobecności, ktoś w jakiś magiczny i trudny sprecyzowania sposób odnowił wszystkie ulice, domy i napuścił do miasta całkiem nowych ludzi :)

Zdrówka życzę

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 19 lipca 2010 12:31:30 

Rejestracja:
pn, 07 marca 2005 23:40:05
Posty: 1662
Heh, kiedyś mocniej to odczuwałem, ale też fakt że od dawna nie byłem na porządnym dluższym wyjeździe z dala od cywilizacji.

Pamiętam jednak jeszcze jakoś w czasach liceum, kiedy po powrocie z Bieszczad bodajże, zobaczyłem włączony telewizor na dworcu w Poznaniu. Gapiłem się na niego jak ciele w malowane wrota, chłonąc niesamowite ruchome obrazki (chyba prognozę pogody akurat nadawali) :D

WuKa pisze:
do miejscowości Tuczno w byłym woj. pilskim.

hehe :D jakieś 10 lat później i ja tam byłem z rodzicami i z bratem. Pierwszy raz w życiu zobaczyłem węża w lesie (padalca, jak cierpliwie wytłumaczył później wujek - leśniczy :wink: ). I z bratem lepiliśmy figurki z plasteliny w konkursie w lokalnym ośrodku wczasowym. Dostałem w nagrodę żółty plastikowy samolot odrzutowy :D

edit: i też trabantem tam dojeżdżaliśmy:)


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 19 lipca 2010 17:21:41 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 16:53:29
Posty: 14866
Skąd: wieś
Pet pisze:
Tylko, że jak widzę wszyscy przedpiścy dostrzegali róznicę raczej nagatywną


Nie pamiętam, jak było kiedyś, ale teraz tak mam. Tydzień w lesie, z dala od ludzi, ulicy, karetek itp., a za to ze śpiewającymi non stop ptakami wywarł na mnie ogromne wrażenie. Jak tylko wróciłem do miasta zobaczyłem ile jest stresu i zmęczenia w ludzkich twarzach. Sam po 1 dniu mam dość miasta i marzy mi się by mieszkać na wsi. Kto wie, kto wie...

_________________
Youtube


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 21 lipca 2010 19:03:29 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 17 lutego 2007 10:03:24
Posty: 17995
..a jak wracałem z wczasów to przeważnie miejscowa dzieciarnia/młodzież byla na miejscu. Jak była fajna pogoda to chodziliśmy na kąpilelisko do WPKiW do popularnej "Fali". Nazywało się to "Fala" , ponieważ w kompleksie basenów a było ich co najmniej 5 , znajdował się basen ze sztuczną falą . Był tam jeszcze basen tzw. olimpijski czyli 50 metrowy , basen ze skocznią (2,5,7 i 10 metrów ) , tzw. kopytko i brodzik...Wejście na basen nie było zbyt drogie , a my i tak wskakiwaliśmy przez płot :wink: ....taka tradycja chyba była...Czasem zdarzało się ,że ratownicty kogoś tam przyłapali przy desancie to zostawał do zamknięcia i sprzątał teren kąpieliska...Oczywiście kapielisko opuszczaliśmy także przez płot..bo taka był tradycja.. :wink:
A tak na serio to jednym z głównych powodów tego desantu było to że kasy i wejscie na kąpielisko było dosyc daleko od miejsca w którym spotykaliśmy płot kąpieliska...No a jak był płot to ..siup! Ostatni raz na kąpielisku "Fala" byłem 20 lat temu....
Aaaaa... taka rzecz. Były to czasy gdzie o kupnie czegoś do jedzenia można było raczej zapomniec. Był tam co prawda bufet w którym prym wiodła woda firmowa i kanapki z bułek, ale na nasze kieszenie było to zbyt drogie a i ta skromna oferta konsumpcyjna po paru godzinach i tak zostawała wyczerpana....No to brało się ze sobą "żelazny zestaw"...
Płucienna torba a w niej...herbata w butelce po mleku albo po wódce ( ja to przeważnie po mleku miałem...) oraz 6 kromek z masłem i dżemem...
No i oczywiście paczkę papierosów marki "Popularne" i karty do gry..bo wiadomo..karta potrzebuje dymu... :) I siedzieliśmy na tym kąpielisku od otwarcia do godzin popołudniowych i w zasadzie do domu wyganiał nas tylko pusty żołądek , bo tak pewnie siedzielibyśmy tam do zamknięcia...
A jak była kiepska pogoda...?
To za domem kultury graliśmy w karty..Cały kwiat Bytkowa tam przesiadywał :) Graliśmy i jaraliśmy...A graliśmy w popularną wtedy grę zwaną "psem"....Kto przegrał to musiał szczekac jak pies...W te karcięta potrafiliśmy grac od świtu do zmierzchu prawie...A jak było dosyc chłodno , to przenosiliśmy nasze rozgrywki to osiedlowych wieżowców, ale tam nas wyganiano częstokroc i chyba dobrze...No i tak bujałem się do sierpnia a potem to wiadomo..No na kolonie się jeżdziło..Tam to dopiero było fajnie!


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 26 lipca 2010 20:43:41 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 17 lutego 2007 10:03:24
Posty: 17995
WuKa pisze:
No na kolonie się jeżdziło..

..pierwszy raz byłem w wieku bodajże 7 lat w miejscowości Sienna(?).
Z bratem byłem , bo samemu to pewnie bym nie pojechał. Z koloni tych niewiele pamiętam , albo właściwie to nic nie pamiętam...
A gdzieś w wieku 10 lat pojechałem na kolonie zdrowotne do Wieliczki...że niby na drogi oddechowe, a ja zdrów jak ryba byłem jeśli chodziło o płuca i inne organy oddechu. Pierwszym razem zjazd do kopalni był typowo turystyczny. Następne zjazdy odbywały się drogą najkrótszą i prowadziły do końcowej "stacji" zwiedzania, czyli do sporej jeśli chodzi o wielkośc komory solnej w której znajowała się sala do leżakowania....Jeden leżak do leżenia , drugi pod nogi ,okrywano nas kocykiem, gaszono światło i tak w bezruchu trwaliśmy spory kawał czasu.
Dzieci raczej nie lubią leżec bez sensu w ciągu dnia, to czynnośc tą uważaliśmu za nudną i zbyteczną...A teraz..A teraz to pewnie bym się uwalił i se tak leżał..i leżał...i oddychał ....i zasypiał...bez zbytniego przymusu :wink:
Z pobytu na koloni w Wieliczce pamiętam...albo raczej zapamiętałem...
...picie na umór żółtego specyfiku który był sprzedawany w woreczkach o nazwie "cytroneta". Był to napój słodzony w smaku imitującym cytrynę.
..pomyłkę w "sortach mundurowych"przygotowanych przez moją mamę... Para półbutow produkcji NRD które były niby takie same , a jednak inne...Jeden był brata a jeden mój.. :) Brat posiadał stopę znacznie większą...
... nocny ból ucha który chciał rozerwac czaszkę. Po podaniu jakiegoś medykamentu bół ustał jak ręką odjął.
Kolonie zdrowotne w Wieliczce uważałem za....niezwykle nudne :)
Leżakowanie przez okres bodajże 3 tygodni , dzień w dzień wyłączając z tego niedziele, dla chłopca mającego jak wszystkie dzieci w tym wieku symptomy przypominające ADHD było straszliwą męczarnią fizyczną jak i psychiczną . Psychiczną to raczej bardziej.. :wink:
Pózniej gdzieś w wieku bo ja wiem ...13 lat.... namiętnie wyjeżdzałem na kolonie do miejscowości Skomielna Czarna...No ...to to już były kolonie pełną gębą...Takie prawdziwe :) Chyba 3 razy z rzędu tam jeżdziłem...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 21 sierpnia 2010 00:02:33 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 20:59:42
Posty: 503
Armia interesowała mnie już od najmłodszych lat ... :D

Obrazek

Armie z innych kontynentów również :wink:

Obrazek

Takich zabawek już chyba nie robią :P


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 470 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 24, 25, 26, 27, 28, 29, 30 ... 32  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 196 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group