. pisze:
Ilość wydanych w zeszłym roku płyt odpowiada ilości nowych winyli wypuszczonych w przeciągu ostatnich 15 lat.
Pet napisał:
że jest to "renesans" dotyczący garsteczki (w skali całości odbiorców muzyki na nosnikach wszelakich)
Znasz nakłady niezależnych wytwórni (CD)? Ja tak. To w ogóle jest garsteczka.
A na przykład docelowe 1000 płyt "Legendy", 500 sztuk singla z Siodemki.com uważam za dużo (a jest to ciągle scena niezależna). Nie mówię o sporawych nakładach jeśli chodzi o jazz i klasykę.
Nie wiem czy pytając mnie o niezależne wytwórni masz na myśli te same rojony co ja, ale tak. Znam nakłady CD wypuszczanych przez niezalezne wytwórnie.
Problem polega właśnie na tym, że popularność winyli kończy się praktycznie tam, gdzie kończą się różnej maści sceny niezależne. A że sceny te mają to do siebie, że są zjawiskami niszowymi i popularność winyli w ich kręgu nie zmienia się praktycznie od lat, to trudno tu mówić o "renesansie"... a zwłaszcza w szerszym kontekście.
To że dzięki Sławkowi i reedycji "Legendy" tudzież pośmiernemu debiotowi "Siekiery" zaczęto nagle trąbić w mediach o winylach, to jeszcze zbyt mało, żeby mówić o renesansie. Chociaż oczywiście z perspektywy dziennikarzy, taki slogan brzmi z pewnością bardzo "sensacyjnie" i kusząco.
Porównaj zresztą nakłady najprężniejszych nawet niezależnych wytwórni z nakładami "majorsów", którym ani się śni "przesiadanie" na winyle (w związku z rosnącą popularnościa iPoda i mp3 wieszczy się tam wręcz zmierzch poczciwego CD).
Co do nakładów, rzędu 500 czy 1000 sztuk w dystrybucji niezależnej, to mam taką historyjkę. Jakies 10 lat temu miałem manię kupowania undergrundowego pankroka na winylach własnie. Jarały mnie zwłaszcza wydawnictwa "limitowane, ręcznie numerowane". Wychodziło tego własnie 500, czy 1000 sztuk i było dystrybuowane na wszystkie strony świata. Kupiłem parę takich "rarytasów" i jarałem się, że mam takie "unikalne" egzemplarze. Jakież było moje rozczarowanie, kiedy całkiem niedawno okazało się, że w skali globu (z uwzględnieniem takich chłonnych rynków jak Stany, czy Japonia) zeszło około 300-350 sztuk całego nakładu... reszta zalega w magazynach producenta i dystrybutorów, któzy od mniej więcej dekady zastanawiają się co robić z taka kupą winylu. I nie mówię tu o płytach polskich kapel, które zna jedynie najblizsza rodzina i przyjaciele.
Zdrówka życzę
Zaloguj się
Zarejestruj się
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Ostre
.
?) z wytłoczoną na płytach muzyką. Wizualnie nie do końca mój styl, ale trudno przejść wobec tych prac obojętnie:
