Ultima Thule

a ja zawsze myślałam, że jak będę mieć sześćdziesiątkeu to będzie to taki czas, w którym Polska zacznie obficie czerpać korzyści z naszego członkowstwa w Unii. i wtedy emerytury będą wysokie a ja ruszę w świat!

...i zostaniesz niemieckim turystą 8) .

Jak skończę 64 lat to może w końcu będzie mnie stać na całą dyskografie Metallici...a cała emeryture będę oddawała wnukom na trawę,alkohol i..czekoladęXD

_________________
Nie każdy kto mówi tobie Panie do królestwa Bożego się dostanie

nie chcę
wszystko automatycznie, dni podobne do siebie... nie chcę...

_________________
Bez zbroi wychodzić się boję.

jak już skończe 64 lata, to będe mogła przejść pod stołem na stojąco, bo ludzie na starość się kurczą. fajne to czasy..

możesz jeszcze podróść czasami...

_________________
in the middle of a page
in the middle of a plant
I call your name

Widzę tu dużo dowcipasów podszytych jednak lekko obawą.
Ja tam mówię wprost - wcale mi się to nie uśmiecha.
Manool -

e no co wy serio??? ja kiedy patrzę na moich dziadków (a 64 to oni już mogli zapomnieć!), to czuję się całkiem zachęcony, żeby dotrwać do emerytury.. no! i z Izą na kurs tańca

i birthday greetings, bottle of wine!

_________________
ćrąży we mnie zła krew

oooooooooo tak tak i zrobimy takie manewry sześćdziesiątków!!!! fajnie!

Nie popieram na razie entuzjazmu Krejzowego, więc Arasku (póki można he he)

_________________
Bez zbroi wychodzić się boję.

hmm... jestem nadal w szoku. myslałem, że gdzie jak gdzie, ale akurat na tym forum większość traktuje jako pewną oczywistość to, co Budzy zawsze mówi przed Anielą: że starość się Panu Bogu jak najbardziej udała i że fajny to okres, jak zresztą każdy inny. No nic, mam nadzieję, że się nie rozczaruję, kiedy juz będziemy z Izą miec te 64

_________________
ćrąży we mnie zła krew

Na to, żeby na starość spacerować za rączkę z żoną pracuje się całe życie.

Ja nie mam problemu z akceptacją swojego wieku (33 lata ) i mam nadzieję, że taka postawa mi zostanie do póznej starości. A jak pomyślę o tych 15- 18-letnich nieszczęśnikach ... Ja dopiero od paru lat wiem, że żyję, jestem naprawdę wolnym człowiekiem, który wie, czego chce. Kilkanaście lat temu mój stosunek do świata, ludzi , kobiet, Boga, rodziców itd. był żałosny ! Gówno tak naprawdę wiedziałem, o co chodzi w życiu.

Trzydziecha is the best !! A jak słysze teksty rówieśników z mojego otoczenia, że nie wypada chodzić na koncerty rockowe itp. to po prostu mi ich szkoda, biedni ludzie...
Niezależnie od wieku trzeba być sobą , wtedy wszystko gra.
Ciekawe, ile jest na tym forum osób po trzydziestce ?
Ujawnijmy się ! W kupie razniej !

_________________
Czekając na noc układam sobie pieśni,
Nie wsłuchuj się za długo, nie wpatruj się za bardzo...

jak będe w tym wieku to zaczne śmigac na 200 róznych instrumentach, grać z kuzynami w karciochy, jak rodzinna tradycja nakazuje...popijając wino dostępne tylko dla starszyzny.... będe jeździć na na nocne wyprawy z mężem, ścigać się po lesie i zjeżdzać na linie.....robić rzeczy mało odpowiednie do wieku starszyzny

chyba większość

_________________
Bez zbroi wychodzić się boję.

crazy, troche podobnie chyba myslimy.

ja nawet z pewnego punktu widzenia nie moge sie doczekac starosci. to znaczy nie chce pominac mlodosci i "wieku pomiedzy", ale czesto wyobrazam sobie (niestety sam, bo na razie za daleko od siebie mieszkamy) jak siedzimy w naszym domku we dwojke z d52, gdzies tam w ogrodie siedza dzieci z wnukami, a my wspominamy cale zycie w myslach (nic nie mowimy, ale kazda sytuacje przezywamy razem, tylko usmiechajac sie porozumiewawczo) czujac spelnienie i szczescie.
pewnie jest to spowodowane tym, ze wspomnienia sa dla mnie bardzo wazne (moze przez moje pokrecone zycie, ale kto dzis zyje prosto) i bardzo przyjemne. bardzo lubie sie nimi dzielic i sluchac czyichs, ale takich osobistych i waznych, takich ktore ucza zycia jak sie w nie zaglebic.

pozatym uwazam, ze wtedy mozna czuc sie i dojrzale i mlodo (jak chocby papierz), a to jest dopiero cos.

opowiedziala mi w sobote d52 historie z kazania ktorego wysluchala bedac ostatnio na rekolekcjach 3 st onz w tarnowie:
do autobusu miejskiego pelnego starszych ludzi wpadla grupka mlodziezy, kleli, krzyczeli, ogolenie sprawiali nieprzyjemne wrazenie, a jeden powiedzial do reszty:
- chcialbym miec taki proszek, zeby tu posypac i zeby cale to pruchno zniknelo, a my molibysmy usiasc.
na to mu jedna babcia odpowiedziala:
- takiego proszku jeszcze synku nie ma. ale jak ty bedziesz starszy to pewnie juz wymysla.

wedlug mnie starsi ludzie maja przewage doswiadczenia nad mlodszymi, a jak polacza to z mlodoscia ducha (przychodzi mi tez na mysl milosc do zycia, niekoniecznie swojego), to sa nie do pokonania. nie potrzebuja kondycji, ani nawet zdrowego ciala.
niestety za mlody jestem na plany o kursie tanca. na razie myslimy jak tu zaczac, a najbardziej zalezy nam na tym, by tak zyc, by na starosc tak bardzo chciec wpominac cale zycie wspolnie. co pozatym bedziemy robic?
moze zapytamy crazych gdy juz skoncza ten kurs...