Bogus pisze:
Temat ciekawy, a mi brak wiedzy, żeby wchodzić w polemikę, ale z punktu widzenia niezależnego obserwatora drzewostanu w Tatrach po polskiej i słowackiej stronie (czy też, mówiąc precyzyjniej, po północnej i południowej stronie grani), sytuacja (skala zniszczeń i - na ile wiarygodne były informacje, do których dotarłem - pochodzenie problemu) w jednym i drugim miejscu była nieporównywalna, nie wiem więc, na ile rzeczywiście można porównać skuteczność zastosowanych metod radzenia sobie z problemem. Być może trafiam kulą w płot, ale mam wrażenie, że to jak porównać łazienkę, w której wylała pralka podczas prania z drugą, w której przewrócił się kubeczek z wodą. W tej pierwszej zastosowano pompy, w drugiej poczekano aż wyschnie i efekt był ten sam.
W południowej części doszedł huragan. W ogóle tatrzański temat jest mocno złożony, chociażby dlatego, że tam też skład regli był mocno zmodyfikowany przez leśników. W dużej mierze reliktowość limb i modrzewi oraz ekspansja świerka, o których się mówiło dość długo (nawet na polskim przy okazji jakiegoś wiersza młodopolskiego), to nie żadna reliktowość i nie żadna ekspansja, tylko efekt wyrębów i nasadzeń.
Natomiast porównania, jak pisałem, pochodzą z różnych regionów, także nizinnych. Co ciekawe, w Puszczy Białowieskiej miejsca, w których rozpoczynają się gradacje kornika to zwykle nie rezerwaty, z których rozchodziłby się na lasy gospodarcze, a odwrotnie. Natomiast warto pamiętać, że świerki mają dość skuteczne sposoby obrony przed kornikiem, pod warunkiem, że są w dobrej kondycji. Świerki w Puszczy Białowieskiej mają małą szansę na dobrą kondycję, bo to rejon na skraju jego głównego zasięgu (z jednej strony Polski jest populacja "alpejska", z drugiej "tajgowa", a środkowa Polska zawsze miała małe zaświerczenie. Gdyby nie leśnicy, świerk na Pomorzu czy dużej połaci Mazowsza albo Wielkopolski byłby takim samym ewenementem jak daglezja. Ponadto, budowa zbiornika w Siemianówce zdrenowała trochę puszczę, więc dla tak płytkokorzennego gatunku zrobiło się gorzej. Po trzecie, ocieplenie klimatu też świerkowi w tym regionie nie służy.
arasek pisze:
Można przecież to jeszcze rozszerzyć (np: nie martwmy się że złoża węgla się wyczerpują, za jakieś 430 milionów lat po kolejnym karbonie pojawią się kolejne) i dalej zgodnie z zasadą kopernikańską.
Różnica jest taka, że za 430 mln lat ludzkości może nie być, a jeśli będzie, to przez ten czas będzie musiała się obyć bez węgla w ogóle. Tymczasem nawet gdyby cały dany las zniknął, to do czasu jego odrośnięcia zawsze mamy jakiś inny las obok.
arasek pisze:
Ale wiadomo, że gdyby kornik miał zeżreć całą puszczę,
O to o tyle trudno, że kornik je tylko świerki. Inne gatunki drzew jedzą inne stworki. Świerk ma duży udział w Puszczy Augustowskiej, ale w Białowieskiej jest tylko domieszką. No i w części rezerwatowej zżera od prawie stu lat, a i tak to tam są głównie świerki o wymiarach pomnikowych, a w części pryskanej, wycinanej itd. jest ich mniej. Niekoniecznie dlatego, ze kornik je zeżarł - leśnicy je uratowali od tego losu... ścinając

. Zrozumiałe, że w lesie plantacyjnym, inaczej patrzy się na wycięcie drzewa niż w rezerwacie. Pytanie tylko, czy zważywszy na to, ile jest w Polsce lasów gospodarczych - poczynając od Borów Dolnośląskich, na Puszczy Augustowskiej kończąc, czy akurat w Puszczy Białowieskiej wersja plantacyjna jest najlepszym wyborem.
PS.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Po%C5%BCa ... %281988%29