Ultima Thule

I've got a bike
You can ride it if you like
It's got a basket
A bell that rings


I left my soul there,
Down by the sea
I lost control here
Living free

Zaczynałem na Piksi.
Ale pamiętam że oprócz Piksi (Pixi?) był też model Dixi. Chłopaki mieli na osiedlu
Potem to już był czerony Universal, ale taki jakiś ubogi bo bez przerzutek.
Dziwny to był rower - taki jakiś niewymiarowy. W tak zwanym międzyczasie jeździłem też podczas wypraw nad Wisłe Wigrami brata, spawany był chyba z 3 razy i poszedł w odstawke.
Potem przez długie lata szalałem na kolarce Romet Sport. Pamiętam że miała przerzutki firmy favorit i manetki na ramie. Rower zaginął pod apteką kiedy pojechałem po leki dla babci w 3 klasie liceum.
A treraz to ameryka - jezdze Meridą trekingową i bardzo sobie chwale.

właśnie stwierdziłem, że z rowerami mam tak jak z jedzeniem - bardzo lubię używać, ale zupełnie nie mam o czym pisać...

_________________
ćrąży we mnie zła krew

DUET !!!
kultowy rower !

to chyba niewygodnie się zmieniało przerzutki, jak manetki były na ramionach


mnie też cholera bierze w takich sytuacjach... chodzi o to, że jak ja piratuję jeżdżąc po chodnikach to nie uważam, że mam pierwszeństwo i że wszyscy powinni się przede mną rozstępować, odmiennie od przechodniów łażących po ścieżkach rowerowych, których jak na lekarstwo w tym kraju... (ale jak ostatnio byłem na Helu i w Trójmieście to tam całkiem przyjaźnie dla rowerów jest)...

pozdro...
KoT

w summie tak, nie było wtedy numerków na manetce. trzeba było zmieniać na wyczucie.


Na Helu faktycznie bardzo przyjemnie. Dwa tygodnie temu jeździłem tam w weekend. Scieżka lepsza-gorsza ale jest na całej długości półwyspu.

W Warszawie wkurzające w scieżkach rowerowych jest też to, że potrafia "przeskakaiwać" z jednej strony jezdni na drugą po pare razy.

W OGÓLE SPORO RZECZY JEST TAK URZĄDZONYCH JAKBY LUDZIRE MIELI MIEĆ OCZY NAOKOŁO GŁOWY.

W Wawie sie dziewczyno nie uchowałabyś
choc i tak lepiej jak w Elblągu Mandaty a przeklinanie

Zwłaszcza że podczas jazdy przeważnie za bardzo trzęsie...

_________________
My shadow is always with me. Sometimes ahead... sometimes behind. Sometimes to the left... sometimes to the right. Except on cloudy days... or at night.

ale dzisiaj niby nie trzęsło, nikogo nie omijałem, na niczym się nie potknąłem, w dziure nie wpadłem, gumy nie złapałem... no było niby mokro na chodniku, ale jechałem prosto, bez skrętów i w dodatku trochę pod górkę, więc tempo nie mogło być straszliwe... a jednak mnie wyszczeliło w powietrze i teraz mam szwy na czole i kołnierz na szyi...

_________________
ćrąży we mnie zła krew

prezentacja w sobotę pewnie...
Ech, trochę to nerwowe było jednak... Dobrze, ze już dobrze...

Oooo...

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?

Oooj.......

_________________
zgubiłem nogi
nie mam na portret

...pszykra sprawa.

no to już wiadomo na co będziemy uważnie patzreć w sobotę: na KOŁNIERZ i szwy (dobrze że dobrze)
a tak na poważnie, to zwykle jak stasiek zasuwa na rowerze to mnie ciarki przechodzą. może jednak powinien jeździź w kasku

_________________
ja herez ja herez

o kurde... Crazy, dobrze, że nic gorszego się nie stało..

_________________
wiatr jest szary a księżyc zielony.