Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest pn, 06 maja 2024 19:37:02

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 580 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9 ... 39  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 16 lipca 2007 13:57:29 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 12:17:46
Posty: 4936
Skąd: Biadacz
Peregrin Took pisze:
Najbardziej jakoś się cieszę na przeprawy promowe po Warcie!

ja jakiś miesiąc temu wybrałem się na wycieczkę z Prudnika do Opola przez Białą, Głogówek i Zdzeszowice... Pięknie było pomimo tego, że przez parę godzin padał deszcz... a największą atrakcją na trasie (której główne punkty programu dobrze znałem) była przeprawa promowa na Odrze pod Zdzieszowicami... prom mechaniczny poruszający sie za pomocą siły przewoźnika i pazażerów ciągnących stalową linę...

pozdro...
KoT


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 18 lipca 2007 10:32:23 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 15:59:39
Posty: 28019
Ja niebardzo lubię włączać dynamo. Jako urządzenie jest fajne, ale ten hałas mnie zniechęca. Zdarza się mi więc na bocznych drogach nie włączać...

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 20 lipca 2007 17:35:13 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25406
a ja jeżdżę jak zwykle zupełnie nieromantycznie, bo do pracy - za to często ćwiczę przy okazji głos i wydzieram się wniebogłosy, próbując wyciągnąć różne trudne dla mnie skale
dzisiaj ćwiczyłem Jima Morisona ;-)

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 20 lipca 2007 20:11:57 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 16:53:29
Posty: 14866
Skąd: wieś
Crazy pisze:
ja jeżdżę jak zwykle zupełnie nieromantycznie, bo do pracy


Ja też. Bardzo lubię tę formę dojazdu. Daje poczucie wolności, a z rana możliwość rozruszania ciała. :)


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 20 lipca 2007 20:36:40 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 18 listopada 2005 20:20:58
Posty: 3939
Skąd: miasto Książąt
ubolewam nad tym, że ostatnio nic nie jeżdżę :( no, ale nie mam jak. kiedy wracam z pracy jest 17 czasem 18. po takim wysiłku chce mi się tylko spać. chyba w te wakacje już raczej nie pojeżdżę mimo, że jeszcze tylko tydzień pracy.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 21 lipca 2007 11:24:25 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 26 maja 2006 20:29:43
Posty: 6699
ja dziś odbieram mojego rumaka od mechanika zobaczymy jak będzie działał, trzeba było wymienić tylne tryby bo niedługo by się rozsypały...niedługo trza będzie to samo zrobić z korbą...

_________________
http://freemusicstop.com


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 24 lipca 2007 00:59:22 

Rejestracja:
śr, 11 lipca 2007 17:48:36
Posty: 234
Kod:
droga: 106,10 km
średnia prędkość: 18,6 km/h
czas jazdy: 5h 41' 04''
czas wycieczki: ~11h
liczba zdjęć: 290


Około 10:30 wyszedłem z domu, na rower i pojechałem trasą przez:
Grabczok, Murów, Czarna Woda, Jagienna, Domaradz, Fałkowice, Zbica, Pieczyska, Starościn, Siemysłów, Gręboszów, Rychnów, Kamienna, NAMYSŁÓW, Łączany, Ziemiełowice, Jastrzębie, Biestrzykowice, Dąbrowa, Świerczów, Miejsce, Krogulno, Zieleniec, Pokój, Krzywa Góra, Ładza i Kup. Po 21 znów byłem w domu.

W Murowie brzydki kościół. Wygląda jak te hotele w Ustroniu - one się nazywają jakoś "Piramidy" czy coś takiego. Tylko że mniejszy jest od tych hoteli. Albo jak duży domek wypoczynkowy typu "bacówka". Tak czy siak - brzydki. Ale za to pozostałości po dawnej hucie ładne. A od soboty także pominiki drewniane - coś jak na Wyspach Wielkanocnych, tylko mniejsze.
Obrazek Obrazek

Między Jagienną a Domaradzem kapliczka. Za szybką, oprócz obrazu, stała figurka zakonnicy, czego jednak chyba nie widać na tym zdjęciu.
Obrazek

W Domaradzu tartak (chyba), na którym po '89 nikt nie zamalował napisów 'socjalizm', 'praca' i 'pokój'. No OK - niech sobie tam będą.

W Fałkowicach mają ładny kościół, choć trochę za duży. Ale za to wieża ceglana robi wrażenie. W pobliżu kościoła budynek z napisami, które pamiętają jeszcze co najmniej 1945 rok.
Obrazek Obrazek

Starościn - kościół, który wygląda jak szopka trochę, ale mimo wszystko urzekł mnie. Właśnie swoją prostotą i skromnością, oraz tym, że jest na zewnątrz wsi. To tak ładnie. "Nie narzucamy się, nawet budynek nie jest zbyt <<krzykliwy>>, wiecie gdzie jest nasza świątynia, chcecie to przyjdźcie."
Obrazek
Jest tam też pałacyk. Najpierw myślałem, że nie można do niego wejść, bo koło bramy był znak zakazu wjazdu. Jeździłem więc wzdłuż muru i w co lepszych miejscach robiłem zdjęcia. Aż w końcu facet, który kosił trawę, jak się okazało w czasie rozmowy - pałacykowy konserwator, nie wytrzymał i mało uprzejmie* spytał mnie czego szukam. W czasie rozmowy okazało się, że wjechać mogę na teren, nawet wejść do środka mogę, tylko tam teraz sprzątają, bo wczoraj było wesele, i że sam by mnie oprowadził, no ale ma zajęcie (przy tym ostatnim wymownie spojrzał na kosę żyłkową). No to pojechałem. Na mapie mam zaznaczone, że pałacyk jest odrestaurowany, ale czy ja wiem. Moża zaadaptowany - tak by było lepiej. Żałuję, że zaszedłem do tylnego wejścia, gdzie na ścianie wisiała pasująca tam jak pięść do oka muszla z aparatem telefonicznym i że wszedłem do środka. Ponieważ w środku pałacyk okazał się zaadaptowany do czegoś w stylu ośrodka kolonijnego i to takiego najniższej rangi (choć nie - najniższej rangi to Turawa). Aż dziw, że w takich warunkach ludzie robią sobie wesele. Lepiej by mi było ograniczyć się do ściany frontowej i do boków. Poza tym w pałacyku biegała dwójka dzieci, chyba potomstwo którejś ze sprzątaczek. Dzieci te szukały mnie co jakiś czas, pytając się nawzajem "gdzie on jest", ale gdy mnie spotykały, to raczej myślały o czmychnięciu w bezpieczne miejsce niż powiedzeniu czegokolwiek**.
Obrazek Obrazek
Proszę zwrócić uwagę, że na zdjęciu robionym z tyłu pałacyku widać mój środek transportu.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Na terenie przypałacykowego parku taki oto budynek. Jeśli dobrze odczytałem z mapy - mauzoleum. Drzwi szczelnie zamknięte, budynek w rozsypce.
Obrazek Obrazek

W Siemysłowie znów kościół. Ładny, ale jakby trochę na siłę wepchnięty w sąsiadujące budynki (czego jednak nie widać na zdjęciu).
Obrazek

Trochę dalej kapliczka "monstrum":
Obrazek Obrazek

Tu też (w Siemysłowie) nastąpiła pierwsza brutalna potyczka między mapą a rzeczywistością. I niestety, jak to często, obrałem złą stronę w tym sporze - obraziłem się na mapę pojechawszy nie do końca tak jakbym chciał, ale cóż robić - druga, którą miałem przy sobie, nie obejmowała tego obszaru. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło - zmieniłem trasę i zahaczyłem o...

Gręboszów. Już wczoraj czytałem, że tu zabytkowy kościół jest. Cieszyłem się więc tym bardziej, gdy trafiwszy do niego, zobaczyłem otwarte drzwi (pierwszy raz w ramach tej trasy). Niedługo się jednak cieszyłem - miałem to nieszczęście w szczęściu, że akurat przyjechał Opel ksiądza proboszcza, z nim samym za kierownicą. Mało uprzejmie* zapytał mnie, co to za gości mają, skąd jestem (o to pytał dwa razy; dobrze, że dowodu nie kazał pokazywać), pytał, czy byłem już w środku, poinstruował, że prosi o nierobienie zdjęć, bo to zabytkowy kościół i już dwa razy był okradziony i to już nie jest tak, że każdy może sobie przyjść z aparatem i robić zdjęcia i poszedł. No trudno.
Później go widziałem odjeżdżającego, gdy kręciłem się jeszcze po wsi, ale już nie chciałem robić takiego numeru, że pojechałbym z powrotem do kościoła, by robić zdjęcia.
Obrazek

W Gręboszowie był też jakiś pałacyk (chyba), ale w stanie rozpadu. Zrobiłem kilka zdjęć, podobała mi się wieżyczka z zegarem.
Obrazek

Rychnów - znów kościół. Tym razem drewniano-murowany. Gdy podjechałem, wyjeżdżali z terenu kościoła jacyć robotnicy. Drzwi do kościoła były otwarte, więc zaraz też wszedłem do środka, by robić zdjęcia. Zdążyłem zrobić dwa i już stał w wejściu jakiś kościelny czy ktoś, więc szybko schowałem niepostrzeżenie aparat do kieszeni. Podszedłem do tego człowieka, a jemu niestety zebrało się na rozmowę. Mówił, że nie ma nic przeciwko, bym zwiedzał, ale że jeśli przyjeżdża ktoś obcy, to jednak trzeba powiedzieć opiekunowi budynku, żeby ów wiedział co jest grane, że on już swoje przeżył, więc wie jak to jest, że kiedyś przyszli do starszej pani jacyś ludzie, mówili że listonosz przynosił emeryturę w fałszywych pieniądzach, by przyniosła swoje, to sprawdzą, ona przyniosła, oni sprawdzili, zapytali czy nie ma czegoś jeszcze, ona poszła szukać, oni w tym czasie zabrali pieniądze i poszli, i że teraz wszędzie ostrzegają, żeby uważać i takie tam i takie tam. Ja potakiwałem, on kaszlał (bo jak się okazało musiał przeze mnie biec - robotnicy doniesieli mu, że ktoś _OBCY_ kręci się koło kościoła), w końcu zrozumiał, że nie mam ochoty na pogawędkę i dał mi spokój. Poszedłem zrobić zdjęcia z zewnątrz.
Obrazek

Kamienna - na tej wyciecze, do znudzenia, robiłem zdjęcia kościołów. Takich jak ten w Kamiennej jest dużo w tych okolicach. Mały, skromny kościółek, nieraz na wzniesieniu, wieża ustawiona na środku i pod nią wejście do środka. Jak wyglądają w środku - nie wiem, bo wszystkie zamknięte. Ale podoba mi się ten typ kościołów.
Obrazek

NAMYSŁÓW
Miałem wypisane zabytki, jakie są do zobaczenia, ale nie wszystkie udało mi się znaleźć w krótkim czasie, a nie bardzo mogłem zostać długo. Widziałem kościół Franciszkanów (chyba). Z zewnątrz ładny - duże kościoły też lubię (!). W środku nie wiem - za dużo ludzi było, a ja w sandałach, krótkich spodenkach i koszulce bez rękawów. Wprawdzie uważam, że nic by się nie stało, ale wisiała tam jakaś kartce o rzekomej powadze miejsca, więc sobie odpuściłem.
Obrazek Obrazek

To samo w tamtejszym parafialnym kościele.
Obrazek Obrazek

Obok parafialanego browar namysłowski ("najlepszym piwem jest Namysłów full, gul gul gul..."), a na jego dachu łapacze. Ale małe. (Proszę zwrócić uwagę na bociana na trzecim zdjęciu.)
Obrazek Obrazek Obrazek

Ratusz - nic szczególnego.
Obrazek

Fontanna obok ratusza.
Obrazek

I jakiś pomnik w parku. Niestety nie wyszły zdjęcia Bramy Krakowskiej (czy raczej pozostałości po niej). Sama Brama podobała mi się. I jeszcze resztki murów i fortyfikacji wraz z basztą, na którą można było wejść tylko z przewodnikiem i tylko w pełnych godzinach (nie to nie - ja nie czekam). I jeszcze taki oto dom z drewnianą klatką schodową:
Obrazek

Może Namysłów wzdłuż głównych dróg wyjazdowych ciągnie się długo, ale ponieważ nie chciałem jechać główną, skręciłem w jakąś boczną. Zdziwiłem się, ponieważ całkiem niedługo zapachniało wsią, potem były jakieś ogródki działkowe i koniec Namysłowa. Przypominam, że wyjechałem z niemal centrum! Niebawem trafiłem do miejscowości:

Łączany. Nic ciekawego - ja tu tylko przejazdem.

Ziemiełowice i tamtejszy kościół. Taki mały, ceglany klocek. Nawet bez wieży. Podobał się.
Obrazek

Jastrzębie - kolejny kościół, podobny do tego w Kamiennej. Za nim jakieś stare nagrobki, trochę zniszczone i pozostałości po jakimś budynku - dawny kościół, dawna kaplica cmentarna? Nie wiem. Ludzie z działki obok, robiący dymiącego grilla, dziwnie się na mnie patrzyli.
Obrazek Obrazek

Biestrzykowice - kościół, taki sam typ jak wyżej, ale drewniano-murowany jak w Rychnowie. Inny sposób pomieszania budulców.
Obrazek Obrazek

I pałac, czy raczej rudera po nim. Zrobiłem jedno zdjęcie i uciekłem - w pobliżu przebywala rozochocona młodzież.
Obrazek

Dąbrowa - pozostałości po jakimś zakładzie, nie wiem jakim.
W sklepie w lodówce mają tylko piwo. A nie, znalazły się półlitorwe butelczynki wody gazowanej. Większe tylko spoza lodowki. Niegazowanej nie ma. Mają biedę, ale jej akurat nie można kupić.
Kościół - taki typ jak wyżej. Niby zabytkowy. Usytuowany na wyraźnej górce.
Obrazek

Późno się zrobiło, trzeba było wracać raczej krótką trasą i nie robić zdjęć. Ominęły mnie więc cmentarze żydowskie, kościoły zwykłe i zabytkowe oraz dwór z XVII wieku. Innym razem poprzynudzam jeszcze.

Przypisy:
* - tak jest prawie zawsze - robię zdjęcia, jestem przestępcą; i nikogo nie obchodzi, że jeśli będę potrzebować zdjęć do niecnych celów, to zrobię je tak, że nawet nie będą wiedzieć kiedy; to nieważne.
** - swoją drogą, w ten sposób można sprawdzać, kiedy mniej więcej u dzieci zaczyna się bunt - młodsze chętniej mówią "dzień dobry", starsze mniej chętnie.

Gratuluję i dziękuję tym, którzy przeczytali całego tego posta. :bukiet:

(Jeśli komuś podobają się te zdjęcia, to mogę przesłać większe i więcej z poszczególnych miejscowości.)

_________________
"Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie" (Łk 12,48b)
"Sprzedawali majątki oraz dobra i rozdzielali je każdemu wedle potrzeby." (Dz 2,45)


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 25 lipca 2007 17:58:35 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 18 listopada 2005 20:20:58
Posty: 3939
Skąd: miasto Książąt
Kościół w Fałkowicach kojarzę, zrobił na mnie niezłe wrażenie. Był on na naszej trasie rowerowej z Włoch do Paryża :) śmiesznie brzmi, ale takie mamy ładne wsie :) w tym kościele w Namysłowie, mój kumpel jest wikarym.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 26 lipca 2007 23:02:22 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 26 maja 2006 20:29:43
Posty: 6699
Jutro o ósmej wyjazd na wycieczkę rowerową na 4 dni plan: zobaczyć wyrzutnię rakiet V2 czy jakoś tak :D zobaczymy jak wyjdzie :wink:

_________________
http://freemusicstop.com


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 02 sierpnia 2007 02:11:13 

Rejestracja:
śr, 11 lipca 2007 17:48:36
Posty: 234
W piątek wybrałem się na wycieczkę wyczynową. Mniej się liczyły mijane miejscowości i krajobrazy, bardziej to, by przejechać 150 km (dotychczasowy mój rekord - 143 km). Północną stroną jeziora turawskiego pojechałem w stronę Olesna. Tam miałem odwiedzić znajomego. Muszę przyznać, że jechało się nad wyraz dobrze - na miejscu byłem około 13, a wskazania licznika to około 60 km z prędkością średnią ponad 24 km/h. Posiedziałem godzinę, kolega naprawił mi hamulce*, dzięki czemu poczułem się bezpieczniej na rowerze (jeszcze tylko łyse opony i niesprawne dynamo... hm...).

Pojechałem dalej w stronę Kluczborka. Niestety! Niecałe 10 km dalej poczułem, że tylnym kołem coś za bardzo rzuca. Zatrzymałem się i usłyszałem charakterystyczny syk, jasno tłumaczący, czemu rzuca kołem. Co tu teraz zrobić? W środku drogi między dwoma miejscowościami, w pobliżu tylko kombajny i ciągniki rolnicze, a ja nieprzygotowany na taką ewentualność (miałem ze sobą tylko pompkę). Oceniłem z mapy, która miejscowość jest większa (niestety ta bardziej odległa) i półniosąc rower podreptałem ku niej. Po krótkim czasie czułem prawie każdy krok, a ściślej robiące się pęcherze. W końcu dotarłem do jakiegoś sklepu, pytam czy są dętki, ale okazuje się, że nie ma (nie jestem pewny, czy kobieta zrozumiała, że chodzi o rowerową; sam patrząc na siebie pewnie bym pomyślał o innej dętce) ale sprzedawczyni proponuje mi, bym sprawdził w następnej miejscowości.

Akurat! Poszedłem drogą, szukając jakiegoś lepiej wyglądającego domu, by tam zostawić rower. Znalazłem. Podchodzę do drzwi, dzwonię i cisza. Choć wydawało mi się, że słyszałem jakieś kroki w środku. Dzwonię jeszcze raz i otwiera po chwili starszy facet. Coś tam zaczyna burczeć, jakby po francusku. Coś tam zapytałem i usłyszałem odpowiedź po francusku, ale raczje nie była to odpowiedź na moje pytanie. Zapytałem więc grzecznie po angielsku, ale Francuz także tego języka nie znał. Zmieszany tą sytuacją zapytałem (nadal używając angielskiego), czy mogę rozmawiać z kimś z właścicieli. Na to Francuz przymknął drzwi (ale była szpara, dla mnie oznaczająca, że zaraz ktoś przyjdzie) i zniknął. Po chwili wrócił i z gestów zrozumiałem, że jest sam w domu. Chwyciłem się ostatniej deski ratunku: "Sprechen Sie deutsch?" - pytam. Ale odpowiedź (zastosowałem domysł lingwistyczny) zabrzmiała, że tylko po francusku. Wzruszyłem ramionami uśmiechając się i podziękowałem, odchodząc. Ledwo dotarłem do drogi, to przyszli akurat ze sklepu jacyś ludzie, którzy tam są w gościnie i mówią (!!!) po polsku. Gospodarzy nie ma, ale rower mogę zostawić - nie ma problemu.

Szczęśliwie z miejscowości tej w krótkim czasie był autobus do Olesna. Pojechałem. Jeszcze nie byłem pewny, co dalej - kupić dętkę w Oleśnie i wrócić (a jeśli to kwestia opony?) czy wrócić do domu i następnego dnia pojechać autem po rower. Gdy wysiadłem w Oleśnie, zobaczyłem błysk błyskawicy i zaciągające się chmurami niebo - to mnie przekonało o wariancie drugim. Niestety okazało się, że rzeczywistość wakacyjnej komunikacji publicznej nie jest mi przychylna - o godzinie 15 z Olesna nie można się dostać do Opola. Mam 10 minut do autobusu do Kluczborka. Sprawdzam jeszcze pociągi - do Opola nic, ale mogę do Kluczborka i stamtąd do Opola, pod warunkiem, że relacja Olesno - Kluczbork się nie spóźni, bo wtedy klapa. Wybieram więc autobus. Zapytawszy się o ulgę studencką dowiedziałem się, że nie ma, bo nie ma tu żadnych uczelni, że we Wrocławiu jest uczelnia. No tak. Zawsze jakieś wytłumaczenie.
Wysiadka w Kluczborku. Wprawdzie PKS nie jest obok PKP, ale ktoś bardzo mądry zdecydował o umieszczeniu rozkładu jazdy PKP na dworcu PKSu. Autobus do Opola za jakieś pół godziny, pociąg za 10 minut. Pytam szybko kogokolwiek którędy do dworca PKP, włączam tryb szybkiego chodzenia (ale obuwie się jednak nie nadaje) i idę. Ledwo zdążyłem. Z drogi szybko na kładkę nad peronami i patrzę przy którym stoi osobówka. Schodzę na pierwszy taki peron - nie, to nie ten. To szynobus na sąsiednim peronie. Znów szybko góra, dół i do konduktorki po bilet. A ona, że bardziej się opłaca w kasie, bo 4 zł taniej. Ja - a zdążę? Ona - zaraz zapytam. Znika na 2 minuty, po czym wraca i mówi, że właśnie wjeżdżają pociągi, że mam 4 minuty. Więc biegiem (choć to nie wygodne) udaję się do kas, które nie wiem gdzie są, bo przecież wszedłem kładką z ulicy. Jeszcze pani kasjerka, chąc oszczędzić mi kłopotu, pyta, czy pociąg jeszcze nie odjechał. Nie, nie odjechał. Po chwili uzbrojony w bilet wracam do pociągu. Dojechałem do Opola.

Następnego dnia pojechałem samochodem po rower - jakoś go wepchnąłem do środka. W domu zaś wymieniłem obie opony (okazało się, że to jednak opona).
Teraz jeszcze tylko dynamo, bym czuł się w pełni bezpieczny.

Tak oto bardzo dobre warunki kondycyjno-pogodowe zmarnowały się na przejechanie niecałych 70 km.


(W lesie po drodze czułem przyprawą maggi. To już trzeci raz w ciągu ostatniego miesiąca. Ktoś może wie, jaka roślina wydziela taki zapach?)


*Przez niesprawne hamulce prawie potrąciłem kobietę, która chcąc przejść przez ulicę ze sklepu do samochodu wtargnęła na jezdnię, chyba źle oceniając moją prędkość. Wydawało mi się, że zdała sobie sprawę z błędu i że przyśpieszy, więc odbiłem w prawo, by przejechać za jej plecami, ale ona tylko chciała mnie zmylić, bo tak na prawdę cofnęła się, przez co prawie się zderzyliśmy. Przeprosiliśmy się nawzajem i pojechałem dalej.

_________________
"Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie" (Łk 12,48b)
"Sprzedawali majątki oraz dobra i rozdzielali je każdemu wedle potrzeby." (Dz 2,45)


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 02 sierpnia 2007 08:47:05 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 12:17:46
Posty: 4936
Skąd: Biadacz
bandit pisze:
W piątek wybrałem się na wycieczkę wyczynową. Mniej się liczyły mijane miejscowości i krajobrazy, bardziej to, by przejechać 150 km (dotychczasowy mój rekord - 143 km).

:shock:
kurcze... mój max to jakieś 120 km i miałem dość... tyle, że zazwyczaj
nie jeżdżę tylko po asfalcie... chociaż ostatnio udało mi się zrobić niemal 100km i zajęło mi to 5:30h w siodle i 8h w sumie... i całkiem nieźle się jeszcze czułem... ale zrobienie jeszcze 50km to chyba jednak nie dla mnie...

bandit pisze:
a ja nieprzygotowany na taką ewentualność (miałem ze sobą tylko pompkę).

:shock: tego to ja już nie rozumiem... ja zawsze ze sobą na trasę dłuższą niż 15km od Opola (taką odległość można wrócić na piechotę) zabieram dętkę i sprzęt do łatania... co prawda odkąd pamiętam, to gumę złapałem tylko wtedy, gdy jej nie wziąłem i z Niwek miałem spacer, ale może to dziła jak amulet ;)

ja z małżonką rok temu mieliśmy nieco podobne przeboje wycieczkowe...
jakiegoś niemiłosiernie upalnego dnia jechaliśmy zwiedzając kościółki drewniane z Kluczborka przez Olesno do Opola (w Oleśnie długi odpoczynek w klimatyzowanym barze)... ostatni kościółek był w Zakrzowie Turawskim, był już wieczór, zrobiło się chłodniej... do domu jakieś 10km, na liczniku jakieś 95km, więc powinien być już relax... no i tak jadę za małżonką i coś czuję, że ona mi normalnie odjeżdża... zmieniłem przekładnie na przyjaźniejsze... i nic... deptam, deptam, a ona coraz dajej... gdzieś tak w Kotorzu myślę sobie... trza odcedzić kartofelki... zszedłem z roweru, ulżyło mi nieco, zabieram się za wsiadanie na rower, a on ani dudu... tylne koło nie chce się ruszyć... dotknąłem piastę i się poparzyłem... okazało się, że osioł co mi konserwował wiosną rower źle skręcił piastę i ta w czasie jazdy się skręciła na maxa i zapiekła... na liczniku mieliśmy 100km... do domu było jakieś 5km... ale rower był nie do ruszenia... szwagierka w polonezie wystarczyła, żeby nas ewakuować do domu...

kilka dni później w niedzielę, po naprawieniu mojego rowera postanowiliśmy się wypuścić na kolejna wycieczkę... na Górę Św. Anny i spowrotem (w sumie jakieś 60-70 km) upały nie zelżały, więc postanowiliśmy, że wyjedziemy o świcie... i takeśmy zrobili - wyjazd ze wschodem słońca - przed 5 rano... jazda przez chłodny las... Kosorowice, Kamień Śląski... na Górze Św. Anny byliśmy przed 8 rano, o 8 byliśmy na mszy, a o 9 zebraliśmy się spowrotem do domu... Jak zaczęło się robić naprawdę gorąco dojeżdżaliśmy właśnie do rogatek miasta... przy przejażdżaniu przez ruchliwą ulicę małżonka mnie woła i mówi, że coś z łańcuchem i chrobocze... patrzę, a tu złamana ośka w tylniej piaście... no i znowu szwagierka, poldon... ale przynajmniej teraz żonka ma już nowy rower...

bandit pisze:
(W lesie po drodze czułem przyprawą maggi. To już trzeci raz w ciągu ostatniego miesiąca. Ktoś może wie, jaka roślina wydziela taki zapach?)

po naszemu nazywa się to lubczyk :) i rośnie np. u moich rodziców na działce... jak sama nazwa wskazuje jest to afrodyzjak :D
http://pl.wikipedia.org/wiki/Lubczyk_ogrodowy

pozdro...
KoT


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 05 sierpnia 2007 12:34:17 

Rejestracja:
śr, 11 lipca 2007 17:48:36
Posty: 234
KoT pisze:
zazwyczaj nie jeżdżę tylko po asfalcie

Ja też nie, chyba że
bandit pisze:
wybrałem się na wycieczkę wyczynową

Bo na nieasfaltowych drogach niestety prędkość bardzo maleje, a przy długiej trasie nie jest to bezpieczne. Ale wtedy wybieram raczej mało uczęszczane drogi - żadne tam wojewódzkie.

KoT pisze:
tego to ja już nie rozumiem

No i właśnie. Ja nie zabierałem ze sobą (i nadal nie wiem, czy będę zabierać (!)), ponieważ odkąd mam swój obecny rower i jeżdżę na nim bardziej "świadomie", nie miałem chyba jeszcze nigdy problemu dziurawej tylko dętki. Dwa razy dętka byla dziurawa, ale był to oczywisty efekt dziurawej opony. W takim zaś przypadku, branie zapasowej opony trochę niewygodne, a łatanie dętki w dziurawej oponie trochę bezsensu. ;)

KoT pisze:
po naszemu nazywa się to lubczyk

:shock: Ja byłem prawie pewny, że mam jakieś omamy zapachowe, a tu takie coś... No, no...
KoT pisze:
jak sama nazwa wskazuje jest to afrodyzjak

Ale zgodnie ze wskazówkami Jaruhy ze 'Starej baśni' nic mi po nim - musiałaby moja ukochana go zebrać i mi podać, patrząc w oczy, gdy będę spożywać. ;)

_________________
"Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie" (Łk 12,48b)
"Sprzedawali majątki oraz dobra i rozdzielali je każdemu wedle potrzeby." (Dz 2,45)


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 18 sierpnia 2007 07:55:21 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 16:53:29
Posty: 14866
Skąd: wieś
bandit pisze:
Zatrzymałem się i usłyszałem charakterystyczny syk, jasno tłumaczący, czemu rzuca kołem. Co tu teraz zrobić? W środku drogi między dwoma miejscowościami, w pobliżu tylko kombajny i ciągniki rolnicze, a ja nieprzygotowany na taką ewentualność (miałem ze sobą tylko pompkę).


Bandit, ja przebitą dentkę, gdy nic nie mam pod ręką, łatam klejami typu superglue. Po prostu zalewam dziurę kilkoma warstwami, każdą nakładając po wyschnięciu poprzedniej. Wszystko zależy od wielkości dziury. Na kilka kilometrów jazdy wystarczy, a jak się uda to nie ma żadnego wycieku powietrza i nawet na dłużej. Oczywiście to tylko prowizorka, ale supergluty mają w każdym sklepie czy kiosku.

_________________
Youtube


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 18 sierpnia 2007 12:43:04 

Rejestracja:
śr, 11 lipca 2007 17:48:36
Posty: 234
Gravi pisze:
Bandit, ja przebitą dentkę, gdy nic nie mam pod ręką, łatam klejami typu superglue.

Koledzy mi kiedyś objaśniali tę sztuczkę, ale tłumaczyli przy tym, że trzeba szybko pompować, właśnie zanim wyschnie jeszcze do końca, by potem przy rozszerzaniu się dętki nie pękło klejenie.

Inna sprawa - tu bym musiał dziurę w oponie i wystający z dziury drucik zalać tym klejem. :lol:

_________________
"Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie" (Łk 12,48b)
"Sprzedawali majątki oraz dobra i rozdzielali je każdemu wedle potrzeby." (Dz 2,45)


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 18 sierpnia 2007 12:55:45 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 16:53:29
Posty: 14866
Skąd: wieś
bandit pisze:
Koledzy mi kiedyś objaśniali tę sztuczkę, ale tłumaczyli przy tym, że trzeba szybko pompować, właśnie zanim wyschnie jeszcze do końca, by potem przy rozszerzaniu się dętki nie pękło klejenie.


Ja akurat robię odwrotnie. Czekam aż zaschnie i pompuję. Fakt, że jest to klej twardy i nieelastyczny, ale te pare kilometrów przy dużej dziurze wytrzyma - sprawdziłem w kwietniu. :wink:

A opona to zupełnie inna sprawa. :)

_________________
Youtube


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 580 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9 ... 39  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 129 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group