Od mniej więcej roku często jeżdżę/chodzę po mieście z empetrójką. W takim kontekście muzyki słucham, żeby:
a) pobudzić się w czasie porannej senności
b) odprężyć się w czasie popołudnio-wieczornego zmęczenia/stresu/jakiejkolwiek innej negatywności
[a także c) żeby się przenieść na inny poziom, zdystansować i zapewne też wyalienować - ale nie o tym chcę pisać]
Zauważyłam, że na te dwa (pozornie?) odmienne sposoby działają często TE SAME piosenki. Tzn - w zależności od nastroju, w jakim jestem, albo energetyzują, albo uspokajają (choć najbardziej lubię energetyzujące uspokajanie, więc w istocie może to być podobne - coś jak grzane wino z migdałami albo coś
). Rok temu jesienią bardzo często w ten podwójny sposób słuchałam "PMK". A w tym podobne funkcje przypadły "Cosmopolis" Brygady Kryzys, ze wskazaniem na "Naokoło wieży" i "Żondzi xionc".
Poza tym... prawie nigdy nie słucham muzyki, nie robiąc przy tym nic innego. Zawsze jednak słuchanie czemuś towarzyszy - choćby czytaniu forum. (Czasem słuchać jej nie mogę, bo rozprasza.) Właściwie słuchanie Muzyki tylko dla słuchania Muzyki odbywa się w moim przypadku najczęściej koncertowo. I chyba wtedy mogłabym powiedzieć, że słucham jej, by
Gero pisze:
wejść w metafizyczny kontakt z Pięknem
W związku z tym - z muzyką jako towarzyszem różnych codziennych czynności - nie mam poczucia, że jest to:
Gero pisze:
tak ogromną w pewnym sensie stratę czasu, bo oczywiście nie chodzi mi tu o słuchanie muzyki przy obieraniu pyr żeby było przyjemnie, bo w tym filozofii większej nie ma
Koncert - tak... To jest przeniesienie w inny wymiar. I kontakt z pięknem.
Ale na co dzień powody są bardziej utylitarne, czyli:
Gero pisze:
żeby sobie poprawić nastrój?
ale też - żeby się zmelancholizować, znastrojowić, zdystansować itd.
Natomiast wielkie odczucia typu Kontakt z Pięknem częściej odbieram, gdy mam do czynienia ze słowem.
Zaloguj się
Zarejestruj się
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
). Jest narkotykiem. To na pewno. Ale chcę trwać dalej w tym uzależnieniu 8)
