Ultima Thule

A może to nie chodzi o to, by myśleć o Bogu, tylko własnie o sobie? Albo raczej "nad sobą"? Na ile jesteśmy w stanie się poświęcić, na ile nad sobą potrafimy panować ? Dla mnie taki jest sens postu - uczyć się poprawiania siebie, panowania nad soba.

Ja osobiście prawnikiem nie jestem, ale przydałoby się coś takiego, może nie jako klasyczne warnowanie ( wersja z "czerwonym paskiem"postępu"") ale np jakaś specjalna grupa Oślich Uszu, z ograniczeniami dostępu, albo coś w tym stylu.

_________________
Would you know my name, if I saw you in heaven ?

Mój kanał na YouTube, czyli klejenie modeli, ale nie tylko.

ja, ja, ja, i jeszcze raz moje wielkie ego. co tam Pan Bóg...
jak "siebie poprawię" i zobaczę jaka to ja jestem święta i co nie tylko, to po co wtedy Pascha? Bóg, który zbawia? mocarzom Pan Bóg nie jest potrzebny.

Ależ skąd. Dokładnie na odwrót - żeby zobaczyć, co we mnie jest nie tak, a nie, jaki jestem wspaniały. Teraz to zrozumiałe ?
Aha, no i fakt, że bez Boga NIC nie możemy uczynić, to też jest dla mnie oczywiste, jakby ktoś miał wątpliwości. A moje ego... no cóż... mam nadzieję, że nie jest nadmiernie rozdęte...

_________________
Would you know my name, if I saw you in heaven ?

Mój kanał na YouTube, czyli klejenie modeli, ale nie tylko.

moje ego jest mega rozdęte i o swoim pisałam, to tak celem doprecyzowania.

nie

OK, jeszcze raz od początku, o co mi chodziło.

Ja tak traktuję post, właśnie jako czas, w którym mogę zastanowić się na ile potrafię być dobry, jak potrafię panować na sobą, czy umiem powstrzymać się przed czymś, czegoś sobie odmówić, czy nie, czy potrafię panować nad sobą, i na ile, czy nie. Albo jeszcze prościej - zobaczyć, ile jest we mnie dobra, a ile trzeba we mnie poprawić. (Taki edit po pewnym czasie: to co napisałem to w pewnym sensie i do pewnego stopnia "pobożne życzenie" i chyba Karolina miała sporo racji w poprzednim poście, przynajmniej, jeśli chodzi o mnie...) Oczywiście, pracować nad sobą trzeba cały czas, ale wtedy można mocniej się nad tym zastanowić. Poza tym - i to dla mnie jest taka bardziej "odczuwalna" funkcja Wielkiego Postu - jest on genialnym "kumulatorem napięcia" przed Wielkanocą - ta cała atmosfera możne nawet w pewnym sensie grozy zostaje potem gwałtownie rozładowana- i to jest dla mnie najwspanialsze.

Mam nadzieję, że nie piszę jakichś herezji, ale jeśli jest tu jakiś teolog i tak uzna, to niech bije na alarm

_________________
Would you know my name, if I saw you in heaven ?

Mój kanał na YouTube, czyli klejenie modeli, ale nie tylko.

zupełnie inny jest więc sposób pojmowania pewnych rzeczy.
ja zwykle skupiam się na sobie wystarczająco porządnie toteż czas wielkiego postu rozumiem bardziej jako zwrócenie uwagi na Boga, tak dla odmiany... na siebie o tyle, że jestem zero plus grzech i bardzo, bardzo potrzebuję Boga.

no i spoko. tyle, że jak ktoś powiedział życie to nie teatr a chrześcijaństwo to nie rurki z kremem i dopiero teraz wszystko się zaczyna

To znaczy zwrócenie uwagi na siebie, oczywiście w odniesieniu do Boga, naszych relacji z Nim, to zrozumiałe.
Oczywiście, że tak, pisałem o tym, co czuję, po prostu.



Ja myślę raczej że jeden plus grzech - człowiek ma wartość, i między innymi dlatego może "stanąć do walki".

_________________
Would you know my name, if I saw you in heaven ?

Mój kanał na YouTube, czyli klejenie modeli, ale nie tylko.

Karolina, nie wiem czemu, ale odnoszę wrażenie, że nie próbujesz zrozumieć... widzisz hasło "praca nad sobą" i od razu włącza Ci się kontrhasło "to kto zbawia, Bóg czy ja sam"... nie jest tak?

a jak się rozmawia hasłami, to się nie dochodzi do porozumienia, wiesz?

_________________
ćrąży we mnie zła krew

próbuję zrozumieć ale kompletnie się z tym nie zgadzam. zresztą przerabialiśmy to już milion razy w różnych miejscach

Masz rację oczywiście

Dzięki za trzeźwość spojrzenia, nie wiem po co znowu zacząłem prowokować tę samą dyskusję

_________________
ćrąży we mnie zła krew

Ja w Poście staram się zawsze z czegoś zrezygnować - z czegoś akurat na moją miarę. W tym roku w piątki nie gram w nic na komputerze. I to wystarczy - nagle zrobiło się miejsce na to, co przychodzi z poza mnie. Jestem tym absolutnie zadziwiony.

_________________
Youtube

Ja wypiłem jak dotąd w Poście trzy i pół piwa, z czego półtora przypadkiem.
No i wódkę raz piłem, na balu, ale była dyspensa od biskupa.

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.

chyba dokładnie wiem, o czym mówisz!

dlatego m.in. nie widzę sprzeczności między opcją "praca nad sobą" i tą drugą opcją - chodzi o to, że kiedy się podejmuje jakiś wysiłek, kiedy robi się coś inaczej, to bardzo często dzieje się właśnie to, o czym pisze Gravi - przychodzi coś, czego wcale nie zaplanowaliśmy, ale czemu otworzyliśmy drzwi.

_________________
ćrąży we mnie zła krew

To brzmi intrygująco!
I o to chyba chodzi.

A z wyrzeczeniami, z pracą nad sobą... Jak ktoś sobie coś narzucił i męczy się z tym, liczy dni i w ogóle kicha, to chyba lepiej tego nie robić.
Raczej zrezygnować z czegoś, gdy się czuje, że coś się "zyska". Na coś się otworzy drzwi .

_________________
wstanę jeszcze raz
raz jeszcze będę biec
tam gdzie czekasz Ty

A bo najpierw mi nalali, wypiłem, a dopiero potem skojarzyłem, że przecież nie powinienem. Nieuświadomione to było.

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.