Ultima Thule

Tour de France dziś niesłychanie wypadkowo. Najpierw kraksy w peletonie, czterech gości z połamanymi częściami ciała (!) zakończyło udział w wyścigu, w tym taki mistrz jak Aleksander Winokurow. Contador też się wywrócił, ale dogonił peleton... natomiast peleton nie dogonił grupy uciekającej i zmienił się lider... no ale przede wszystkim grupa pościgowa dojechała tylko we trzech, a przecież było ich pięciu - ponieważ dwóch wywrócił samochód Nie wiem, czy to telewizja, czy techniczny, w każdym razie zahaczył o Hiszpana, a ten o Holendra (zeszłorocznego zwycięzcę klasyfikacji aktywnych i górskiej w Tour de Pologne) i biedny Johnny Hoogerland wleciał w drut kolczasty Obaj dojechali do mety (!) i tyle im z tego, że dostali obaj nagrodę dla "najbardziej walecznego zawodnika" etapu...

My chcemy, żeby w tym roku jednak Contador nie wygrał.

_________________
ćrąży we mnie zła krew

Będzie piękna walka między Contadorem, a braćmi Shleckami. Może jeszcze Ivan Baso się włączy. Od przyszłego tygodnia zaczynają się góry, a ja niestety nie będę od środy oglądał

W tym roku w ogóle jest dużo kraks.

_________________
kocham cię extra mocno, kocham cię luksusowo

Może ktoś woli finisze na stadionach niż w miastach, ale trzeba przyznać, że widoki, jakie pokazują nam podczas transmisji Tour de France po prostu zapierają dech w piersiach. Zwłaszcza teraz te ostatnie trzy etapy, w Pirenejach. Ja muszę tam pojechać!!!

_________________
ćrąży we mnie zła krew

a i nasi komentatorzy TdF na Eurosporcie dają radę

za to finisz etapu słabiutki, szachy nie kolarstwo

_________________

"Niewole robią z nas ponurych i złych"
"Nie ma przypadków, są tylko znaki"

ja bardzo proszę nie obrażać szachów....

_________________
un tralala loco

no dobra
niech będą kolarskie szachy

_________________

"Niewole robią z nas ponurych i złych"
"Nie ma przypadków, są tylko znaki"

A to wynik już jest ustalony?


Te kolarskie szachy były głupie. Szachy są fajne na szachownicy a nie na górze, gdzie mógł rozstrzygnąć się wyścig. Bracia Szleki mnie rozczarowują coraz bardziej, a wyjsciowo im właśnie kibicowałem. To po co Voigt charował i dwa razy zaliczał upadki, po co cała drużyna ciągnęła ten peleton jak głupia - żeby wszyscy przyjechali razem?

Mam nadzieję, że wygra ten Tour ktoś nieoczekiwany.

_________________
ćrąży we mnie zła krew

Nie oglądam w tym roku, ale to są te dwa asy od biatlonu?

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.

nie wiem,
nie oglądam biathlonu na Eurosporcie

_________________

"Niewole robią z nas ponurych i złych"
"Nie ma przypadków, są tylko znaki"

A powiem Ci, że warto dla samych komentatorów, jak mają dobry dzień!

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.

Więc to jest jednak ten sam duecik - w załączniku dowód.

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.

nawet o Tobie coś jest
Oglądałem w sobotę etap na którym Contador miał odrobić straty - z całego etapu najciekawszy był ich komentarz.

_________________

"Niewole robią z nas ponurych i złych"
"Nie ma przypadków, są tylko znaki"

Panowie są pierwsza klasa! Ale ostatnie dwa etapy też fajowe!

Kurde, jutro ktoś szarpnie, czuję to!

A żużlowcom, których niestety znowu nie mogłem oglądać - wielkie gratulacje!!!

Tudzież piłkarkom Japonii (znajomi oglądali i mówili, że fajne to, bo się nie faulują i nie ma symulowania, jak w męskiej piłce na każdym kroku... taki może jeszcze sport w stanie czystym, choć osobiście nie ukrywam, że jestem uprzedzony).

_________________
ćrąży we mnie zła krew

Contador szarpie

_________________

"Niewole robią z nas ponurych i złych"
"Nie ma przypadków, są tylko znaki"

Wyczułem!

Dwa ostatnie etapy Touru miały po pięć gwiazdek na łebka! Zwłaszcza ten wczorajszy, ale i dziś. Zwłaszcza niezwykle patrzyło mi się na niewiarygodną walkę Thomasa Voecklera, wczoraj był triumfatorem na równi ze Szlekiem, dziś walczył do wyprucia żył, i to było niesamowite, gdy przez wiele kilometrów samotnie gonił uciekającą mu grupę z Contadorem i Schleckiem... według wszelkich prawideł sztuki kolarskiej nie miał prawa ich dogonić... no i nie dogonił, ale ile czasu utrzymywał ten sam dystans, nic nie tracąc! Szkoda mi, że stracił tę koszulkę, ale jaka satysfakcja niespodziewana ze zwycięstwem jego kolegi z drużyny, tego rewelacyjnego Rollanda! Zwróciłem już wczoraj uwagę, że wszyscy ci najwięksi uciekali sami, wszystkich pomocników musieli zostawić za plecami - Contador, Evans, Sanchez, Cunego... tylko bracia byli dwaj. Bracia - oraz Voeckler z Rollandem, ci dwaj kolarze z zespołu zaproszonego do Touru na dziką kartę! Czad.

I dzisiaj ten Rolland wziął i dogonił Contadora a potem przegonił i jego i Sancheza Ale się cieszyłem na mecie. I jak się Francuzi przede wszystkim musieli cieszyć: tyle razy ich zawodnicy grali czołową rolę na etapach, uciekali, rwali peleton, wygrywali premie, ale zwycięstwa etapowego nie było. Już jest!

No ale co będzie jutro?... Głupio będzie, jak Evans wygra całość, chyba że jutro pojedzie, jakby był Cancellarą i wygra nie tylko z Andy'm, ale cały etap. Bardzo dobry jest w tym roku, ale jednak za wczorajszy etap wolę Andy Schlecka.

_________________
ćrąży we mnie zła krew