Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest wt, 16 kwietnia 2024 21:39:14

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 106 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 4, 5, 6, 7, 8  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 08 sierpnia 2009 14:23:17 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 17 lutego 2007 10:03:24
Posty: 17991
...nie ma to jak gnębic "swoje wojsko" czyli "Stalin" przyjmuje służbę oficera dyżurnego...

Zasadniczo jest tak. Jak służbę oficera dyżurnego ( który to oficer jest najważniejszą osobą w pułku oczywiście po dowódcy i szefie sztabu) przyjmuje dla przykładu major dowódca 2 baterii startowej w żaden sposób nie gnębi swojego wojska a to z prostego względu...kamufluje wtedy niedoskonałośc swego pododdziału co wiąże się z świętym spokojem..swoim głównie...i o to chodzi.
Wbrew tym odwiecznym regułom działał oficer naszej baterii o pseudonimie nadanym mu przez wojsko a mianowicie "Stalin" ...( Stalin ...bo wąchole takie stalinowskie miał)
Gdy Stalin pełnił służbę oficera dyżurnego wzywał nas i tylko nas pod swoje okno. Nie wzywał żadnego innego pododdziału a z jakich względów tak czynił wie tylko on....Podoficerowi naszej baterii każdorazowo nakazywał dostarczenie książki wychodzących z koszar, a żołnierzom wracającym z przepustek kazał meldować się na "chamowni", czyli w pomieszczeniu oficera dyżurnego . Miałem raz przyjemnośc meldowania się u Stalina. Chłopu ubzdurało sie że nieterminowo wróciłem z przepustki stałej i gdyby nie interwencja naszego podoficera dyżurnego noc z niedzieli na poniedziałek spędziłbym w leszczyńskim " anclu"...siedzac w areszcie jak to się mówi za niewinność!
Stalin jako oficer dzwonił raz po capsztyku na naszą baterię do podoficera dyżurnego pytając sie czy wojsko wróciło z przepustek. Dostając odpowiedź zgodną z swoimi oczekiwaniami zadawał pytania dalej których treść w fazie końcowej z zdania pytającego przeobraziła się w zdanie rozkazujące, a u człowieka trzymającego słuchawkę telefoniczną wywołały najpierw zdziwienie a później lekki uśmiech ale taki raczej z politowaniem...
Stalin kontynuował swoja serię pytań...
Czy wojsko juz znajduje się w łóżkach?..Tak panie poruczniku...
Czy wojsko jest trzeżwe? Oczywiście panie poruczniku...
Gdy podoficer myślał że to już koniec słowotoku Stalina w słuchawce telefonu npojawił się ni to rozkaz ni to polecenie...

......Podoficer dyżurny...proszę iść sprawdzić oddechy żołnierzy i zameldować o wynikach swoich spostrzeżeń... :shock: 8)
No i co miał zrobic ten biedny podoficer dyżurny? Wsadzac swój szlachetny organ powonienia w pobliże otworów gębowych śpiącego już w znaczniej mierze wojska? Polecenia oczywiście nie wykonał, ale Stalinowi zameldował że wszystko jest jak w najlepszym porządku...
P.S. Bali się ci nasi podoficerowie przyjmować służbę jak Stalin szalał na "chamowni"...normalnie strach i trwoga!
Stalin był człowiekiem niewiele starszym ode mnie. Niektórzy żołnierze względem jego osoby przyjęli stanowisko takie, że jeśli w wszechświecie istnieją jakieś obce formy życia to Stalin absolutnie jest jednym z jej przedstawicieli....Normalny "ufok"...Jakby się tak dokladnie przyjrzec temu człowiekowi to teoria snuta przez wojsko miała swoje uzasadnienie...Tak... Ten dziki wzrok....i ten dziwny chód.. :wink:


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 08 sierpnia 2009 16:12:30 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 08 kwietnia 2006 14:18:18
Posty: 225
Skąd: Chełm
A czapkę z nutrii miał? :D

Odcineczek świetny jak zwykle. Chyba jeszcze nigdy nie zaznaczyłem, że i ja jestem fanem tego wątku - niniejszym to czynię :)


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 09 sierpnia 2009 12:21:30 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 17 lutego 2007 10:03:24
Posty: 17991
Miles Teg pisze:
A czapkę z nutrii miał?

...wojskowy regulamin nie przewidywał posiadania przez żołnierzy czapek z nutrii! :D
Zimowym nakryciem głowy była tzw. czapka "uszanka"

Obrazek

A propos zimy...
Leszczyńskie koszary były prawdopodobnie spuścizną po przebywaniu na tych ziemiach wojsk niemieckich...A grzejniki w postaci żebrowanych kaloryferów swą "służbę w wojsku" zaczęły pewnie później jednak moim zdaniem pochodziły z okresu "późny Bierut , wczesny Gomułka"....Za cholerę nie spełniały swojej funkcji. Podstawową oczywiście funkcją było ogrzewanie izb żołnierskich ,ale też służyły one jako suszarka odzienia wojskowego w postaci skarpet. Wyprane i wykręcone skarpety w przeciągu 8 godzin nigdy nie mogły wyschnąć ponieważ grzejnik imitował raczej swoje przeznaczenie jadąc na pół ....co ja mówię....
co najwyżej na cwierc gwizdka!
Podczas zimnych zimowych dni temperatura w pokoju nie przekraczała 10(?) stopni w związku z tym wojsko otrzymywało dodatkowy koc do spania co i tak nie pozwalało zmarzniętemu organizmowi spokojnie spac.
Strój do spania w okresie zimowym składał się z :
..kalesonów
..podkoszulki z długim rękawem
...pidżamy
...dresiku wojskowego ala Ferdynd Kiepski
...skarpet
Co bardziej zdesperowani do tego wymyslnego zestawu dodawali czapkę uszankę! :lol:


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 10 sierpnia 2009 17:25:51 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 17 lutego 2007 10:03:24
Posty: 17991
...Żwirek i Muchomorek...i powiedzmy Rumcajs...

...W zwiazku z tym że nie chciałbym aby w mej opowieści pojawiały się nazwiska , bohaterów pewnego zdarzenia ubrałem w imiona popularnej kreskówki produkcji czechosłowackiej a mianowicie Żwirka i Muchomorka. Postaci te są tak integralne jak bohaterowie filmu rysunkowego produkcji radzieckiej z tym że bohaterowie bajki pt. "Opowieści z mchu i paproci" byli przyjaciółmi a zwierzaki bajki produkcji radzieckiej nie koniecznie nimi byli a można się nawet pokusic o stwierdzenie że byli wrogami...Jeden z nich miał nietypowe uszy a drugi "srogie" zęby... :wink:
Jeżeli wchodzimy w świat ludzi i krasnaloskrzatów postac trzecia występująca w opowieści w realu nosiła także nazwisko "odzwierzęce" w mej opowieści przybiera imię Rumcajsa. W zasadzie nie widzę z tymi dwoma postaciami żadnego związku...bo ten Rumcajs ani jest rudy i ani chytry.. :wink:
Jeżeli już znamy postaci przejdźmy do sedna sprawy. W zasadzie to sytuacja ani nie jest zbytnio śmieszna ale działa tu zasada kumulacji śmiesznych jak dla tej sytuacji nazwisk i nieświadomośc Rumcajsa że to wszystko nie jest żart..
Żwirek i Muchomorek byli żołnierzami służby zasadniczej. Wespół na zmianę pełnili służbę na Punkcie Kontroli Technicznej PKT. Była to 8 godzinna służba od godziny 7 do godziny 15. Polegała ona wypuszczaniu samochodów z jednostki po odpowiednim przedstawieniu dokumentów. Podstawowym dokumentem uprawniającym do wyjazdu poza jednostkę pojazdu wojskowego był Rozkaz Wyjazdu..
No i pełnili sobie chłopaki tą "sztukancką " służbę żyjąc jak te "pączki w maśle"...Prócz tych służb na PKT w związku z brakiem personelu ZSW chłopaki czasami zostali przydzielani do innych zadań a mianowicie do ochrony ludzi i mienia, czyli do pełnienia służby wartowniczej...
No i pewnego dnia starszy szeregowy Żwirek został skierowany na wartę , której dowódcą był plutonowy Rumcajs. W tym samym czasie starszy szeregowy Muchomorek pełnił służbę na PKT . W związku z tym że służbę na PKT w dniu następnym miał przejmować od Muchomorka Żwirek ,ten pierwszy dzwoni na wartownię.....

Telefon na wartowni....drrrrryn!!!!...drrrrrryn!!!!...Rumcajs podnosi słuchawkę i przestawia się...
- Dowódca warty numer 2 plutonowy Rumcajs...

..Z drugiej strony słuchawki ...

- Starszy szeregowy Muchomorek...czy jest starszy szeregowy Żwirek?

Na to pytanie plutonowy Rumcajs ,myśląc że ktoś z drugiej strony słuchawki "rżnie głupa" na całego odzywa sie tymi słowami adekwatnymi do zaistniałej sytuacji..." No i co mnie w "ciula " robisz!..Widział ich kto ...Żwirek i Muchomorek! :lol: " No i tak ten nasz plutonowy nie zajarzył do końca ,że postaci Żwirka i Muchomorka nie byli postaciami fikcyjnym ,a jak najbardziej realnymi...

P.S. Pytanie...Jak nazywali się na serio rzeczeni żołnierze? Tylko proszę mówic cicho tak żeby nikt nie słyszał... :wink:


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 11 sierpnia 2009 20:07:43 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 17 lutego 2007 10:03:24
Posty: 17991
...."chitry" Konik i bagnet z fiata...

Kapitan Konik słynął ze zbieractwa...Zbieractwo to ...jak coś leży i nie ma prawdopodobnie właściciela , gdzie stopień prawdopodobieństwa miesza się raczej z przypuszczeniem, a jak i przypuszczenie co do właściciela może okazać się in plus na jego korzyść ( tego właściciela), to można wtedy przymknąć oko a właściwie oczy i powiedzieć sobie ...nawet na głos....Leży to przecież niczyje! Taki był ów człowiek...Wszystkie "zdobycze" niczym ...bo ja wiem...sroka :wink: (chociaż może nie sroka, bo to ptaszyna mała) gromadził w kanale garażu swojej teściowej zlokalizowanego nieopodal jednostki. Kanał był chyba z "gumy" ponieważ obfitość łupów zgromadzonych w garażu była grubo ponad normę przewidzianą dla takiego obiektu mającego w założeniu pomieścić samochód osobowy.
Konik jako prywatny samochód posiadał "dużego fiata" . W związku z tym że maszyna nie była już pierwszej młodości , a cześci do fiata szło nabyc ..owszem...ale za pieniądze , kapitan próbował je zdobywac tu i ówdzie oczywiście systemem gospodarczym na zasadzie..."Czy wojsko nie ma jakiś niepotrzebnych części do dużego fiata...chętnych proszę o zgłoszenie się do mnie...."
Na apel Konika zgosił się kolega Krzysiek...Krzysiek miał chytry plan.Żeby wyłudzic wyjazd na przepustke, postanowił powiedzieć kapitanowi że ma i owszem sporo części do fiata ,a to z tego względu że jego ojciec nie tak dawno taki samochód posiadał to i części do "konikowego modelu" są w jego garażu na bank....
Konik nakazał bateryjnemu pisarzowi w tempie ekspresowym pisać przepustkę dla kolegi , mimo że Krzysiek był przewidziany do objęcia służby podoficera baterii, ubierając w tą służbę "krzyśkową" pierwszego napotkanego żołnierza.
Krzysiek wyruszył do Głogowa....
Niedziela wieczór Krzysiek wraca z przepustki...Patrzę i rozglądam się gdzie te fiatowskie części obiecane, gdzie ten silnik , gdzie ta skrzynia biegów...a lampy przednie i tylne.., a pompka paliwa i gaźnik/ No gdzie one! :lol:
Krzysiek wchodzi na baterię podchodzi do mnie i mówi:
...Ooooo..jutro będzie dym...!
A dlaczegóż to ... pytam
A...bo w zasadzie tych części to nie mam...a właściwie to mam jedną...
A jaką ...pytam..
Aaaa..bo mam tylko bagnet do pomiaru poziomu oleju....
No cóż...Konik przecież chytry jest to i z bagnetu się ucieszy..mówię..
A na to Krzysiek...."No nie wiem , nie wiem.....mam ten bagnet ..ale on jest złamany! :lol: :D
Reakcja Konika następnego dnia była łatwa do przewidzenia...
Wściekła wścieklizna piana dym wrzaski i trzaski....Normalna masakra... :lol: A wojsko w duchu śmiało sie do rozpuchu...ale tylko i wyłącznie w duchu... :wink:


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 13 sierpnia 2009 17:50:07 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 17 lutego 2007 10:03:24
Posty: 17991
...polityka i wojsko..czyli głosujcie na mnie a ja nimi będe "orał" nawet...

W ramach wyborów parlamentarnych dowódca naszego pułku zapragnął zostać posłem na sejm..."Pragnąc to za mało trzeba chcieć" ...tak mawiał mój kolega, lecz w sferach życia w których jesteś zależny od innych to i tak jest niewiele..Ale próbować zawsze można...
W ramach akcji "wybory 1993" dówódca pułku podjął szereg działań mających za zadanie zdobycie przychylności elektoratu.
Zbytnio na terenie jednostki nie zauważyłem jakieś zmasowanej akcji propagandowej, a jedynym może jej przejawem było czasowe zwolnienie aresztantów z miejscowego "ancla" ,chociaż to nie była żadna akcja propagandowa a jedynie wymóg stanowiący o powszechności wyborów, ponieważ ci aresztanci po zakończeniu wyborów udali się do swych miłych i przytulnych cel leszczyńskiego aresztu. Czyli amnestii nie było...
Odbywała się za to akcja "wojsko miastu i wsi" która polegała na "niewolniczej" pracy wojska względem miejskich i wiejskich instytucji mogących miec jakiś wpływ na sukces wyborczy dowódcy naszego pułku....Pracę tą nazwałem "niewolniczą' ponieważ zasadniczo taką była. Nie był ona za to pracą katorżniczą...Dysponowanie naszymi młodym organizmami na zasadzie ...."Bierzcie ilu chcecie i niech robią co chcecie" uważaliśmy jednak za szczyt barbarzyństwa...i stawiliśmy temu zjawisku czynny opór! :wink:
W ramach akcji " wojsko miastu i wsi' zostaliśmy zawiezieni autobusem (był to jedyny raz gdy jechałem wojskowym autobusem!) do pobliskiego "wsiomiasteczka" w celu porządkowania parku byłego dworu szlacheckiego...Jako osoba dozorująca jechał z nami człowiek w stopniu chorążego..Był to niemłody człowiek który nosił pseudonim (oczywiście nadany mu przez wojsko) którym określano przedstawiciela ludu ..powiedzmy strefy bliskiego wschodu ( ...kręcę tak żeby wszystko było anonimowo.. :wink:..a pojawiające się pseudonimy bohaterów poprzednich opowieści są prawdziwe aczkolwiek są jakby "drugimi imionami"... :wink: ).
A więc...
Po przybyciu na miejsce a przed rozdaniem nam grabi i łopat sprytne wojsko na zasadzie rozpoznania terenu zlokalizowało sklep monopolowy...
Ja wraz z moimi towarzyszami wzięliśmy sobie zakupy w miejscowym sklepie "lajcikowo" czyli jabol na trzech , natomiast następna "trójeczka" postanowiła w sposób czynny przeciwstawic się temu czynowi społecznemu i nie certoląc się za bardzo w sklepie monopolowym zakupiła 1 litr wódki...
Ze względu na to że chorąży krążył wokół nas niczym klawisz ze spożyciem trunków musieliśmy się czaić i oprózniac szklane naczynia dość szybko i sprawnie...
Z opróżnieniem butelki jabola nie było problemu...Rach ciach glu glu glu i po sprawie , natomiast posiadacze wódki z opróżnieniem swego litra ,a to ze względu na naszego "klawisza" ,a to ze względu na czas który nas limitował mieli troszeczkę problemu ...co ja mówię...mieli wielki problem!
Jeszcze nigdy nie widziałem ( chyba że na filmach gdzie alkohol leje się strumieniami) aby młodzi ludzie opróżnili zawartość dwóch butelek gorzały w 25 minut.... :shock: (wiem..wiem..mało widziałem... :wink: ).
Tempo spożywania wódki jak sie okazało w późniejszym okresie miało skutki raczej...tragiczne to może złe słowo , ponieważ nikt nie umarł..ale powiedzmy nieprzyjemne głównie dla niektórych konsumentów..a konkretnie jednego....
Po zakończeniu tej "niekatorżniczej" pracy udaliśmy sie spowrotem do Leszna...Tzn. nie bezpośrednio....W związku z tym że podczas spożywania alkoholu nikt nie został nakryty , po usilnych namowach żołnierzy ZSW...."Panie chorąży...zatrzymajmy się po drodze na jedno piwko" opiekun nasz "pękł" co jak się później okazało miało raczej skutki zgubne...
Gdy weszliśmy do knajpy wojsko aby zapobiec słowom "Panowie..ale tylko jedno piwo..." profilaktycznie zamówiło sobie po dwa.. 8) .
Chorąży trochę spanikowany biegał po lokalu, ponieważ dwa piwa już powolutku zaczęły się "troić" nie wiadomo czemu.. Gdy piwo zostało wypite udaliśmy się do naszego autokaru koloru "ciemna sraczka" i wyruszyliśmy do "domu"....Podróż nie trwała długo lecz wypity w nadmiarze alkohol u mego kolegi dowódcy drużyny w stopniu kaprala zaczynał powoli robic spustoszenie w jego biednej zmęczonej głowie...
Po przybyciu na teren jednostki kolega samoczynnie nie umiał opuścić autokaru...Bardzo zdziwiony tym faktem był nasz opiekun w stopniu chorążego. Wiedział już że kapral jest pijany , lecz nie umiał pojąc jak młodego człowieka 3 sztuki piwa mogą wręcz zabic... :lol:
"Pod rączki" kolega został zaprowadzony do izby żołnierskiej dowódców drużyn zwanej "świniarnią", a ostanie słowa które wypowiedział przed kompletnym "zerwaniem się taśmy" brzmiały następująco ..." Przynieście mi makrelę!" :wink: ...Tak.... tego wieczoru stołówka żołnierska serwowała owoce morza ...czyli makrelę... :wink:
("Studiowanie "jadłospisu było czynnością niemal rytualna i sprawiającą wojsku nieskrywaną satysfakcję... 8) )
No i przynieśliśmy "konającemu" makrelę...Kolega już nic nie mówił odrywając kęsy wędzonej ryby i przegryzając je chlebem...Jadł i milczał...
Po sutej i wystawnej kolacji upadł na łóżko i już miał zasnąć....gdy nagle niczym wulkan jakiś jego organizm opuściła ..makrela , chleb , 3 piwa , 1/3 litra wódki....i pewnie jeszcze "wafelka" o nazwie "Princessa", którą w zasadzie codziennie spożywaliśmy sobie na ramach podwieczorku wojskowego w miejscowej kantynie... :lol:
Zawartosc żołądka spokojnie spoczywała na brunatnoczerwonych deskach podłogi pokoju dowódców drużyn ,a winowajca....no cóż...winowajca zasnął snem głębokim i spokojnym...

P.S. Chorąży był bardzo zbulwersowany tym wydarzeniem..Powtarzał..
" Taki porządny chłopak...i kapral do tego!
Chorąży nie opuścił "rannego" kaprala i czuwał przy jego "zwłokach" do czasu aż chłopak wstał w godzinach póżnonocnych o własnych siłach...
Trochę ze strachu , a trochę z powodu dobrego serca które posiadał...
Chorąży nie był trepem...Oj nie był...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 16 sierpnia 2009 10:08:20 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 17 lutego 2007 10:03:24
Posty: 17991
...takie tam różne...

W sobotę jak wojsko nie miało co robic , a żeby się zbytnio nie nudziło kierowcom organizowano tzw. "szkolenie kierowców". Spotkanie to prowadził szef służby samochodowej jednostki w stopniu kapitana. Zasadniczo spotkania te były organizowane, aby w sposób niezwykle zmyślny i zaplanowany szydzić z wojska...Kapitan "celował" personalnie w jednego biedaczynę i na podstawie jego umiejętności czy raczej nieumiejetności poruszania sie samochodem, w sposób trochę żartobliwy wytykał mu błędy szydząc z niego ku uciesze licznie zgromadzonej gawiedzi ZSW...
Tak...Raz występowałem jako "gwiazda poranka"...Moje nieumiejetności , których powodem było brak objeżdżenia samochodem o masie dopuszczanej przekraczającej 3,5 tony były niemiłosiernie piętnowane , a zarzuty względem mojej osoby chcąc czy nie chcąc aprobowałem kiwnięciem głową i słowami "tak jest panie kapitanie"
Powodem mojego "der prozess" była jazda szkoleniowa z kapitanem na podstawie której szef służby samochodowej w stopniu kapitana miał stwierdzić, czy moje umiejętności prowadzenia samochodu predysponują mnie aby w nagrodę chyba do samochodu ciężarowego dołączyć mi przyczepę...Jazda szkoleniowa odbywała się bez przyczepy. Miała ona dac ogólny pogląd na umiejętności prowadzenia samochodu ciężarowego w ruchu miejskim...Jazda ta dała pogląd......jak najbardziej 8) ...Kapitan podczas mych wyczynów na drodze na miejscu przeznaczonym do pasażera raczej nie zachowywał się spokojnie..Powodem jego zachowania był troska o bezpieczeństwo swoje (moje pewnie też) i innych użytkowników dróg miasta Leszna... :wink:
Kapitan podczas szkolenie wytykał moje błędy które gównie polegały na:
...braku znajomości przepisów o ruchu drogowym ..." Bo wy żołnierze znacie tylko drogę od jednostki na Wyciążkowo (tam zlokalizowany był nasz obiekt techniczny)...jak te konie z klapkami na oczach, co to węgiel woża i znają tylko jedną trasę... :wink: ...Tak jest szeregowy...(to do mnie)"....
Ja..głowa góra dół góra dół i słowa..."Tak jest panie kapitanie"

....mknięciu przez skrzyżowanie na czerwonym świetle...."Ja mu mówię hamuj a on gaz do dechy....Tak jest szeregowy (to do mnie)..
Ja...głowa góra dół góra dół..."Tak jest panie kapitanie"
W tym przypadku mimo spolegliwych ruchów głową i słów potwierdzenia z wersją kapitana nie mogłem się zgodzić, a fakty przedstawione przez niego były lekko zmanipulowane... :wink:

...technice prowadzenia pojazdu..."Jazda samochodem nie był płynna , a wojsko czuje się chyba w tym samochodzie jak na jakimś rajdzie..Tak jest szeregowy...(to do mnie)..
Ja..głowa góra dół góra dół i słowa.."Tak jest panie kapitanie"

Kapitan w zasadzie miał rację. My naszymi maszynami głównie poruszaliśmy się po leśnych drogach.... a tam znaków drogowych raczej nie ma , nie ma także skrzyżowań z sygnalizacją świetlną i pieszych nie ma także. Na drogę publiczną wyjeżdżaliśmy bardzo rzadko to i nasze umiejętności prowadzenia samochodu w ruchu miejskim "szczyrze i uczciwie" określiłbym jak dosyć mierne.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 16 sierpnia 2009 21:58:22 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 17 lutego 2007 10:03:24
Posty: 17991
...z powodu braku materiału do przelania na ekran komputera wątek niedługo zostanie zawieszon...do czasu kiedy materiał taki pojawi się tzn. zostanie "wygrzebany" z zakamarków mej pamięci.

...slang wojskowy...typowy lub szczególny.

..żużel - kaszanka lub krupniok jak kto woli
..ucho dżambiego, szynka z orzechami - salceson
..świniarnia - pokój dowódców drużyn
...trolownia - pokój w którym dane mi było egzystować
...laser - szczotka do szorowania podłogi
...białe szaleństwo - serek twaróg z cebulką
...małpa - wołowina w puszcze
...taśma - kapral
...plutek - plutonowy
...biedak , trep - zawodowy wojskowy ..jednakże nie wszyscy "zasługiwali" na to miano.
...ciasteczka p.panc (czyli przeciwpancerne) - sucharki wojskowe
...wóz - łózko wojskowe
...kałach - karabin kałasznikowa.
...sierściuch - sierżant
...hamownia - czy chamownia ..nie wiem czy od chama lub hamulca - dyżurka oficera
...stefan - żołnierz nieobjęty rytuałem obcinki.
...obcinka - pozbawienie kota ogona.
..kot - młody żołnierz
...kondon - alarm
...pedef - podoficer pełniący służbe na pododdziale.
...dekle - czołgi
...kabuz - wartownik, z tym że to taki wartownik znajdujący się w pododdziale wartowniczym w którym tylko i wyłącznie zajmowano sie służbą wartowniczą.
...ocelot - żołnierz formacji obrony cywilnej (kiedyś coś takiego było w ramach ZSW)
..opinacze - buty wojskowe
..begieesy - wojskowe spodenki gimnastyczne
...stalowy - to samo co stefan


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 17 sierpnia 2009 18:01:08 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 17 lutego 2007 10:03:24
Posty: 17991
...kiedyś tajna dzisiaj jawna...

Kiedyś jednostki wojskowe i nie tylko oznaczone były takimi znakami..
Obrazek

...a dzisiaj..proszę bardzo. Frontem do ciekawskich :wink:

http://69pplot.leszno.net//index.php?op ... e&Itemid=1


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 18 sierpnia 2009 19:09:47 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 17 lutego 2007 10:03:24
Posty: 17991
..z cyklu fakty..ale może są to bardziej legendy chociaż kto to wie...

Jak legenda głosi w roku 1992 przebywał na naszej baterii rocznik niestety nie wiem jaki, w każdym bądź razie było to pobór wiosenny . Straszne to było wojsko... niezdyscyplinowane , pijące na umór raczej , nie szanujące nikogo i niczego. Kadra nie umiała dac sobie z nimi rady. Dzień w dzień imprezy , alkohol , zabawa...Dowódca baterii nie umiał dac sobie z nimi rady po prośbie i groźbie...
Jeden z sławnych incydentów rozgrywał się w izbie żołnierskiej, w której to przyszło mi mieszkac jakiś półtorej roku później. Legenda głosi że było to tak....
Siedzą chłopaki w izbie żołnierskiej i chleją..Chleją ..tak..,chleją a nie piją. Piją to ludzie "kurturarni". Gdy już wszelakie hamulce zostały zwolnione , a droga do wojskowej toalety wydawała się zbyt długa, a pęcherz zbytnio wypełniony nadmiarem płynów, a okno izby żołnierskiej było tuż tuż..więc...Więc jeden z tych orłów przeciwlotników postanowił załatwić potrzebę przez okno..Tak przez okno...No i stoi na tym parapecie i.....zbytnio nie będę owijał w bawełnę...leje jak "z cebra" 8) ...
Stoi i jeje w najlepsze...No i wszystko skończyłoby się szczęśliwie gdyby nie...No właśnie..Jednemu z współbiesiadników zrobiło się jakby niedobrze trochę..No a przecież nie odda zawartości swego żołądka na drewnianą posadzkę iżby żołnierskiej...bo kultura musi byc...i w tym takim czysto ludzkim odruchu postanowił udac się do tego samego okna, w którym to jeszcze stał jego kompan..Decyzja jego jak i prędkość była błyskawiczna , na tyle błyskawiczna i trochę nieświadoma ,że poruszając się w stronę okna nie zdawał sobie sprawy jego jego "użytkownik"jeszcze znajduje się na jego parapecie.... 8) Efekt tej decyzji był taki że z "byka" trącił tego "lejka" a gośc niczym trafiony "torreador"....wypadł z okna! :shock: :lol: Było to można powiedzieć wysokie pierwsze piętro..
Chłopu nic się nie stało. Kara w postaci powszechnych drwin wojska bolała pewnie więcej jak siniaki i potłuczenia... :wink:

P.S. I to w zasadzie było by chyba na tyle tych historii z "wojska wziętych". Tak żeby nie przeginać , bo zrobi się to wszystko nudne mdłe i nieprawdopodobne...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 21 sierpnia 2009 21:38:23 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 17 lutego 2007 10:03:24
Posty: 17991
WUKA70 pisze:
Sezon ogórkowy tuż tuż więc temat raczej także będzie ogórkowy.

..ogórki juz prawie po 4,50 zł to i chyba nadszedł czas zając się poważnymi sprawami :wink: Myślałem że do "Opowieści" się ktoś podłączy. W związku z brakiem wsparcia na froncie opowiadań wojskowych i w zasadzie czasem pokoju postanawiam...
Bacznośc!
Wojsko starego rocznika do cywila marsz... :D
Dziękuję wszystkim za chwilę uwagi oraz za ciepłe słowa pod moim adresem. Kiedyś to może sobie to wszystko jeszcze raz poczytam... :wink:
W związku z okresem pokoju i zbliżającą się jesienią postanawiam założyć wątek po roboczym tytułem...."Każdy Smolarkiem chciał byc...czyli nieznane historie futbolowe" . W założeniu nie ma to byc wątek autorski , a co z tego wyniknie czas pokaże...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 21 sierpnia 2009 22:30:44 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 24 grudnia 2004 15:34:22
Posty: 17252
Skąd: Poznań
Thx za ten topik, było co poczytać! :-)

_________________
czasy mamy jakieś dziwne
głupcy wszystko ogołocą
chciałoby się kogoś kopnąć
kogoś kopnąć - ale po co


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 14 listopada 2012 17:32:30 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 20 października 2008 17:48:09
Posty: 6421
wuka pisze:
Mieszkałem w Grudziądzu przez 5 miesięcy , z 15 (chyba) młodymi mężczyznami w jednej izbie

pewno do przysięgi drogówka, lotnictwo :?:
straszne wspomnienia z odwiedzin u kumpla w woju
miasto brrrr...
czy jest wątek o wojsku :?:


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 15 listopada 2012 08:13:24 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 10 stycznia 2005 12:49:49
Posty: 24318
Skąd: Kamienna Góra/Poznań
Powsinoga pisze:
czy jest wątek o wojsku :?:

No ba!
http://ultimathule.nor.pl/viewtopic.php?t=3004&start=0
:)

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 15 listopada 2012 15:30:00 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 20 października 2008 17:48:09
Posty: 6421
Peregrin Took pisze:
No ba!


o żesz :shock:


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 106 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 4, 5, 6, 7, 8  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 27 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group