Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest wt, 14 maja 2024 20:49:42

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 106 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1, 2, 3, 4, 5 ... 8  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 29 czerwca 2009 14:13:16 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 17 lutego 2007 10:03:24
Posty: 17998
WUKA70 pisze:
No i jak się okazało na samym początku mej przygody z "wojem" zostałem tak jakby trochę pomylony tzn. jestem tam gdzie nie powinienem byc.....ale o tym to może następnym razem...

....zostałem pomylony tzn. pomylili sie na WKU przyjmując pozytywny wynik badań psychotechnicznych które de facto były przeprowadzane w kierunku "dowódczym" mylnie je interpretując, jako dokument stwierdzający predyspozycję do kierowania pojazdami mechanicznymi o dopuszczalnej masie całkowitej przekraczajacej 3,5 tony czyli prosto mówiąc miałem kierowac (oczywiście po ukończeniu stosownego kursu) samochodem cieżarowym a w moim konkretnym przypadku po ukończeniu odpowiedniego kursu dżwigiem samojezdnym kołowym....
No i stworzył się problem...Badań nie mam i w zasadzie nie wiem co ze mna będzie...Takich pomylonych to byo nas kilku. Pewnego dnia zapakowano nas na samochód i pojechalismy do pobliskiego Torunia "zalegalizować" naszą obecność w szkole młodszych specjalistów operatorów zurawi czyli dżwigów. Badania psychotechniczne zaliczyłem ale nie zaliczył ich kompan z mojej izby niejaki "Emil"...Emila wkrótce przerzucono do innej jednostki....w której to został kierowca na wojskowym "gaziku" i tzw. "sztukę" walił juz do końca wojskowych dni swoich...A ja ...no co...zaczął sie mój koszmar czyli zdobywanie prawa jazdy kategorii C....Egzamin z części teoretycznej zdawałem dwa razy, zaś z części praktycznej...cztery! 8) ....ale o tym to juz może nastepnym razem....


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 29 czerwca 2009 14:24:58 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 10 stycznia 2005 12:49:49
Posty: 24334
Skąd: Kamienna Góra/Poznań
WUKA70 pisze:
Kamieniec Pomorski (?).

Laskowice Pomorskie chyba.
Aha. 7:1. :)

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 29 czerwca 2009 16:06:16 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 22 listopada 2004 14:05:36
Posty: 7312
Skąd: Warszawa/Stuttgart
pisać pisać
8:1
:wink:

_________________
Klaszczę w dłonie ...
... by było mnie więcej ...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 29 czerwca 2009 16:56:29 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 17 lutego 2007 10:03:24
Posty: 17998
Peregrin Took pisze:
WUKA70 napisał:
Kamieniec Pomorski (?).

Laskowice Pomorskie chyba.

...nawet nie chyba a na pewno :piwo:
Peregrin Took pisze:
Aha. 7:1.


marecki pisze:
8:1

...dzięki panowie!
...nie zdając części teoretycznej do powtórnej próby przygotowałem się wykuwając testy na pamięć.Opanowałem to do tego stopnia w ten sposób że ktoś np. kumpel zaczynał czytac mi pytanie a ja po dwóch wyrazach rozpoczynających zdanie/pytanie wiedziałem jaka jest odpowiedź. Powtórkowy test napisałem w 15 minut oczywiście bezbłędnie...Śmieszne ale prawdziwe...No cóż części teoretycznej to i na pamięć można...ale częsci praktycznej ni chu chu...Zasadniczo mieliśmy do wyjeżdżenia 20 pełnych godzin. Naszymi instruktorami byli cywile zatrudnieni przez wojsko... Z 20 godzin miałem wyjeżdżonych ....góra 6!..Oczywiście bardzo mi imponowało jak instruktor zabrał mnie w czasie mojej jazdy do domu i poczęstował mnie herbatą...No ludzki człowiek przecież... :idea: A gdzie się podziało moje 14 godzin które miałem jeszcze w zanadrzu?.....Paliwo z samochodu marki "Star" zostało pewnie ożenione przez pana instruktora u miejscowej ludności a godziny rozpisane w sposób taki żeby nikt się nie połapał...Efekt taki że chłopaki podczas egzaminu jakoś sobie radzili a ja .... a ja...to nawet z placu manewrowego nie zostałem wypuszczony na miasto żeby nie stwarzac zagrożenia wśród mieszkańców miasta Grudziądza! :D I tak jeszcze oblewałem dwa razy i właściwie rzutem na taśmę zaliczyłem część praktyczną za czwartym podejściem... 8)
Równolegle z kursem prawa jazdy odbywałem szkolenie na dźwigach oraz szkolenie ogólnowojskowe ale o tym napiszę troszeczkę później...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 29 czerwca 2009 19:37:53 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 17:08:21
Posty: 6017
Skąd: przychodzi, tego nie wie nikt
Widzę, że mój poprzedni wpis nie został uznany jako punkt, więc w takim razie dla formalności: 9:1 :wink:

Co do mojej opowieści to słuszność ma Arasek. Ja co najwyżej mógłbym w tym temacie pisać o plastikowych karabinach, a raczej rewolwerach ;)

_________________
www.dtrecords.pl - Dobry Towar Records (Spirit of 84, Malchus, cdn...)
www.backstageshop.pl - płyty, koszulki, książki, itd.

"Jak mamy tu coś zwojować skoro między jedną siatką, a drugą jest przerwa na piłkę?"


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 29 czerwca 2009 20:14:49 
10:1! kosmos :D


Na górę
 
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 29 czerwca 2009 21:32:58 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 10 marca 2007 12:18:31
Posty: 3575
Skąd: nigdzie
można głosować drugi raz?
bo jak nie to zawołam brata....
:wink:

Wuka, podziwiam twoją pamięć...... ja po dwóch latach bym nawet połowy z tego nie pamiętał....

_________________
....więc czekać musisz na wczorajszy dzień....


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 29 czerwca 2009 21:54:47 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 17 lutego 2007 10:03:24
Posty: 17998
Karolina pisze:
kosmos

kosmos albo kibel to jednostka miary DDC (Dni Do Cywila)..powiedzmy że 500 to jeszcze kosmos ...ale już 150...to mało! :wink:
...ale wracając do prozaicznych rzeczy czyli do szkolenia a właściwie spróbuję opisać dzień powszedni na "szkółce"...
Pobudkę w Grudziądzu mieliśmy bodajże o godzinie 5:30...Podoficer kompanii po włączeniu dzwonka takiego jak jest w szkole ogłaszał ją w sposób następujący ...."Na kompani szkolnej pobudka , pobudka wstac....czas do porannej zaprawy fizycznej 5 minut...ogłaszam strój do porannej zaprawy fizycznej...spodnie moro , góra koszulka, trampki ( przykładowo) ...No i zbieraliśmy się w popłochu. Wybiegaliśmy przed budynek , tam na nas czekał nasz dowódca drużyny i dwójeczkami podążaliśmy za nim... Przeważnie był to bieg i ćwiczenia fizyczne ale takie w granicach rozsądku. Na mnie nie robiły one specjalnie wrażenia ponieważ przed wojskiem wyczynowo grałem w piłkę ale dla chłopaków którym jakikolwiek wysiłek fizyczny był obcy poranna zaprawa fizyczna nie służyła absolutnie.
Po skończonym "wuefie" był czas na toaletę poranną która także odbywała się na wyścigi..No bo jak 130 osób w przeciągu 30 minut ma się ogolić umyć zęby w jednej łazience , co prawda dosyć dużej ale nie na tyle żeby dac człowiekowi pełen luzik przy tych czynnościach.
Po toalecie porannej śniadanie najpierw zbiórka na korytarzu następnie dwójeczkami zaopatrzeni w plastikowe kubki i aluminiowe sztućce trzymanej w pozycji trudnej do opisania udawaliśmy się przed budynek kompani. Tam w dwuszeregu odliczanie formowanie kolumny czwórkowej i wymarsz na stołówkę żołnierską. Na śniadanie tradycyjnie zupa mleczna , stary chleb , masło jakiś dżemik oraz kawa zbożowa..jak ktoś chciał miec z mlekiem to dolewał sobie zupy mlecznej do kubka... :lol:
Po śniadaniu na "pokoje" i przygotowanie do zajęc...Zajęcia różne ...od kursu prawa jazdy ,ćwiczenia na placu żurawi czyli podnoszenie dźwigami ciężarów-atrap, zajęcia teoretyczne ogólnowojskowe.....i musztra... ....musztra i jeszcze raz musztra....!!!!!
Zasada była ogólna....Przychodzisz do wojska...nie umiesz nic...dla nas jesteś nikim ...nieważne czym i kim byłeś w cywilu...my z ciebie zrobimy żołnierza...No...przynajmniej postaramy się... :wink:
Generalnie ludzie w pierwszych dniach wcielenia są przerażeni...ja zeby nie odbiegac od normy jestem przerażony także...
Dnia ciąg dalszy....
Gdzieś w połowie zajęc mieliśmy drugie śniadanie...Częstokroć były to dwie solidne bułki i dwa półcentymetrowe (grubośc) plastry salcesonu...zwanego potocznie po wojskowemu...szynka z orzechami lub uchem Dżambiego ...jeżeli salceson był ciemny...a Dżambi to chyba był murzyn... :wink:
Koledzy strasznie nie lubili tego salcesonu , który tak na prawdę był bardzo smaczny więc na mym talerzu częstokroć znajdowało się 10 plastrów....Ja lubiłem i to bardzo...
Po drugim śniadaniu znowu wyjście na zajęcia i tak aż do pory obiadowej.
Obiad dwudaniowy a jakże , zupa przeważnie fasolowa albo jarzynowo-kalafiorowa nawet smaczna. Drugie danie przeważnie było...do dupy...
Przykładowo: śledź w śmietanie. No zasadniczo potrawa zacna...ale nie jeżeli sledz jest podawany prawie z beczki po wcześniejszym wypłukaniu go wodą z szlaufu czyli węża...Albo zupa owocowa...czyli podgrzany kompot z czerwonej i czarnej porzeczki z makaronem a wszystko delikatnie zabielone śmietaną.....Śledź i zupa owocowa lądowała przeważnie w zlewkach którymi karmione były świnie jakiegoś zaprzyjażnionego chyba z kwatermistrzem miejscowego farmera..
Po obiedzie regulaminowa 30 minutowa przerwa która trwała góra 10 minut...i znowu wymarsz na zajęcia...Do przysięgi to ....musztra ...musztra i jeszcze raz musztra!!!!
Po zajęciach powrót na kompanię i przygotowanie do kolacji.
Po kolacji tzw. sprzątanie rejonów czyli całego obejścia w wewnątrz i na zewnątrz budynku. Po "rejonach" przygotowanie do capsztyku czyli spania....a więc wieczorna toaleta przebieranie się do naszych pasiaków czyli pidżam zasłanie "wozu" czyli łózka wojskowego poskładanie bielizny dresika w kosteczkę na taborecie , powieszenie " moro " u wezgłowia....i ....i....dzwonek podoficera i komenda: Zbiórka kompani na korytarzu z froterkami do obuwia! No i wyskakujemy w pidżamkach i dermoszpankowych laczkach padamy na kolana i...130 chłopa froteruje tymi szczoteczkami do obuwia lastrikową posadzkę , która chwil później świeci się jak psu...no wiecie co się świeci psu...oczywiście że oczy!
No a potem pada długo oczekiwana przez wszystkich i nawet ukochana komenda "podawana " przez "pedefa"czyli podoficera ..."Na kompani szkolnej ogłaszam capsztyk...gasimy światła"...No i śpimy sobie.... 8)
P.S. W wojsku nigdy nie cierpiałem na bezsennosc....


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 29 czerwca 2009 21:56:50 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 17 lutego 2007 10:03:24
Posty: 17998
czarnuch pisze:
Wuka, podziwiam twoją pamięć...... ja po dwóch latach bym nawet połowy z tego nie pamiętał....

...bo to jest skleroza! :D Nie pamiętasz co robiłeś wczraj za to pamietasz co robiłes....17 lat temu! :wink:

_________________
..Ty się tym zajmij..


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 29 czerwca 2009 22:04:02 

Rejestracja:
pn, 15 listopada 2004 12:18:52
Posty: 5708
Skąd: ełk/warszawa
czarnuch pisze:
Wuka, podziwiam twoją pamięć...... ja po dwóch latach bym nawet połowy z tego nie pamiętał....

... swoją drogą taki cyrk to może na dwa dni byłby nawet zabawny, ale rok czy dwa :shock:


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 29 czerwca 2009 23:11:28 

Rejestracja:
pt, 06 lutego 2009 10:39:10
Posty: 1497
WUKA70 pisze:
...No i śpimy sobie

czekamy na opis fali


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 30 czerwca 2009 06:24:47 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 17 lutego 2007 10:03:24
Posty: 17998
rajza pisze:
WUKA70 napisał:
...No i śpimy sobie

czekamy na opis fali

..zasadniczą służbę wojskowa odbywałem w czasach tzw. humanizacji życia w wojsku a więc zjawisko to przechodziło gdzieś obok mnie rykoszetem ale nie twierdzę że nie miało wogóle miejsca. Na pewno nie maiło to miejsca na "szkółce"..."Szkółka" to modelowy obraz wojska , który jest powiedzmy utopijnym modelem...ale o tym to może następnym razem.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 30 czerwca 2009 10:19:56 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 10 stycznia 2005 12:49:49
Posty: 24334
Skąd: Kamienna Góra/Poznań
WUKA70 pisze:
Nie pamiętasz co robiłeś wczraj za to pamietasz co robiłes....17 lat temu!

Hehe, mam to samo. Zwłaszcza w temacie przeczytanych wczoraj a 17 lat temu książek. :)

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 30 czerwca 2009 17:14:49 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 17 lutego 2007 10:03:24
Posty: 17998
...jak już wcześniej wspomniałem okres do złożenia przysięgi wojskowej spędzaliśmy głównie na przygotowaniach do niej... Przydzielono nam także broń w postaci karabinu kałasznikowa kalibru 7,62 mm(?) MS czyli modernizowanego z kolbą składaną. Po instruktażach "na sucho" czyli poznaniu budowy broni oraz strzelaniu bez nabojów "do luftu" i "luftem",niebawem wybralismy się na strzelnicę aby zmierzyć się z....tarczą ustawioną na odległości bodajże 100 m...Odległość 100 metrów pozycja leżąca....piffffff....paffff...pifff...paffff....pięc strzałów...naboje me poszybowały gdzieś poza kulochwyt (kulochwyt to takie belki z przeziernikiem w kształcie kwadratu poprzez który ukazywał się cel...żeby naboje nie poszły gdzieś niebezpiecznie w teren...) ...ani razu nie trafiając w tarczę! :D Ocena niedostateczna oczywiście....Dla uściślenia...Wynik z pierwszego strzelania do celu w postaci tarczy powtarzałem każdorazowo aż do skończenia zasadniczej służby wojskowej. Słowem dupa była ze mnie a nie strzelec... :wink:
Przysięgę wojskową zorganizowano nam na stadionie. Równolegle przystąpiło do niej kilkuset żółnierzy z wszystkich jednostek w Grudziądzu. Na przysięgę przyjechali do mnie moi rodzice.Przyjechali dzień wcześniej u dyżurnego biura przepustek wyprosili aby na chwileczkę pozwolił mi wyjśc poza koszary....No i wyszedłem na chwile poza mury ciesząc się jak dziecko...Jako "bonus" tych odwiedzin czekał na mnie w samochodzie ...ślicznie przyrumieniony kurczak , którego skonsumowałem w ilości 1/2... 8) ....
Na przysięgę do mnie wybierali się także moi kumple... W czasie jazdy w samochodzie marki Fiat 126 p w okolicach Pabianic zaczęła szwankować prądnica , a więc kontynuowanie dalszej jazdy mijało się z celem...Chłopaki wykonali zwrot " w tył na lewo" i z powrotem udali się na Śląsk i w sumie może nawet bardzo dobrze ponieważ po skończeniu przysięgi po zdaniu broni do magazynu szybciutko udaliśmy się do domu i może nawet z tymi moimi kumplami bym się w ogóle nie widział....Podróż do domu zajęła nam ok. 9 godzin...Po drodze zatrzymaliśmy się na kawę i coś przekąsić ... a na leśnym parkingu spotkałem Siwego mieszkańca miasta Łodzi a konkretnie Bałut do którego to na przysięgę udało się chyba ze pół dzielnicy, ponieważ grupa ta poruszała się wynajętym na tę okazję autobusem....Chwilę pogadaliśmy walneliśmy po całym czyli zajaraliśmy po papierosie marki "Mocny" i udaliśmy się w dalszą podróż....
Po przyjeździe do domu zdjąłem mundur i "uderzyłem w kimkę"....Z moimi kumplami widziałem się na drugi dzień ponieważ chłopaki zatrzymali się w drodze powrotnej w miejscowości Nakło a konkretnie nad jeziorem Chechło aby skonsumować zakupiony wcześniej i wieziony tak daleko a niewypity alkohol....Przepustkę miałem do poniedziałkowego wieczora do godziny 22:00 więc z tymi moimi kumplami spotkałem się w niedzielę...Skonsumowaliśmy w piątkę litr wódki której marki niestety nie pamiętam , ale której to ilosc spowodowała u mnie stan powszechnie nazywany jako nietrzeżwośc...Normalnie byłem załatwiony prawie w trupka...
Do jednostki udałem się we wczesnych godzinach rannych ponieważ połączenie między Katowicami a Grudziądzem było bardzo liche. Na miejsce dotarliśmy ok. godziny 19...Z miejsca trafiliśmy na ...obierak!
Dziesiątki kilogramów różnorakich warzyw uświadomiły nam że jesteśmy znów tam gdzie większość z nas nie chciał byc...ojjjj okrutny i niesprawiedliwy losie ty....No cóż co było dalej może następnym razem....


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 30 czerwca 2009 18:54:23 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 17 lutego 2007 10:03:24
Posty: 17998
elrond pisze:
w ogóle świetnie sie to czyta !

... w związku z tym... :wink:
Po przyjeździe z przysięgi sprawy szkolenia wojskowego nabrały tempa.
Głównie te nieszczęsne w moim przypadku prawo jazdy oraz równolegle prowadzony kurs "dźwigowego"... Kotek przecież był dźwigowym tak mi się teraz skojarzyło... :D Można było także za odpowiednią opłatą ale oficjalnie i legalnie zdobyć uprawnienia na koparko-ładowarki typu "Ostrówek" . Skorzystałem z tej okazji i za kwotę obecnych 50 zł zdobyłem owe uprawnienia. W owej koparko-ładowarce siedziałem tylko raz próbując na wyraźne polecenie jednego z prowadzących kurs "poprzesuwać"stertę koksu w miejscowej kotłowni...Widząc moje nieudolne próby oraz związane z tym zagrożenie dla przyległych budynków i urządzeń nakazano opuścić mi kopareczkę na co zresztą ochoczo przystałem.... 8)
Pobyt w jednostce w Grudziądzu skończyłem 1 kwietnia 1993 roku uzyskując prawo jazdy kategorii C , uprawnienia do obsługi dźwigów określonego rodzaju uprawnienia do pracy na koparko-ładowarkach gdzie ładowność łyżki koparki nie mogła przekraczać 0,25 metra sześciennego uzyskując którąś tam klasę specjalisty wojskowego i..... stopień starszego szeregowego...na który to stopień wcale nie trzeba było zasłużyć!
Jak wspominam miasto Grudziądz... W zasadzie sam pobyt w jednostce nieszczególnie... A miasto?...Miasta wogóle nie poznałem....Ludzie tzn. współkompani...także różnie...normalnie jak to w życiu bywa...Niektórzy super...a inni delikatnie mówiąc niesuper...Kadra?.....Walnę teraz z grubej rury...Jakbym miał podzielić zawodowych wojskowych na normalnych i tzw. trepów...to w jednostce w Grudziądzu przeważali ci drudzy...i to w znacznej przewadze niestetyt...Od wrednego "plutka"(plutonowego) syna fryzjera , poprzez dowódcy kompani zwanego "Pizdeczką" czy tez cwaniakowatego dowódcy mego plutonu w stopniu porucznika który za wszelką cenę częstokroć nieuczciwie na naszych plecach jechał po stopień kapitana , a który to pewnie za sprawą przyszłych poborów udało mu się osiągnąć..Tradycyjnie najlepszym żołnierzem zawodowym był szef kompani , którego trepem bym nie nazwał...
Zresztą ...jednostka ta nie szczyciła się dobrymi relacjami nawet na lini kadra-kadra ....Pewnego dnia zdarzył się incydent który to spowodował wielkie poruszenie wśród miejscowych żołnierzy. Pewien oficer po wyrwaniu siłą pewnemu podoficerowi służby zawodowej broni krótkiej próbował popełnic samobójstwo strzelając sobie w głowę. Z poważnymi obrażeniami głowy został odwieziony do szpitala w którym to na szczęście ocalono mu życie.....Dalszych losów tego człowieka nie znam...
I to był sumie jeden taki przypadek w grudziądzkiej jednostce którą to jak wspominałem opuściłem w prima aprilis roku 1993...udając się do miejscowości także bliżej mi wtedy nie znanej a znajdującej się w Wielkopolsce mieście Lesznem zwanym... Nie ukrywam że przed opuszczeniem miasta Grudziądza w którym to czułem się może niekomfortowo ale z racji długości przebywania dosyć bezpiecznie ( ponad 5 miesięcy) miałem "pełne spodnie" ....Do Leszna udawałem się sam jak palec....No i pojechałem ....ale o tym to może następnym razem.
P.S. Muszę pociągnąć te opowieści do końca niestety żeby nie zostawiać tego takiego "rozbabranego"...Zostało tego jeszcze jakieś 12 miesięcy...Ale za to jakich! :wink:


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 106 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1, 2, 3, 4, 5 ... 8  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 168 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group