Ultima Thule

Ale przecież ta totalna popelina jest "solą" tego wątku

Zdrówka życzę

_________________
Sometimes good guys don't wear white

Raczej tak. W tym samym roku atakował też SNAP - "Rhythm is a dancer".
A w 1993: Haddaway - What is love?

W tymże 1993, z brzmień bardziej przyjaznych: Spin Doctors - Two Princes

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.

Nooooo nie wiem. Ja chyba jednak mniejsze katusze przeżywałem przy Doktorze Kabanie i jego życiu niż przy tej garbatej pierdole z brodą i przydużym swetrze sepleniącej o dwóch księżniczkach.

Zdrówka życzę

_________________
Sometimes good guys don't wear white

A pomnisz Ty "Das Boot" zespołu U-96, hę?
(bodaj 1992, może rok wcześniej)

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.

Pomnę. Ale tu nie chodzi o wymienianie ciurkiem wszystkich mistrzów eurodęsu, bo do tego to jest wątek o 90-dziesionie, tylko o letnie hiciory, czyli o kawałki, które mocy przeboju nabrały w miesiącach czerwiec, lipiec, sierpień, wtedyż był ponadnormatywnie lansowane przez radio, telewizję, sprzedwaców kaset na ulicach i bazarach, a nade wszystko didżejów w nadmorskich, nadjeziornych i górskich dyskach, a potem albo zostały natychmiast zapomniane, albo siłą rozpędu pokulały się jeszcze parę tygodni i dopiero wtedy zostały puszczone w niepamięć. I dlatego "Das Boot" się nie łapie, podobnie jak "N.E.M" Metallici, ani "B.H.S." Soundgarden.

A 2-Unlimited? A Erasure? Oni mimo iż też pamiętni nie dorobili się takich ewidentnych letnich hiciorów. Nie?

Z drugiej strony latem 1992 "Everything About You" Ugly Kid Joe, to też wszędzie dało się słyszeć, czy tylko mi się tak wydaje?

Zdrówka życzę

_________________
Sometimes good guys don't wear white

No właśnie ja tę Metallikę, Soundgarden i U96 wpisałem z premedytacją, bo to dla mnie istne ścieżki dźwiękowe letnich obozów, dyskotek na tychże (a owe dyskoteki nie zawsze robiliśmy sobie sami w lesie, bywało że chodziliśmy do wioski, a tam już nie my puszczaliśmy muzykę) itp., ale każdy pewnie ma swoje doświadczenia.
I Ugly Kid Joe jak najbardziej też mi tu pasuje (nota bene ilość odtworzeń tegoż "Everything about you" na obozie w 1992 sam powiększałem wykonując toto często w duecie gitarowo-wokalnym z kolegą Gumisiem).

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.

Wszystko gicio, ale to się plasuje raczej w kategorii "evergriny", a poza tym jak sam piszesz to są raczej Twoje subiektywne hity lata (do utrwalań których jak sam przyznajesz częstokroć sam przykładałeś rękę), a tu chodzi raczej o coś narzuconego z zewnątrz, co mimo iż raczej razi i mierzi, to nieodłącznie przywołuje wspomnienia kolejnych letnich sezonów. No i przede wszystkim podstawowy warunek wylansowania w/w kawałków w sezonie letnim też nie znajduje tu zastosowania.

Zdrówka życzę

_________________
Sometimes good guys don't wear white

Hmmm... Z oporami, ale mogę się zgodzić. Metallica wydała singla w kwietniu, Soundgarden w maju. Wprawdzie chwilę potrwało, zanim zaczęły być wszędzie grane, ale niech będzie.

Mimo wszystko wydaje mi się, że pamiętnego lata 1994 MTV rżnęło rzeczone "Black Hole Sun" niemal co godzinę. Ale nic to - szukajmy popeliny!

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.

Oj, to prawda. Znienawidziłem wtedy ten kawałek. Przeszło mi dopiero w 2007, jak kupiłem sobie "Superunknown".

A był już Big Cyc i "Makumba"? To też wyskoczyło latem, każdy wtedy kochał ten zespół!

edit: rok 1996

_________________
http://67mil.blogspot.com/

O tak! A w te same wakacje katował nas Varius Manx i jego "Orła cień"!

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.

"Jej czarne oczy" Ivan i Delfin, rok 2004. Mocarz w tym temacie.

_________________
http://67mil.blogspot.com/

I jeszcze jedno: O-Zone - Dragostea Din Tei.

Rumuńskie kombo, które porywa nawet tych, którzy nie chcą!
http://www.youtube.com/watch?v=jRx5PrAlUdY

Z tekstem: Weź se wlej, numa, numa ej!

Rok też 2004. Razem z Ivanem i Delfinem gniótł mnie, mojego brata i kilka innych osób w ciepłe letnie noce mocno podlewane alkoholem.

_________________
http://67mil.blogspot.com/

O tym arcydziele akurat Pet w inauguracyjnym poście nie zapomniał.

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.

Sorka, ale tak z Delfinem mi się połączył dawno temu... Obłędny kawałek, tyle wspomnień, radości i śpiewu! Pewnie nie zwróciłbym na niego uwagi, ale mój brat studiował (a może zaczynał studiować) wtedy filologię rumuńską i inspiracja była potężna!

_________________
http://67mil.blogspot.com/

1995 - Everything but the Girl "Missing".
Mnie się to w każdem razie kojarzy wakacyjnie.