Wydaje mi się, że to zależy od tego, jak odczuwa się sen - jeśli odbiera się go uczuciowo, np.płacze (tak nieraz mam), albo w inny sposób mocno reaguje emocjonalnie, to narrator jest wciąż Tobą, nawet gdy odgrywa inną postać. Obserwator ma gorzej, bo nie ma specjalnego wpływu na bieg wydarzeń - ja czasem np.krzyczę, ale od razu się budzę i nie wiem co dalej.
Sama nie mogę dojść do ładu ze swoimi snami, one żyją swoim życiem. Nigdy nie śni mi się to czego oczekiwałabym, a zamiast tego jakieś symbole - małe dzieci bez opieki, ludzie o których wogóle nie myślę i nawet ich nie pamiętam, podróże pociągami, piwnice, imprezy na kilkadziesiąt osób które muszę obsłużyć w pośpiechu, wielkie fale morskie co przewalają się nad głową i budzę się mokra (to od lat). Fajnie byłoby w tych snach grać główne role, jednak dochodzę do wniosku że nasza podświadomość działa na ogół podprogowo - robi co chce i ma za nic. Bardzo żałuję, że nie potrafię sobie przypomnieć najważniejszych snów zaraz po przebudzeniu. Pewnie pisałabym je zaraz na Ut, żeby nie zapomnieć, ale zostają po nich tylko silne uczucia, często łzy. Miałam zaledwie dwa sny prorocze które zapamiętałam- jeden już się spełnił, urodziłam dwie dziewczynki o główkach z czarnymi włosami

ale to było dawno, ten drugi jeszcze poniewiera się i wypływa raz na jakiś czas, nie daje spać.
Czasem jest tak, jakby śniło się komuś innemu.