
pozdro!
Prazeodym pisze:
w dziedzinie fizyki ma osiągnięcia
jedno mam

W liceum byłam w klasie humanistycznej. Dwie osoby coś tam się znały na matematyce i zero osób się znało na fizyce. Panią od fizyki naszą była Pani Oleńka. No nauczyciel do pamiętania na lata. Jedną z jej cech było to, że wszystko zdrabniała bardzo delikatnym głosikiem. Więc była "fizyczka", "ocenki", "Krzysiu" (kolega z klasy, tak ze dwie i pół głowy od Pani Oleńki wyższy). Ocenka pozytywna u niej to była trójeczka. No i kiedyś dostałam najlepszą ocenę w klasie ze sprawdzianu, może nawet piąteczkę, nie pamiętam. Tu muszę nadmienić, że podręcznikiem do fizyki dla humanistów był sławetny podręcznik autorstwa Grzegorza Białkowskiego - nie zapomnę gościa do końca życia, bo jednym z pierwszych zadań na początku pierwszej klasy było napisanie referatu o nim. Podręcznik skupiał się bardziej na życiorysach fizyków i takich tam podobnych. Wzorki pewnie też były. Ale za wykucie wzorków na sprawdzian to zaledwie ocenka pozytywna mogła być. No i przed tym sprawdzianem zamiast wykuwać wzorki przeczytałam dość beznadziejnie do poduszki rozdział o Michale Faradayu czy kimś tam innym i ta wiedza przelana na kartkę dała mi takie osiągnięcie z fizyki i pięć minut chwały.
The End