Ultima Thule

Słyszałem jakiś czas temu pojedyncze utwory Focusa. Pamiętam szczególnie utwór w którym wokalista jodłował no i te gitary po jodłowaniu...nie wiem jak je określić hm..wariackie

No właśnie, mnie tego nauczyła najzwyklejsza podstawówka

_________________
My shadow is always with me. Sometimes ahead... sometimes behind. Sometimes to the left... sometimes to the right. Except on cloudy days... or at night.

Piotrek - HOKUS-POKUS zespołu FOCUS!
Jeden z najlepszych utworów wszeeeeeeeeeeeeechczasów!!!!!!!!!!!!!!!!

_________________
ćrąży we mnie zła krew

w sumie to moglbym podpisac sie pod wiekszoscia nazwisk obiema rekami, ale od siebie dodam jeszcze jednego pana, ktorego lubie sluchac - maciej miechowicz z kobonga i neumy. masakra i potega dzwieku

Ciekawe, że nie padło tu jeszcze nazwisko pana, którego wiele osób pewnie uznaoby za najwybitniejszego gitarzystę naszych czasów ...

... John McLaughlin ...

Jakieś uwagi na temat? (bo ja np. dość pobieżnie go znam)

_________________
ćrąży we mnie zła krew

Mam koncert na video John McLaughlin Trio....koleś wymiata!

no więc właśnie
moja lista różniłaby się od Kacprowej MARGINALNIE
pewnie pozmieniałbym co nieco kolejność, nie byłoby na pewno Kosoffa, bo ... jakoś nie aż tak ... może nie byłoby Hammetta, bo chociaż rzeczywiście najlepsza metalowa na świecie, to jak wiadomo z innego wątku metal jest nudny
Pozostała ósemka byłaby z wysokim prawdopodobieństwem. Na pewno byłby też Brian May i kogoś tam jeszcze bym upchnął

note: mówię o elektrycznych gitarzystach rockowych
Bo jakby rozszerzać, to ho-ho. I Kaczamrski, i Tomatito, i Jose Feliciano, i może nawet Dzyń

_________________
ćrąży we mnie zła krew

A ja z pozostałej ósemki mimo wszystko Kriegera. Bo właściwie wszystko, co robił do L.A.Woman mnie za specjalnie nie przekonuje. W sensie, że nic to charakterystycznego. Dopiero na L.A. Woman pokazał styl, który jest BARDZO interesujący. Oczywiście wiadomo, że był on niewybitnym gitarmenem, ale w kontekście uprzednich uwag, że nie technika jest czynnikiem nr jeden, to akurat nie przeszkadza.
Przeciągłe solo Kriegera w Changeling, drapieżne bluesowanie w Crawling King Snake i takie delikatnie senne w Cars Hiss..., pełen czad i sporo eksperymentowania w Been Down So Long, i chyba najbardziej ze wszystkiego - jego partie w Texas Radio - L.A.Woman to płyta, za którą do dziesiątki może być wstęp!

_________________
ćrąży we mnie zła krew

no tak,jak mogłem przegapić.....wstyd....

Wczoraj sobie sluchalem w nocy Gunsów, i mimo swojej smiesznej "pozy", Slash daje rade! Taki hevimetal z ludzką twarzą

Dzisiejszy odsłuch dwóch zaledwie utworów - Machine Gun i Who Knows - nie pozostawia wątpliwości, kto był gitarzystą stulecia czy, jak Erkej powiedział, tysiąclecia...

Swoją droga w tej własnie chwili słucham go znowu, ale w dwóch utworach, w których jego gra nie podoba mi się aż tak: Burning of the Midnight Lamp i Voodoo Chile . Jakoś nie przepadam za efektem wah-wah. Wolę to surowe bluesowe granie z dwóch wcześniej słuchanych utworów.

_________________
ćrąży we mnie zła krew

...tylko tej twarzy jakoś nigdy nie widać

twarzy nie widać, ale zgadzam się z Boskeyem, że słychać
lubię jak Slash gra, np. solówkę stojąc na fortepianie

cichutko powiem, że tak naprawdę wolę Slasha od Hammetta

_________________
ćrąży we mnie zła krew

A mozna tu o ulubionych bassmenach? Bo sobie tak ostatnio słucham Kalifornikacji i mnie naszło....Fleja, ten to umie grać na basie. Ja tam jakos nigdy nie trawiłem tych basowych wymiataczy (kogoś typu Pilichowski czy coś), a Fleja moim zdaniem idealnie balansuje na krawędzi świetnej techniki i pięknego grania...

Zresztą - Around The World od Drugiej minuty i 12 sekundy tam jest taka smaczna zagrywka:)

nie tylko wtedy. a polecam również posłuchanie sobie koncertu z Hyde Parku. jakie tam zagrywki są

_________________
<a><img></a>