antiwitek pisze:
Nazwę pamiętam, ale nigdy nie słyszałem.
To chyba był główny problem tego zespołu. Wiele osób kojarzyło nazwę, ale mało kto go słyszał. Ja ich poznałem dzięki reedycji debiutu wydanego na kasecie bodajże w '93 roku. Co prawda wiedziałem, że tj skupinie były przypinane łatki typu "coldwave", "new wave" etc, a w tamtym okresie takie nazwy mogły się kojarzyć wyłącznie z najbardziej ograną osiemdziesioną i listą przebojów Rozgłośni Harcerskiej, której słuchaczem namiętnym byłem pod koniec lat 80tych. Do tego stopnia, że przejadło mi się takie granie całkowicie. Wszystkie te One Milion Bulgarians, Madamme, 1984, Variete, Ziyo etc., które w pewnym momencie zaczęły mi się zlewać w jednostajne, nierozróżnialne przynudzanie miałem wrzucone do jednego wora, i solidnie zamotane, żeby nie uciekły (po latach odsznurowałem ten worek i zacząłem z niego wygrzebywać niektóre z tych perełek i oglądać w nowym świetle, ale to już zupełnie inna historia). Jednakże recenzja tej reedycji Gardeni była na tyle entuzjastyczna i frapująca za razem, że postanowiłem dać im szansę. No i rozczarowania nie było. Już pierwsze dwa kawałki odpowiednio pozytywnie nastawiły mnie do tej ekipy ("Ta rozmowa" i "Papierosy i zapałki"), ale i dalej było na tyle ciekawie, że ta kaseta często wtedy gościła w moim hajfi. Niestety tuż po wydaniu tej reedycji zespół popadł w kompletny stupor. Do tego stopnia, że byłem przekonany, że już dawno się rozpadli, porozjeżdżali po świecie i zajęli innymi aktywnościami, bo o żadnych ich koncertach nie słyszałem (a szkoda, bo chętnie zobaczyłbym ich na żywo w tamtym czasie), że o nowych nagraniach nie wspomnę. Tak głęboko tkwiłem w tym mniemaniu, że kompletnie przegapiłem wydanie ich nowej płyty w 2000 roku (a potem jeszcze kilku kolejnych), która, co stwierdziłem dopiero teraz, nie ma już może na mnie takiej siły oddziaływania tak ta pierwsza, ale i tak wchodzi mi elegancko i śmiało mogę ją polecić. Tedy polecam "Halucynacje". Z "III" jest gorzej, (a może nawet znacznie gorzej) bo tam brzmienie jest kompletnie z dupy i właściwie to nie bardzo wiem co chcieli tym osiągnąć. Potem zespół znowu zafundował sobie kilkuletnią przerwę i powrócił dopiero w 2015 z albumem "Niebo", z którym jest znacznie lepiej niż z poprzednikiem. A potem wydali jeszcze dwie płyty, które mają momenty lepsze i gorsze - da się je słuchać jako całość bez większego bólu zębów, ale zdecydowanie lepiej obcuje mi się z nimi gdy skacze tylko po ulubionych utworach.
No i tak to jest z tą Gardenią. Na przestrzeni lat ten dominujący pierwiastek zimno/nowo falowy był stopniowo wypierany przez coś co chyba najlepiej określić "alternatywnym rockiem" (chociaż już na pierwszej i drugiej płycie pojawiały się takie nieoczywiste tematy jak funk-rock czy psychodelia), a mimo to to piętno "osiemdzisiony" cały czas tam gdzieś pobrzmiewa, co obecnie jest dla mnie czynnikiem pożądanym.

Z tego co widziałem na ich profilu FB, to w marcu zeszłego roku knuli nagranie nowej płyty, no ale potem nadeszły lockdowny i jakoś cicho się zrobiło w tym temacie.