Było - minęło.
Jedno wielkie UFFF.....
Chyba się udało - z tym że co ja tam wiem. Biegałem, skakałem, dzwoniłem, pisałem, wymyślałem. Przespałem ze środy na czwartek 4 godziny, z czwartku na piątek 2, dwie następne noce znów po 4.
Miałem prowadzić 3 spotkania autorskie - z dwóch z nich zostałem wywołany po PIĘCIU MINUTACH, bo akurat pojawił się jakiś problem, który wymagał mojej interwencji... Dobrze że zastępców wśród publiczności się znalazło.
Ale cóż - gratulacji, pochwał itp. odebraliśmy (i odebrałem) sporo.
Ludzi nikt jeszcze nie policzył, ale na moje oko ilość tysiąca osób (łącznie z gośćmi oraz nami) została lekko przekroczona.
W piątek lało, więc trochę było trudno działać w knajpie konwentowej, która była namiotem; na szczęście dwa ostatnie dni rozpieściły nas pogodowo.
Nagrody Zajdla poszły w (godne) ręce Jacka Dukaja (za powieść "Lód") i Wita Szostaka (za opowiadanie "Miasto Grobów. Uwertura"). Dla Jacka to piąty Zajdel - i tym samym wyrównał rekord Andrzeja Sapkowskiego. Niestety nie mógł pojawić się na Polconie by odebrać nagrodę osobiście.
Wit Szostak został uhonorowany po raz pierwszy, więc był tym bardziej wzruszony. Wzruszony Wit ze statuetką Zajdla wygląda tak:
Dodam że byłem członkiem komisji liczącej głosy oddane na Zajdla, a nawet występowałem jako osoba oficjalna
na gali zakończeniowej konwentu w roli przedstawiciela komisji - odczytałem protokół i przekazałem dyplomy dla laureatów pani Jadwidze Zajdel, wdowie po patronie nagrody, która (Jadwiga, nie nagroda) tradycyjnie odczytuje nazwiska laureatów i wręcza im statuetki.
A potem... Wiadomo, że była zabawa niemal do rana, ale pochwalę się czymś jeszcze. Przy knajpie konwentowej w sobotni wieczór, po rozdaniu Zajdli, odbył się krótki pokaz sztucznych ogni. Zupełnym przypadkiem mała grupka organizatorów oglądała go... z dachu budynku Uniwersytetu. Było po wszystkim, Zajdle rozdane, konwent oficjalnie zamknięty - i staliśmy tak na tym dachu: obaj koordynatorzy, szef ochrony, szef bloku rpg, ja i jeszcze kilka osób z grona organizatorskiego. A w niebo waliły sztuczne ognie przy akompaniamencie muzyki z "Gwiezdnych Wojen"...
(Tylko nikomu o tym dachu nie mówcie
. Zresztą nie był to stricte dach budynku UZ, tylko dach przybudówki, wysokość trzeciego piętra)
Zaloguj się
Zarejestruj się
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
)
