Kamila pisze:
To ja się dopisuję obiema rękami!
A poza tym nie lubię całego mnóstwa rzeczy, z czego narazie przypomniało mi się kilka:
tłuszcz w każdej postaci,
ryby oraz nóżki itp. wynalazki w galarecie,
skwarki,
mielonki i wiele źle zrobionych wędlin,
rodzynki,
śledzie,
ser topiony,
szpinak,
tuńczyk (i tu chyba wreszcie jestem oryginalna
),
ciasto drożdżowe,
ciasta z zapiekanymi owocami (z wyjątkiem szarlotki i sernika z brzoskwinią),
elementy wiśniowe w słodyczach
A ktoś z Was pamięta takie paskudztwo jak słone masło?
Za to w przeciwieństwie do wielu tu obecnych, jajecznicę lubię tylko w formie półpłynnej, mniam mniam!
ściętej nienawidzę!
Rzeczy, których nigdy nie jadłam, ale tak mnie odrzuca sam widok/konsystencja, że z całą pewnością w życiu ich do ust nie wezmę:
owoce morza,
flaki,
móżdżki,
ślimaki,
kawior,
surowe mięso
Rzygałam po:
bigosie (w dzieciństwie, teraz lubię),
ryżu na wodzie (musiałam to jeść kiedyś w ramach ścisłej diety po zatruciu, od tamtej pory mam wstręt do ryżu),
takim czymś cukierkopodobnym - ptysiowe groszki czy jak to się tam zwie...,
kiedyś jak byłam u koleżanki, jej matka wmusiła we mnie obiad i nie wiem dokładnie, co tam było, w każdym razie w kaszy kryło się jakieś tłusto-chrząstkowe mięso, no ale na szczęście udało mi się dobiec z pawiem do toalety i chyba kobita się nie zorientowała...,
tranie(od tamtej pory panie w przedszkolu jako jedyną z grupy przestały mnie zmuszać do picia tego)
Zaloguj się
Zarejestruj się
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
