uh, gościłem w sensie w rodzinnym domu a to trochę dalej : (
niemniej napiszę, a co. jak z forumowiczów otworzy herbaciarnie to wpadnę po prowizję ; )
generalnie długo wybierał herbaty i nie znalazł takiej jaką trza
jedna przywieziona z wojaży byłaby super, ale pech że już była końcówa : ( wziuł więc jakąś w miarę zwykłą czarną sypaną jakiś ceylon ale cmokał że nie za dobrze : (
w międzyczasie wodę zagotował na kuchni tak z ognia a nie z prądu ; )
kardamon na szczęście miałem ale nie miałem suszonej dzikiej róży, ale ale w ogródku akurat kwitła taka róża zwykła powąchał i urwał kilka płatków.
herbę wysypał na sito i nim potrząsał żeby oczyścić z tych małych pierdółek z których się właśnie robi wszystkie skarpetkowe herbaty
następnie wsypał do imbryczka i .. nalał trochę letniej wody, aby umyć liście szybciorem wypłukał i wylał.
jak woda się zagotowała zalał herbatę na koniec położył tych kilka płatków i dosłownie szczyptę kardamonu. a imbryczek postawił na podgrzewaczu takim wiecie mała świeczunia umieszczona w gadżecie. jak się parzyło to powiedział 'hmmmmmmm I will take more of this flower' i tak też zrobił jak już pisałem powyżej trochę trwało nim to się zaparzyło.
następnie miast jakiś filiżanek wybrał takie małe szklaneczki jak po musztarzie z dijon : )
nalał do nich trochę przegotowanej wody i lejąc po łyżce herbatę miał się utworzyć taki czerwony pierścień. niestety napar okazał się za słaby.
w każdym razie czas na degustację. rozlał herbatę do jednak filiżanek i dolał przegotowanej wody ( tak, najpierw robią siekierę żeby potem ją rozcienczyć
)
nie jestem smakoszem ale od razu zwróciłem uwagę na kolor miło czerwonawy.
wziąłem łyk i oszalałem, przepyszna byłą ( choć autor nie był dumny ze swojego dzieła )
huh : )
Zaloguj się
Zarejestruj się
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
też?
