Mógłbym to napisać w pomidorowej... ale czy pomidorowa to nowy smak?!
Mógłbym też np. w "to dziś widziałem"... ale czy je się oczami?
A w sumie nowy temat czasem nie jest zły!
Proponuję, żeby był on poświęcony podzieleniem się nowymi doświadczeniami kulinarnymi, gdy trafi się, że spróbujecie czegoś, co naprawdę było Wam dotąd nie znane. Może też wyjdą fajne wspomnienia momentów, gdy zdarzyło się to dawniej. Jeżeli do dziś pamiętacie, to pewnie były mocne!
Ja np. nie zapomnę chwili, w której - zresztą nieco przypadkowo, nie bardzo wiedząc, co jem - po raz pierwszy spróbowałem baklawę. Osiągnąłem stan euforii kulinarnej, wręcz niezdrowej! Pamiętam, że miałem takie uczucie, że NIGDY DOTĄD nie jadłem czegoś tak nieprzyzwoicie dobrego. W sumie do dziś nie wiem, czy tak właśnie nie jest. Ale też mam jakąś obawę, jak przed czymś niezdrowym, czy wręcz perwersyjnym, i w sumie baklawę spożywam bardzo rzadko i w malutkich ilościach.
Ale, ale, miałem o dzisiejszym. Otóż jadąc rowerem, zrobiłem sobie stopa w lodziarni Limoni, gdzie już nie raz zażyli mnie nowym smakiem (jeszcze do tego wrócę). Dziś spróbowałem lody "krem z palonego masła". Brzmi trochę odpałowo i było bardzo dobre, choć bez szału. Jakby określić ten smak... z tym palonym masłem to mi się skojarzyło, jakbym coś odsmażał na maśle (nie wiem, kopytka) i delikatnie by się przypaliło, i gdzieś jakby nuta tego smaku... albo może po prostu jak bułka tarta taka podsmażana jak do leniwych czy do kalafiora niektórzy używają.
Bardzo ciekawe, choć to nie ten kaliber, co lody o smaku kopru
