Piosenka o jesieni fajniejsza niż sama jesień
Fakt, że ja też najfajniejszą jesień, jaką pamiętam przeżyłem będąc niejako na gospodarstwie. Co prawda z tata, ale tata dużo wtedy w pracy bywał, nawet bardzo, a ja... ja właśnie poszedłem do pierwszej klasy liceum, poznałem tam Kacpra między innymi (choć minęło trochę czasu nim się bliżej zaprzyjaźniliśmy) i Izę (podobała mi się już wtedy bardzo, ale minęło jeszcze znacznie więcej czasu nim się bliżej poznaliśmy
), i Dave'a (z nim akurat dość szybko się zacząłem poznawać bliżej).
I Twin Peaks leciał, ten pierwszy, najbardziej ekscytujący (Piotrku i Moniko, właśnie wtedy miała miejsce duża część rzeczy, o których może już czytaliście), i coraz ciemniej na dworze, i melancholia przenikać się zdawała wszystko... Ale młody byłem, podatny na wzruszenia i ceniący je, więc melancholia wydawała mi się stanem wspaniałym, bo uduchowionym. Pamiętnik wtedy tez pisałem, właściwie oboje z mamą - dla siebie nawzajem, ona z wyprawy, bo wyjechała na dwa miesiące do Nepalu, ja ze szkolnej codzienności --
-- ale niecodzienna była ta codzienność. I nie tyle szkolna, co kinowa. Wówczas to zaliczyłem jedne ze swoich rekordowych frekwencji w kinie, wrzesień chyba 16 razy, październik 15, czy na odwrót...
I to, co najbardziej z tamtej jesieni pamiętam, to właśnie jesienne wieczory w autobusach. Ciemno za oknem, wiatr wieje, liście latają wkoło, a ja w środku swojego bogatego wewnętrznego świata, bardzo wyciszony.. i wszystko wkoło nowe, koledzy, filmy..
Tak, to była najlepsza jesień.
Zaloguj się
Zarejestruj się
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
