Ultima Thule

Wiem, że ominęły nas raczej katakliczne mrozy - ale dzisiaj juuż były mniejsze, zaledwie minus siedem czy coś, i okazuje się, że przy minus siedem jest cieplej, niż w Anglii przy plus siedem. Nie do końca to rozumiem, ale ewidentnie odczuwam na wąłsnej skórze. W tej Anglii było wciąż kurewsko zimno!! Ale tak jesiennie chyba, wiatr duł, przenikał do szpiku kości - nie wiem, może jak jest mróz (taki w normie, I mean), to się człowiek inaczej nastawia, inaczej ubiera, nie wiem co, skóra inaczej oddycha Może bzdury gadam, tak czy inaczej, było tam o kilkanaście stopni cieplej niż u was, a permanentnie marzliśmy

A swoją drogą właśnie powstała koncepcja, że zespół Armia też ma swoje cztery pory roku. Widzieliście?
Są tutaj i w dół

_________________
ćrąży we mnie zła krew

Wcale nie. Nie wiem, czy wszystko, co wymieniłeś ma znaczenie, ale trochę tak. Inaczej się człowiek poci, inaczej zużywa kalorie. Istotną sprawą jest zaś chyba wilgotność powietrza - założę się, że u was było po prostu wilgotno. Nie bez znaczenia jest nasłonecznienie itd.
W każdym razie zjawisko, że w Moskwie da się komfortowo spacerować w dwudziestostopniowym mrozie, a w Londynie może być zimno nie do wytrzymania przy zerze, jest znanym faktem.

_________________
Była tu wczoraj premier Suchocka,
chyba przypadkiem przed wyborami

leń

drań!

natomniast wbrew przepowiedniom natentygodniowych, odwilz nastała. Brzydko, mokro i zimniej mimo tylko -4st. I tak leniwie sie chodzi..

_________________
you create your hell...

Jestem pod wrażeniem tegorocznej zimy!

Pomijając fakt, że mam oczywiście dość i chcę wiosny itd. itp., to po prostu trzeba docenić konsekwencję i upór białej pani!

Swoją drogą ta zima jest specyficzna... z jednej strony 10 dni wielkich mrozów, których nie było od lat - ale z drugiej strony cała reszta zimy raczej łagodna. Śniegu sporo, ale temperatury niezbyt niskie. Właściwie oscyluje w okolicach zera przez cały czas, minus dziesięciu w Warszawie nie pamiętam... albo minus trzy albo od razu dwadzieścia trzy.

_________________
ćrąży we mnie zła krew

Kiedyś - w podstawówce jeszcze - zobaczyłem zimą ptaka, którego uznałem za gila. Było to dla mnie niezwykłe przeżycie, gdyż miało miejsce w mieście. Odtąd czekałem każdej niemal zimy na spotkanie gila, jak na takie niepokojące piękno, czyli - zgodnie z bezsensowną zupełnie dzisiejszą modą - chwilę magiczną (niektórzy gotowi byliby nazwać ją nawet mistyczną, co również byłoby wielkim nadużyciem). W sumie lepiej byłoby przyrównać tę sytuację do czytania wielkiej księgi, w której ni stąd, ni zowąd na marginesie trafia się niezwykłej urody ozdobnik. Od tej pory, za każdym razem przy przewracaniu strony, mamy cichą nadzieję, że trafi się nam następny. Tak naprawdę, to o tym nie pamiętamy, ale przez te ułamki sekund, nasz wzrok kieruje się ku marginesom.
W każdym razie, od tamtej zimy, aż do obecnej, zdarzyło mi się coś takiego 2, może 3 razy. I nagle, kilka tygodni temu, tuż za oknem zobaczyłem ptaka z pomarańczowym podbrzuszem, którego oczywiście z miejsca nazwałem gilem. Ponieważ jednak, postanowił trochę tam zabawić, sięgnąłem szybko po atlas ptaków. I wtedy okazało się, że to grubodziób, a nie gil. Niby nic się nie zmieniło, a jednak czegoś było mi żal...
Tymczasem, dwa tygodnie temu zobaczyłem w tym samym ogrodzie całe stadko najprawdziwszych w świecie gili! A kilka dni później jeszcze jedno! A potem znów!
Przedziwna to była zima. I gdzieś tam, na dziesiątym planie, jak o ozdobniku trzeba o tych gilach wspomnieć.

hmmm
Ja spotykam "gile" (czyli ptaki, które uznaję za gile, bo rozpoznawanie gatunków stoi u mnie na zupełnie podstawowym poziomie ) dość często, tak 2,3 razy w zimie. No i też w mieście. Może u mnie jest jakieś zagłębie gilowe?

_________________
"Ale my kochamy to, co nieświadome; kusi nas wino, miłość i krew." Ernst Jünger

nie znam się na gilach ale mam dość zimy, śniegu i temperatur okołozerowych! teraz to już największy syf na świecie! nienawidzę zimy, chcę powiewu wiosny! co rano odechciewa mi się żyć

_________________
ja herez ja herez

może to mało pocieszające, ale mega

zimo - kieruję do ciebie (specjalnie piszę z małej) przesłanie Kacprowe !

w tym roku topienie marzanny może wypaść dość groteskowo

_________________
ćrąży we mnie zła krew

Cóż, zawsze można utopić w przeręblu.

_________________
"Ale my kochamy to, co nieświadome; kusi nas wino, miłość i krew." Ernst Jünger

Akurat w Warszawie nie ma problemu - główny nurt Wisły jest spławny.
Dwa lata temu na cokwartalnym spotkaniu pewnej zawodowej grupy internetowej mieliśmy topić marzannę w Parku Skaryszewskim - no rzeczywiście - ze względu na stały charakter wody nie dało się...

_________________
Była tu wczoraj premier Suchocka,
chyba przypadkiem przed wyborami

Na Warmii zawsze tak robiliśmy i wyglądało to dziwnie...

_________________
Youtube

Ja też zimy nienawidzę, ale tak sobie pomyślałam dziś, że zima jest jak Moominowa Buka. Im bardziej jej nienawidzimy, tym silniejsza się staje, karmiąc się złymi emocjami. A jeśli ją polubimy, to stopnieje i pójdzie precz.

_________________
Kto powołał na dyrektora Trójki człowieka, który nie rozumie pytania 'kto'?

nerwowo przebieram palcami.... toz to typowy "dzien swiataka". Za kazdym razem rano, odczytuje na termometrze "-7"

_________________
you create your hell...