Gero, ja tez nie lubię przyszłości, ale czasem są marzenia, które komus innemu by nie przyszły do głowy, a ty wiesz, że je możesz zrealizować. I to ci daje siłę i radość. Po prostu wiesz. Ostatecznie jak się nie uda, to nie będzie, wtedy zawsze pozostaje jeszcze ta przyszłość daaalsza
Ale chcieć to móc, więc jak coś jest naprawdę Ważne, to się udać powinno.
Nie dałbym przyszłości pięciu gwiazdek, bo jest za bardzo zasyfiona takimi małostkowymi problemami (a z czego ja spłace tę kurwa kartę, cosmy kupili z niej bilety do Anglii, a kiedy ja napiszę znowu ten głupi raport do przedszkola, co go znowu zostawiłem na ostatnia chwilę, a jak mi się jutro będzie chciało spać, no bo teraz juz druga, a kiedy wreszcie się wpisze o porach roku...........)
Ale przyszłość, myślenie o przyszłości, ma swoje wielkie best momenty!
A nie napisałes nic o
SIMPLE PRESENT. Czyżbys nie lubił też?... Ja powiem, że ostatnimi czasy zacząłem doceniać. Nie tylko czar ulotnych chwil
continous, o których pieknie napisałeś, i wątek obok mamy o kroplach (też piękny), ale również to, co
stałe... że zawsze when I
come home czeka na mnie Iza i dzieciaki... to jest niewątpliwy best moment Simple Presenta, ale nawet to, że pewną tam stabilizację życiową osiągnąlem, która mi pozwala w miarę pewnie się czuć w otaczającym świecie... ma to swoje minusy (człowiek dziadzieje), ale i plusy (np. ja przestalem żyć marzeniami o przeszłości)... * * * * się należą.
Zaloguj się
Zarejestruj się
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
:):):)
piekne sformułowania, Dzyniek.... W to leniwe, niewyspane niedzielne przedpoludnie zainspirowales mnie do mentalnej pobudki...
