Ja mapy uwielbiam, wciągają mnie bez reszty! Patrzę na mapę, oczyma wyobraźni widzę krajobrazy i ciężko mnie oderwać... I oczywiście dotyczy to tylko map papierowych, internetowe w ogóle nie mają tej właściwości. Te internetowe się owszem, przydają - nie posiadam papierowych map miejsc, w których nigdy nie byłam i dopiero zamierzam się tam udać, ba, nie mam nawet aktualnej mapy Warszawy - ale korzystam z nich niemal tylko w domu, a kiedy muszę, to sobie drukuję.
W ogóle to mam starego, biednego smartfona, który działa beznadziejnie i internet na nim działa bardzo opornie, więc rzadko korzystam z neta z telefonu. Absolutnie na niego nie liczę w żadnej sytuacji, wiem, jak bardzo jest zawodny i bardzo jestem zestresowana w sytuacjach, kiedy muszę być zdana właśnie na niego.
Wracając do map, Joon poruszyła dość istotną kwestię - zmysł orientacji. Ma on to do siebie, że albo się go posiada, albo nie. Dla mnie jest on czymś oczywistym i naturalnym, chociaż znana jestem z gubienia szlaków

to tak naprawdę nie błądzę - wyjątkiem był Chorzów, ale tam ewidentnie działa jakaś obręcz Meliany.

Niektórzy nie mają go w ogóle, bez względu na to w jakich czasach się urodzili, a przy tym nie potrafią korzystać z map - nie ma na to rady, dla nich GPS może być zbawienną pomocą. Wracając do mojej koleżanki, po prawdzie to najbardziej zszokowało mnie nawet nie to, że potrzebuje GPSa, co to, że nie rozumie i nie przyjmuje do wiadomości, że ktoś może nie potrzebować, to absolutne przekonanie, że ktokolwiek, kto idzie w las bez tegoż urządzenia dopuszcza się jakiejś totalnej, samobójczej brawury. Dlatego mam wrażenie, że w jej przypadku to nie wrodzony brak orientacji, a raczej wychowanie sprawiło, że nie umie inaczej.
Zgadzam się też z Crazym, że umiejętność myślenia ćwiczyć zawsze warto, bez względu na wszystko, chociaż wydaje mi się, że wbrew pozorom z tym dzisiaj nie jest aż tak bardzo źle, jak by się mogło wydawać. Ale to - jak to z umiejętnością myślenia jest - to osobny, szeroki i trudny temat.
Niedobre, bo niebezpieczne jest też (i kto to mówi - osoba znana z tego, że ledwo wie, jak się nazywa

a po głowie hula jej wiatr) odejście od wiedzy posiadanej w głowie na rzecz polegania na google - no bo właśnie, co się stanie, jak to wszystko pier**lnie?
Na dziś dzień za bardzo groźne uważam takie generalne odchodzenie od technologii analogowych na rzecz cyfrowych. Skąd takie trendy, skoro każdy, kto ma trochę oleju w głowie, zdaje sobie sprawę z tego, że rzeczywistość cyfrowa jest bardzo podatna na zniszczenie, to raz, na przejęcie kontroli, to dwa? Obawiam się, że decydują o tym ci, którym na przejęciu kontroli zależy.