Ultima Thule

No to pięknie. Bardzo jest to... przekonywujące tak na pierwszy rzut oka.

Gravi, a dlaczego kiedyś zareagowałeś dość gwałtownie gdy napisałem o racjonalnym mówieniu o nieracjonalnym? Pamiętasz? (takie pytanie z czapki, ale nie pamiętam gdzie to było, wtedy zapomniałem się zapytać...)

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?

Wiesz, młody byłem i narwany.

Nie pamiętam.

_________________
Youtube

To było tutaj i ja chętnie wrócę do tego. Ale jak sobie to przejrzałem, to nie wydaje mi się, żebym był taki gwałtowny. Generalnie wciąż jestem zdania, że racjonalny lub nie może być sposób mówienia o rzeczy, a nie rzecz. Rzecz może być jedynie trudna do racjonalnego uchwycenia, nazwania, mówienia o niej itp. itp. A to nie to samo.

_________________
Youtube

No nie wiem teraz gdzie ta nasza rozbieżność?

A z myślicieli, których troszkę znam chyba najbardziej w racjonalizm wali Lew Szestow. Trafia do mnie to co pisał, na ile oczywiście łapię jego myśl.

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?

Lwa akurat nie znam. Ja do racjonalności trafiłem przez to, co pisali neopozytywiści a potem ich krtycy - szczególnie Popper, Feyerabend, Kuhn, ogólnie filozofowie nauki. Bo nauka i jej filozofia szczególnie mnie interesowały. A potem jeszcze doszedł postmodernizm.

Dla mnie to jest fascynujący temat, który cały czas mnie pociąga i jak tylko mogę zajmuję się nim.

_________________
Youtube

tak sobie czytam ten temat i myślę, że nasze granice mogą ginąć, zwłaszcza wtedy, gdy otwieramy się na światy innych, a gdy świat kogoś staje się naszym światem to już w ogóle...niebo...
Ktoś powiedział: kto uczynił jedną osobę szczęśliwą, cały świat uczynił szczęśliwym (albo jakoś podobnie). A co dopiero jak otwieramy się na wiele osób, zwłaszcza potrzebujacych pomocy...
A co do internetu, od dawna mi chodziła po głowie myśl, że jest on dowodem na istnienie Boga. Bo jest dostępny dla wszystkich w każdym czasie i każdy może w nim znaleźć swe miejsce(tu są pewne granice he he). Oczywiście to tylko analogia, bo dzięki Bogu internet nie jest bogiem

Ale nie zawsze całe szczęście. Tylko słowo Boga ma zawsze moc sprawczą.

Cieszę się

no data dość odległa, ale tak sobie przypominam coś ze studiów o takim gościu (filozofie) Marshallu McLuhanie, który twierdził, że współczesne media nie są wcale pomostem między człowiekiem a naturą - one staja się naturą. Jest autorem takiej teorii, że samo medium komunikatu staje się komunikatem. To jest bardzo ciekawe bo znaczy tyle, że te współczesne środki komunikacji (komputer, internet itd) mają na nas wiekszy wpływ niż to co my dzięki nim komunikujemy... trzeba by poszperac na necie o tym McLuhanie - to może byc ciekawe w kontekście tego co napisałeś.

_________________
Po długotrwałym i dogłębnym procesie tentegowania w głowie...

Ciekawostka, koledzy ze szkolnej ławy:

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?

Serio, serio?

Edit: O właśnie odkryłem, że serio. Ciekawe, hmmm...

Pokazywał mi to ostatnio jeden doktor filozofii, twierdził że serio - że chodzili do jednej klasy. Mozna się zadumać, prawda?

Dokładnie, zwłaszcza że jak piszą w angielskiej wersji wikipedii, Hitler miał z Wittgensteinem na pieńku i być może, to przesądziło o antysemityzmie Hitlera. Tyle tylko, że w tamtym czasie antysemityzm był bardzo powszechny .

_________________
Youtube

eee, nasza-klasa.de?