Ultima Thule

ja mam gdzieś pracę. pobieram miesięczne dawki od państwa. ciężko, ale daje radę.

cytzu, daleko tak nie zajedziesz.

moja rozmowa zakończona sukcesem, nawet nadspodziewanym, jeśli chodzi o warunki finansowe ale i inne.
wszystko wskazuje na to,że od października będzie mnie rzadziej na forum...

_________________
" (...)Czy pan myśli,że nasze żydowskie pisma są tylko dla jakiegoś widzimisię pisane spółgłoskami?Każdy wyszukuje sobie skryte samogłoski, które zawierają dla niego jedynego określoną myśl, żywe słowo nie powinno zamieniać się w martwy dogmat."

Bym pogratulował, ale...

Spadaj.

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.

Bukowski byłby z ciebie dumny

_________________

ok. to taki niewybredny, autoczarny żart. kto ma wiedzieć o co chodzi, ten wie. to tylko zabezpieczenie na czas studiów.

wielkiego przebiegu jako klasa pracująca jeszcze nie mam...Parę lat temu w wakacje na wykopkach koło Bazyliki Mariackiej,prócz kopania prace typu : opisywanie i rysowanie obiektów,krojenie pali do analizy dendrologicznej,niwelacje do map terenu,nawet jeden zabytek wydzielony odkryłem (średniowieczny but skórzany) ,także atrakcje w rodzaju bycia fotografowanym przez setki niemieckich wycieczek,kopiący obok siłacz z Kobysewa,który taczki bez problemu podnosił na wyprostowanych rękach.
Ostatnio nowa robota : składanie motocyki skuterów i quadów,dosyć lekka,nieźle płatna,szef nie pogania ,można sie przejechać złożonym sprzętem .

Business Analyst

Dostałem dziś trzecią pracę, trochę sporo się tego zebrało . Dania, galeria, a teraz i te papierkowe bzdety. Z dojazdami zostaje tylko czas na sen... .

zazdroszczę, oddaj mi jedną prace..

fajnie Wam. ja ciągle jestem na etapie poszukiwań. wiem tylko jedno, że dyplomem pwt to ja sobie mogę jak na razie tyłek podetrzeć. technik budownictwa dróg i mostów kolejowych daje mi tyle, że jedyne stanowisko jakie mi zaproponowali to monter nawierzchni drogowych, czyli pan w pomarańczowej kamizelce co rozsypuje tłuczeń gablami (widły) i zbiera śmieci z torów i czasem coś przykręci. nawet na głupiego magazyniera, gdzie miałem pakować komputery do pudełek się nie nadaję wg panów od firmy, bo mam nie takie wykształcenie, znam niemiecki zamiast angielskiego, nie pracowałem wcześniej, że dojeżdżam (mimo iż pół mego miasta tam robi), a że to, a że tamto...rany! niby robota jest, ale dla specjalistów po polibudach (tym zazdroszczę). w dodatku zostaje wojsko, które nie chce mnie dać do rezerwy...plany jak na razie mam...ale zobaczymy czy wypali, bo po tym co ostatnio widzę, to na razie wolę nic nie mówić

Po ukonczonych studiach pedagogicznych pracowałam przez rok w przedszkolu.. to było to.. niestety zycie poslalo mnie do innej pracy.. teraz siedze sobie w biurze w jednej z krakowskich firm i zajmuje sie obsługą klientów.. ale twardo obstaje przy tym, że wróce do zawodu.. rozpoczęłam w tym kierunku kolejne studia podyplomowe będzie dobrze

_________________
Nie liczy się to, ile masz w łapie.. liczy się to, że jesteś wariatem!

Zastanawia mnie totalna nieodpowiedzialność i bezmyślność niektórych ludzi. Wczoraj zgłosił mi się do pracy kierowca, który wyglądał "podejrzanie". Po przebadaniu alkomatem wynik 1,8 promila! Po przewiezieniu na policję i dmuchaniu w tamtejszy alkomat 1,13 promila. Facet ten miał wozić ludzi autobusem miejskim, setki ludzi. Popracował 3 miesiące, został dyscyplinarnie zwolniony. A co by było gdybyśmy go nie wyłapali?
Mam powoli dość pracy ze specyficzną grupą zawodową, którą zapewne są kierowcy autobusów miejskich I nie chodzi o ten wczorajszy przypadek, ale o kumulację wszystkich zdarzeń podczas prawie 2,5 rocznej pracy na rzecz poznańskiego MPK

Bart, ale weż może to pod uwagę, że ludzie tak przeklinają twój zakład pracy, że trudno, by atmosfera była miła.
Bluzgi i klątwy nie są tylko dźwiękami porywanymi w nicość przez powietrze...tak przynajmniej twierdzą ...egzorcyści.

_________________
" (...)Czy pan myśli,że nasze żydowskie pisma są tylko dla jakiegoś widzimisię pisane spółgłoskami?Każdy wyszukuje sobie skryte samogłoski, które zawierają dla niego jedynego określoną myśl, żywe słowo nie powinno zamieniać się w martwy dogmat."

Kobiety z działu dochodowego nie mogły znaleźć pewnych ważnych dokumentów. Drogą eliminacji doszły do wniosku, że muszą znajdować się w pewnej szafie zamkniętej na głucho. I tu problem, bo nie można było znaleźć do niej klucza. Nadszedł czas na rozwiązania siłowe.
Akurat przechodziłem w pobliżu i tak też stałem się częścią tej historii. Jako, że byłem jedynym samcem w polu widzenia uznano, że idealnie nadaję się do tego zadania. Bez jakichkolwiek wstępów, poproszono mnie o pomoc w otworzeniu szafy. Patrzę na nią - zrobiona z płyty, drzwi przesuwane. Zastanawiam się "gdzie tu haczyk?", ale przystępuje do pracy. W swej naiwności uznałem, że po prostu się zablokowały.
Łapię za uchwyt i ciągnę - ani drgnie. Nic to - wytężam siły i próbuje mocniej. Drzwi odsunęły się o kilka centymetrów, lecz na tym koniec. Co u diabła myślę i nachodzi mnie dziwna myśl. "Czy te drzwi nie sa przypadkiem zamknięte na klucz?" I dopiero teraz wytłumaczono mi w czym rzecz.
Obejrzałem drzwi raz jeszcze i z rozbrajająca szczerością oznajmiłem, że nie mam bladego pojęcia jak otworzyć zamek. I z głupia frant dodałem, że mogę im ewentualnie te drzwi wyłamać. Liczyłem, że po usłyszeniu tak absurdalnej propozycji pogonią mnie gdzie pieprz rośnie. Duża pomyłka. Po krótkiej naradzie dział dochodowy, w przypływie desperacji stwierdził, że tego im właśnie trzeba. Oniemiałem. Cóż jednak było robić? Taka gratka nie trafia się codziennie.
Upewniłem się, że nie będę odpowiadał za szkody i przystąpiłem do dzieła zniszczenia. Wcisnąłem paluchy w szczelinę i pociągnąłem. Rozległ się donośny trzask i w chmurze trocin drzwi puściły!
Widok wybebeszonej szafy i mnie z dumą prezentującego zdewastowane drzwi nieco je otrzeźwił. Poniewczasie doszły do wniosku, ze nie o czymś takim myślały. Oddałem drzwi i czmychnąłem by w bezpiecznej odległości napawać się dokonana destrukcją.
A dokumentów i tak nie było w szafie.

_________________