...koncert Rimbaud rządzi się swoimi prawami - trochę jak sztuka teatralna, trochę jak koncert muzyki klasycznej - żadnych tam braw pomiędzy,
dzieło to całość bardzo ważnym początkiem tego dzieła jest początek ( Potop ). Myślałem o tym kiedy była 20.10 (koncert na 20) a czekałem na Poznań Główny na moją siostrę, która jechała z daleka. Każden jeden taksiarz ' Panie coś Pan, do Zamku będziesz taksówką? '
W końcu dojechała, chłop jak na filmach ruszył na pełnej. Wysadził pod Zamkiem, w szatni zmarnowane sekundy, przed drzwiami jedna z Pani organizatorek powitała nas uśmiechem i że to na nas czekają ( jest jakie kwardrans po). Jak na złość popsuł się ten sprawdzacz do kodów QR. Wbiegliśmy, zaczęli.
Jak dobrze, że się nie spóźniliśmy na POTOP ! rozkręcał się - a jak - powoli, ale jak Jacaszek - z przeproszeniem - dopierdolił basem, to pierwszy rząd się cofnął do tyłu. Drugi koncert z rzędu na którym siedziałem. I tym razem nawet dobrze mi to robiło. Czułem jak po krześle rezonują fale. Dźwiękowo lepiej niż we Wro. Totalny całociałowy wpierdol, poza tym podobne refleksje - kapitalnie robi to, że fragmenty z płyty które są po francusku na koncercie są po francusku i po polsku. Krótko mówiąc, Budzy daje jakiś sygnał, skojarzenie a całe trio maluje w głowie do tego obraz. Coś niesamowitego.
JESTEŚCIE FAŁSZYWYMI MURZYNAMIIIIIIiiiIIIIIiiii I!!!!
Że gości miałem to latałem w te i w wte tak też się nie przywitałem i nie pożegnałem ze wszystkimi z miejsca przepraszam witam żegnam i pozdrawiam

!